Szwedzi proszeni na przyjęcie nigdy nie poczęstują się ostatnim kawałkiem.
I obojętnie, czy jest to doskonały tort czy też soczysta sztuka mięsa, ostatni kawałek pozostaje nietknięty. Dopóki goście są w domu, dopóty talerz z ostatnim kawałkiem tortu stoi na stole i nikt nie odważy się tego ostatniego kawałka sobie zwyczajnie nałożyć.
Ta silnie zakorzeniona cecha leży w szwedzkiej mentalności. Dlaczego tak robią i skąd w nich ta powściągliwość? To pytanie nurtuje mnie od niedawna i szukam na nie odpowiedzi. Ktoś ze znajomych Szwedów powiedział mi, że to ma związek z Jantelagen, o którym pisałam niedawno a ktoś inny, że: to wstyd najeść się tyle i jeszcze wziąć ostatni kawałek ale ta odpowiedź nie jest dla mnie do końca zadowalająca.
Może Wy wiecie coś na ten temat?
Nigdy nie zwróciłam na to uwagi, ale myślę ze, to dobre maniery. Jeśli zostanie ostatni kawałek i mamy na niego ochotę, należy zapytać, czy pozostałe osoby mają coś przeciwko. Czasem może być nam niezręcznie zadać takie pytanie i rezygnujemy z tego ostatniego kawałka. Ja również nigdy nie częstuje się ostatnim kawałkiem, gdyż wydaje mi się to niestosowne.
Też miałam taką myśl:-)
Jesli sama wezmiesz ostatni kawalek bez zaproszenia ze strony gospodarzy mozna to zinterpretowac jako uwage ze zrobilo sie za malo jedzenia. Tak samo jest tez w wielu innych krajach. Jesli chodzi o spotkania w blizszej rodzinie, nie jest ten zwyczaj za bardzo przestrzegany. Wtedy mozna sie zapytac czy ktos ma chec na ten ostatni kawalek
To ciekawe, co mówisz – może rzeczywiście goście nie chcą sugerować gospodyni, że za mało jedzenia przygotowała:-)
Wlasciwie tak duzo sie Polacy od Szwedow sie nie roznia pod tym wzgledem. Zalezy od sytuacji. Jedyna roznica ktora zauwazylam to ze w Szwecji nie namawiaja do brania dokladek tak usilnie jak w Polsce.
Wystarczy jedno „Nej tack, det är bra”. W Polsce nie wystarczy podziekowac raz…
Ja tez zwykle sama nie bralam ostatnich resztek na przyjeciach w Polsce, chyba ze mnie usilnie namawiano do tego .:)
To jest głęboko zakorzenione w kulturze. Szwed nigdy nie weźmie całego ostatniego kawałka, a w szczególności jeśli siedzi się przy stole z „obcymi” ludźmi. Mam tu na myśli najbliższą rodzinę. Tak już jest.
Wynika to z tego, że Szwedzi nie są na tyle bezpośredni, otwarci czy nawet odważni żeby zapytać czy ktoś jeszcze będzie chciał (w przeciwnym razie biorę) i nie wezmą całego jak bardzo by nie chcieli!!
To raz, a dwa fakt że wszyscy mają mieć tak samo i tu kłania się wspomniane Jantelagen. Równość. I kroi się ten kawałek na coraz to cieńsze paseczki, aż w końcu zostaną tylko okruchy 🙂
Zauważyłam że wpaja się to już dzieciom w przedszkolu. Na „frukt stund” kiedy nadchodzi moment zabrania ostatniego kawałka, a jeszcze kilka osób by chętnie zjadło, kroi się go na cząstki, jakie małe by one nie były, należy podzielić sprawiedliwie, dla każdego po tyle samo. Czasem ociera się to o granice absurdu ale co zrobić, co kraj to obyczaj :)))
Mam nadzieję że chociaż trochę pomogłam 😉
A powiedz mi jak ty postepujesz bedac w Polsce na przyjeciu. Czy naprawde niepytana wymiatasz ostania porcje z talerza?
Jeśli o mnie chodzi, ja w ogóle mało jadam:-) A na przyjęciu też głupio mi wziąć ostatni kawałek (może w tym jesteśmy podobni do Szwedów?) Chociaż w naszej kulturze nie ma nic złego poczęstować się ostatnim kawałkiem, jeśli się wcześniej wszystkich pytało: „kto ma ochotę?”
A mi się wydaje, że to zależy od człowieka i od wychowania. W firmie mojego męża na każdej imprezie firmowej wszyscy Szwedzi się obżerają i nie mają żadnych skrupułów wziąć ostatni kawałek czegokolwiek 🙂 – to w restauracji, a jeśli w firmie ktoś przyniesie np. na poczęstunek tort kanapkowy, czy cokolwiek innego, to często biorą do domu to, co zostało. Także nie ma reguły 😉
O tym nie wiedziałam! Może to dlatego, że to „firmowe”? Jak państwowe?;-)
Z tego, co pamiętam, to ostatni kawałek jest „wstydliwy” nawet dla Polaków, a przynajmniej w moim rejonie. Mawiało się, że „nawet k… ostatniego nie biorą”… 😉 Nie rozumiem tylko, dlaczego tego ostatniego kawałka czegokolwiek nie przekłada się na talerz, gdzie są inne rzeczy- wtedy nie byłby taki ostatni i ktoś bez skrępowania mógłby się nim poczęstować 😉 A jeśli przekładanie jest „nieładne”, to po prostu wynieść 😛
Dobry pomysł z tym przekładaniem! Choć Szwedzi pomysłowi są, na to jeszcze nie wpadli:-)
Ja nie wiem, ale ciesze się, że dowiedziałam się czegoś nowego. Lubie odkrywać inne kultury i ich zakorzenioną mentalnosc.
To się na coś ten blog przydał:-)
Są takie „smaczki” w różnych kulturach.
Mnie wydaję się, że jesteśmy trochę jak Szwedzi i te ostatnie kawałki stoją na stole i czekają, a każdy jakoś się krępuje (ja jakoś podświadomie chyba boję się oskarżenia o zachłanność czy coś w tym rodzaju). Z drugiej strony jednak mamy powiedzenie, że „kto je ostatki, ten piękny i gładki” – może to właśnie ma być na zachętę do przełamania utartych schematów?
Zgadzam się też z poprzednim komentarzem odnośnie pytania np. o dokładki i dziękowania. W Polsce wypada wręcz zapytać kilka razy o to, czy ktoś jest głodny lub spragniony, bo jakoś tak „wypada” za pierwszym razem z grzeczności podziękować, że nie, że się nie chce robić kłopotu itd. Znam wiele takich historyjek z wyjazdów do Niemiec, gdzie ten zwyczaj jest zupełnie inny i mówi się wprost. Polacy, zapytani w gościnie, czy chcą coś do jedzenia, odpowiadają, że nie, po czym Niemcy robią kanapki dla siebie i zabierają się za konsumpcję, podczas gdy Polakom cieknie ślinka i czekają na to typowo polskie powtórzenie pytania 😉
Koleżanka mówiła podobnie, że gdy się zdarzy ktoś kto jednak weźmie ten nieszczęsny ostatni kawałek, to potem reszta żałuje, że odmówiła. Jeśli zaś chodzi o Niemców – bardzo cenna porada!
Zgadzam się, że także w Polsce z ostatnim kawałkiem lepiej działać ostrożnie. W najbliższej rodzinie pytamy czy ktoś inny ma ochotę, i jeśli nie – zjadamy. Ale na przyjęciu też jakoś niezręcznie go wziąć. Choć faktycznie, Szwedzi są szczególnie rygorystyczni w tym względzie. Ten ostatni kawałek chyba jest przeznaczony dla szeroko pojętych „innych”. Bo może jeszcze ktoś przyjdzie i wtedy nie dostanie? Jedząc ostatni kawałek „bierzemy wszystko dla siebie” (choćby nie wiem jak mało to było), pozbawiając wszystkich pozostałych uczestników spotkania możliwości dalszego poczęstowania się. Cóż z tego, że możliwość ta jest całkowicie teoretyczna – ostatniego kawałka nikt nie ruszy… 🙂
No wlasnie gdzies slyszalam, ze ten ktory wezmie ostatni, ma „najlepiej”, a w szwedzkim mniemaniu wszyscy maja miec jednakowo:-)
Uwazam ze najwieksza roznica miedzy Polska i Szwecja jest tzw namawianie. W Szwecji pyta sie raz, np czy ktos sie skusi na dokladke, w Polsce namawia sie wiele razy. Podobna sytuacja jest z pierwszym kawalkiem tortu. Jesli gospodarz go nie zacznie, nikt tego pierwszy nie zrobi, wszyscy czekaja na kogos innego, by inni nie odniesli wrazenia ze sie jest zarlokiem…
Ktory gospodarz, szwedzki czy polski?
Jesli szwedzki gospodarz tylko postawi tort i go nie zacznie, zwykle nikt nie nie zaczyna kroic
Pytalam o to mojego Szweda :). Jego odpowiedz: 'nigdy nie tknalbym ostatniego kawalka, zeby inne osoby nie pomysleli, ze jestem chciwy i zachlanny.’ Chyba to juz szwedzka natura i mentalnosc 🙂
Odpowiedzi z pierwszej ręki najcenniejsze! Proszę pozdrowić:-)
Wydaje mi sie, ze w Polsce sytuacja z ostatnim kawalkiem jest bardzo podobna a roznica chyba w tym, ze Polacy po prostu maja wiecej odwagi, otwartosci i nie wstydza sie zapytac i zjesc ten ostatni kawalek tak jak Szwedzi, ktorzy bardziej sie krempuja i tylko czasami maja odwage zapytac sie i zjesc ten ” ostatni ” kawalek bo taki byl dobry i smaczny .. 🙂 Usciski. M
W nas jest poza tym coś takiego, że wcinając ze smakiem i prosząc o jeszcze robimy przyjemność gospodyni:-)