Chcąc wykorzystać ostatnie, tak ciepłe dni lata i pragnąc odwiedzić miejsce, o odwiedzeniu którego marzyłam od dawna wybrałam się do Vimmerby, miasta w którym urodziła się, wychowała i do którego zawsze wracała Astrid Lindgren.
Vimmerby leży w regionie Småland. Sama droga do Småland była piękna, bo w miarę zbliżania się do Vimmerby zmieniał się krajobraz: stawał się pagórkowaty i urozmaicony. Ogromne zielone pola i łąki poprzetykane były szarymi polami uprawnymi. Lasy też były jakby inne. A za tymi polami i lasami, w drzewkach i sadach skrywały się śliczne domki z maleńkimi werandami. Stojące gdzieniegdzie domy i gospodarstwa wiejskie na tle błękitnego nieba i zielonej trawy, pasące się krowy, owce i konie czyniły ten widok tak malowniczym, że we mnie budziła się pokorna wdzięczność za to, że świat jest taki piękny.
Zwiedzanie zaczęliśmy od Świata Astrid Lindgren (Astrid Lindgrens Värld).
To 10 hektarowy park, który mieści w sobie miniatury stworzonych przez Astrid w swoich książkach miejsc, a także odzwierciedlenie kawałka prawdziwego Vimmerby i faktycznie istniejącego Bullerbyn. Tutaj miniatura uliczki w Vimmerby, Storgatan.
Ta miniatura Vimmerby nazwana została Lilla Lilla Staden – Malutkie Malutkie Miasteczko.
Maleńka księgarnia z maleńkimi książeczkami. Uwielbiam księgarnie w każdej postaci!
A to uliczka, przy której mieszkała babcia rezolutnej Kajsy Kavat.
Może tutaj?
Tutaj dziecko na balkonie,
a tu Polka na balkonie. Nie mogłam się oprzeć pokusie obejrzenia Willi Pippi od środka! Rzeczywiście, bałagan ma w domu okropny!
Bardzo mi się podobał cały ten bajkowy świat, ale największą frajdę mają tam oczywiście dzieci. Ich zachwycone oczy patrzyły na Willę Śmiesznotkę
i samą Pippi biegającą po ogrodzie, wspinającą się na drabinę i walczącą z piratami.
Patrzyły jak tańczy Emil z Lönnebergi i przeżywały jego nocnik na głowie.
Promieniały radością biegając po Zamku Mattiasa i Ronji, córki zbójnika.
Zamykały się od środka i urządzały radosne przyjęcia na niby, wpuszczając tylko proszonych gości. Tutaj jeden z domków Bullerbyn. Gdy zapytałam, czy jest ktoś w domu, odpowiedziały: Tak, my! I zamknęły mi drzwi przed nosem.
Muzykalnie i tanecznie dopracowane występy przykuwały uwagę również dorosłych. Dla mnie ciekawe były przedstawienia z fragmentów książek Astrid, które były czarującym obrazkiem z życia dawnej sielskiej szwedzkiej wsi.
Nie brakowało Saltkråkan, Ulicy Awanturników a także dachów, po których zwykł skakać Karlsson. Można zobaczyć na własne oczy sklep, w którym Pippi kupiła 18 kg karmelków.
Wiele z tych miejsc i postaci nie są mi jeszcze znane, bo ze wszystkich książek Astrid Lindgren zaledwie 1/3 została przetłumaczona na język polski, ale już nadrabiam zaległości:-)
Świat Astrid Lindgren to jedyny taki park na świecie, bo Astrid nie zgodziła się na jego kopiowanie. Warto więc zrobić swoim dzieciom przyjemność i przyjechać tutaj. Można wynająć pokój czy domek na kempingu, hoteli też nie brakuje. Bilety są stosunkowo drogie, ale dzieci są tego warte. Dorośli też skorzystają i zapamiętają taką wycieczkę na długo!
Po zwiedzeniu całego parku pojechaliśmy do prawdziwego Vimmerby, do Näs, (Näs jest częścią Vimmerby), posiadłości, na której urodziła się i wychowała Astrid. A potem do Bullerbyn.
O tym wszystkim już wkrótce.
Piękna wyprawa Moniko! Sama chciała bym tak kiedyś pojechać 🙂 Pozdrawiam cieplutko:*
Pojedziesz na pewno, prędzej czy później!
Ja też się naczekałam:-)
Bardzo fajny jest Twój blog, wiele się dowiaduję o Szwecji dzięki Tobie. Sprawiasz, że mój pobyt w tym kraju ,
staje się ciekawszy i milszy…,-dziękuję i pozdrawiam
Cieszę się bardzo!
Rozgość się u mnie proszę:-)
Emil, Emil i drewutnia byli moimi ukochanymi bohaterami filmów na podstawie książek Lindgren, natomiast Bracia Lwie Serce ukochaną książką. Nawet mam ją tu przy sobie na tym zesłaniu. To muzeum to z mojej bajki, bardzo chętnie bym sobie je odwiedziła. Zazdraszczam Ci, troszkę;)
Moja ulubiona książka to oczywiście Pippi Långstrump.
Uwielbiam ją za wierutne łobuzerstwo;-)
alez tam pieknie. Chcialabym moc sama te kraine zobaczyc, moze kiedys sie wybiore w tamte strony?
Ladne zdjecia, przyjemnie sie przeniesc w swiat dzieciecych marzen
Nawet gdy się ma ..dzieści albo …dziesiąt lat:-)
Pingback: Śladami Astrid Lindgren cz. 3 | Polka w Szwecji
Pingback: Junibacken | Polka w Szwecji