Wpis ten dedykuję Annie z Walii.
Idąc za świątecznym ciosem dziś będzie o tym, co na szwedzkim stole ląduje i co szwedzkiemu podniebieniu smakuje.
Na początek o śledziach. Jedne to zaprawiane i solą i cukrem, z przyprawami, ze śmietaną, czosnkiem albo w musztardzie. Mój ulubiony to Skärgårdssill, w śmietanie. Smakuje mi, ale musiałam do niego przywyknąć.
Drugie to Surströmming, śledzie sfermentowane, (fermentowane przez dwa miesiące w beczkach, a potem w zamykane w puszkach, gdzie fermentują sobie dalej). Surströmming, przepraszam za wyrażenie, śmierdzi tak, że człowiekowi natychmiast przychodzi na myśl maska gazowa. Z powodu zapachu jada się je na dworze a i tak zapach unosi się na tyle daleko, że można poczuć go w sąsiednim osiedlu. (Ja przynajmniej czuję!) Do śledzika nakładają oczywiście ziemniaczki z koperkiem, cebulą i śmietaną.
Inny przysmak, którego spożywania nie podzielam to blodpudding.
Blodpudding to krew wieprzowa zapieczona z mąką i mlekiem, który zwykle podawany jest z borówkami. Próbowałam. Ale więcej nie będę.
Köttbullary:
Podobne do naszych kotlecików mielonych, tyle że dużo bardziej słone i już nie takie smaczne. Znane chyba najbardziej ze szwedzkiej kuchni, głównie za zasługą sieci handlowej IKEA. Moje dzieciaki je uwielbiają, do tego stopnia, że pękają a jeszcze ładują je w siebie. Niektóre dzieci chowają parę kulek do kieszeni na „później”.
Kaviar:
To pyszny kawior, tak słodki i zarazem tak słony, że aż łzy stają w oczach, ale od czasu do czasu można zjeść, jako dodatek do kanapek.
Falukorv (Kiełbasa Falu)
Jest to kiełbasa z miejscowości Falun wyrabiana z wędzonej wołowiny. Tradycja ta pochodzi z Falun, gdzie woły pracujące w kopalniach (setki lat temu) były zabijane dla skóry na rzemienie. W kopalniach potrzebne były bardzo mocne rzemienie i tylko te z byczej skóry zdawały egzamin. Ale wkrótce powstał problem rosnącej góry mięsa z tych byków. Zaczęto więc wyrabiać z niego kiełbasę. Próbowałam falukorv i nie byłam w stanie przełknąć:-(
Raki i krewetki:
Bardzo popularne i lubiane przez Szwedów, którzy mają swoje rakowe (racze?) biesiady, pod koniec lata. Organizują festy, gdzie raki są daniem głównym i najważniejszym. Tu w Szwecji polubiłam bardzo raki i krewetki. Są bardzo wytworne w smaku. Delikates!
Jako, że szwedzkie lasy pełne są zwierzyny, na szwedzkim stole ląduje czasem dziczyzna. Najlepsze jest mięso z łosia oraz renifera. Ale oczywiście Szwedzi lubią też mięso z dzika, jelenia, zająca oraz delikatną sarninę. Osobiście przepadam za wędzonym udem z renifera!
No i nie mogę nie wspomnieć o łososiu:
Oczyszczony, zaprawiony solą i cukrem, doskonały na kanapkę.
No właśnie, Szwedzi mają też niezliczone ilości rodzajów chleba. Ale to wymaga osobnego miejsca:-)
Zgłodniałam pisząc to wszystko, zmykam więc do kuchni.
A jakie są Wasze ulubione przysmaki?
Podziękowała:)
Ja jeszcze słyszałam, że TE śledzie to się zakopuje w ziemi i tam się radośnie psują miesiącami, ale może to tylko okropna pogłoska rozprowadzana przez złośliwych Norwegów..
Wegetariance te przysmaki szwedzkie nie zostawiają pola manewru.. na szczeście (ale czy napewno?:)) jem ryby..
O, popytam jutro szkolnego kucharza o szwedzkie dania wegetariańskie.
Nigdy nie słyszałam, ani nie czytałam, żeby śledzie kisły w ziemi. Może to rzeczywiście plotka zazdrośników?
Ach, i jeszcze, Brytyjczycy też mają swój Blodpudding, nazywają go 'black pudding’ i wygląda tak samo. A w ogóle to jest nasza kaszanka. Którą nawet lubiłam kiedyś, jak jeszcze jadłam mięso, ot, z ogóreczkiem, na ciepło.. mniam. Tak wiem, z czego się składała 🙂
Też ktoś mi powiedział, że blodpudding smakuje jak polska kaszanka, ale daleko mu do niej, oj daleko! Pewnie dlatego, że Szwedzi tak namiętnie wszystko słodzą…
oj słodzą, szłodzą! Do dziś nie mogę przywyknąć do słodkiego chleba.:) Wiele czasu zajeło mi znalezienie odpowiedniego do kanapek. Buziak Kochana:*
Jak po Szwedzku powiedzieć „wędzone udo renifera?”
Rökt renfiol.
literówka Ci się wkradła, Surströmming a nie Surströmmning 😉
Poprawione, dziękuję 🙂
Jednym słowem, jak widac także na obrazkach, cieniusieńko i biedniutko.
Jeśli do tego dodam że oni na Boże Narodzenie jedzą kulki mięsne i 'paróweczki książęce’ (prinskorvar) a karpia znają tylko z nazwy że istnieje to sami zrozumiecie co to za kuchnia.
Blodpudding czy Falukorv to dno i wodorosty, tego się nie da jeśc. Surströmming, radzę uważac, sztynk jest tragiczny, jak napisałas, raz kupiłem nie wiedząc co to jest i więcej nie zbliżam do tego. Tragedia.
Łosos a owszem, norweski, i szkoda ze asortyment ryb niezbyt szeroki, choc w wędzarniach obok portów bywa lepiej.
Szwedzkie śledzie ABBA nic specjalnego ale ujdą, są w rozmaitych smakach.
Na szczęscie są tu sprzedawane śledzie surowe do odmoczenia i potem samodzielnego zrobienia.
Z tego wszystkiego raki i udo z renifera wyglądają najlepiej. Ja nie lubię dziczyzny a raków specjalnie nie jadam.
Oraz niestety niezwykle kiepska jest w Szwecji mała gastronomia, głównie kebaby, McDonaldy itp.
a ja tam lubie szwedzka kuchnie…
uwielbiam sledzie w zalewie korzennej, lososia w kazdej postaci, ich salatke ziemniaczana, kottbullar uwielbiamy cala rodzina jak rowniez buleczki cynamonowe i zapach kardamonu w domu, kiedy je pieke..
raki, krewetki i do tego taki slodki sos /nie znam nazwy nistety/
i princess ciasteczka i czekolady Marabou, Kexy, Daimy i Twisty!! Ahhh
a i slodki chleb z szynka smakuje dobrze:) Jest pysznie!
Dzień dobry, blog Pani śledzę z wielkim zainteresowaniem Jestem w Szwecji na krótko, kocham „ten” klimat. Chciałabym przywieść stad jakieś kulinarne „pamiątki” dla tych co w Polsce na mnie czekają.
Co by mi Pani paradzila? O „zalatujących śledziach” czytałam jeden słoik na pewno przywiozę 🙂 ale co poza tym?
Pozdrawiam, Malgorzata
A propos tych śledzi, to puszkę otwiera się delikatnie na powietrzu do połowy, a potem się ją wkłada pod wodę i płucze (śledzie wtedy nie wylecą). Przynajmniej tak widziałam, jak to robili myśliwi. Smakuje jak źle zrobione nasze kiszone ogórki, bo bez przypraw. Ostry smak, bo jednak to mięso, a nie warzywo. Dla mnie jednak przeżyciem była domowa kuchnia norweska. Potem jak widziałam coś w sklepie z napisem tradycyjne, zapalała się czerwona lampka. Co byście powiedzieli na to? Smalehovud lub inaczej skjelte. Nie wypadało odmówić. Nie wspomnę o głowach ryb z okiem i językiem (to jeszcze ok). https://en.wikipedia.org/wiki/Smalahove#/media/File:Smalahove01.JPG