Niedawno miałam wielką przyjemność przystąpić do Klubu Polek na Obczyźnie, w którym dziś mam równie wielką przyjemność zadebiutować. Mój dzisiejszy artykuł napisałam specjalnie dla Klubu w ramach projektu „Boże Narodzenie dookoła świata.”
Jeszcze wczoraj byliśmy u Julii, w gorącej Australii a dziś już jesteśmy u mnie, Moniki w chłodnej Szwecji.
Jul
Tytuł wpisu jest nieprzypadkowy, słowo Jul oznacza święta Bożego Narodzenia, to także słowo – przedrostek do wszystkiego, co się z tymi świętami wiąże; słowo, które słyszymy tu przez cały grudzień.
Myślenie o Jul zaczyna się już w listopadzie, kiedy w sprzedaży pojawiają się bożonarodzeniowe dekoracje i światełka, a ślicznych przytulnych skrzatów zaczyna przybywać jak grzybów po deszczu. Czasami w tych małych grupach wyglądają, jakby knuły jakąś świąteczną zmowę!
Również jeszcze w listopadzie zaczynają pojawiać się w gazetach oferty restauracji na świąteczny stół (Julbord). Julbord to rodzaj takiego przyjęcia, poczęstunku organizowanego najczęściej przez pracodawców dla pracowników. Tradycja Julbord jest bardzo stara, ale dawniej urządzano przyjęcia tylko w gronie rodzinnym, a gospodyni miała wtedy niebywałą okazję się wykazać. Dziś jest trochę inaczej ale jakkolwiek nie jest to zorganizowane, myśl przewodnia jest prosta – wspólny posiłek, rozmowa i rozrywka oraz przedsmak świąt.
Cztery niedziele przed Wigilią zaczyna się adwent. Zauważyłam tutaj zamiłowanie (kobiet zwłaszcza) do robienia własnych świeczników adwentowych oraz do celebrowania adwentu, zapalania świec i odliczania tygodni do świąt. Przyjęłam tę tradycję, również robię własny świecznik, co roku inny i co niedzielę zapalam kolejną świecę. Dzisiaj zapalę trzecią – do świąt został nieco ponad tydzień!
Świeczniki adwentowe są również w wersji z lampkami elektrycznymi. Szwedzi stawiają je we wszystkich odsłoniętych oknach, tak jak lubią w nich wieszać lampki – gwiazdy (julstjarna). Im bliżej do świąt tym więcej tego oświetlenia w oknach, co daje wrażenie przytulności, jasności i ciepła. Nawet gdy człowiek wraca z pracy, głodny, zmęczony i skulony z zimna, to światła „wychodzące” z domów na ulicę sprawiają, że droga staje się przyjemniejsza.
Dla dzieci robi się lub kupuje kalendarze adwentowe, (julkalender). Ale tak jest chyba prawie na całym świecie. Prawie, bo niestety wciąż jeszcze są kraje, w których dzieci nie tylko nie mają radości obchodzenia Świąt ale również nie mają co jeść i pić. Serce boli. W okresie przedświątecznym obserwuję wzmożone akcje dobroczynne, w mniejszym lub większym wymiarze. Akcja niesienia radości i „podzielenia się” świętami (dela Julen) jest aktem dobroci tysięcy ludzkich serc i jedynym elementem przedświątecznego rozgardiaszu, który chciałabym, by trwał cały rok.
Popularny w Szwecji jest Julmarknad – bożonarodzeniowy jarmark, na którym można kupić różne tradycyjne regionalne smakołyki oraz rękodzieła. I to jest właśnie priorytetem, aby wyroby były od drobnych producentów, najchętniej domowej roboty i także oczywiście w świątecznym klimacie. Na takim targu można zaopatrzyć się w choinkę, wędzone udo renifera albo przytulny wełniany pled. Przedświąteczny radosny nastrój podniecenia oraz uśmiech na twarzy są na takim jarmarku najważniejsze!
Sklepy prześcigają się próbując przyciągnąć rozglądających się za prezentami klientów. Wystawy sklepowe zaopatrzone są chyba w specjalny magnes, bo nawet jak nie wejdzie się do środka, to chce się całą wystawę dokładnie obejrzeć. Szwecja słynie ze swojego design więc wystawy są czasem naprawdę ładne i przyciągające.
Na świąteczny prezent mówi się julklapp, a określenie to pochodzi od tradycji koziołka (julbock), który w wigilijną noc pukał (dźwięk – klap, klap) swoimi różkami do drzwi. Gdy rodzina otwierała drzwi znajdowała przed nimi leżące pakuneczki z upominkami. Stąd nazwa prezentu: julklapp.
Julbock to również jeden z symboli szwedzkich świąt i tradycja sięgająca czasów pogańskich, osoba przebrana za kozła rozdawała dawniej prezenty, a dziś słomiany koziołek pełni rolę wyłącznie świątecznej dekoracji.
Czas oczekiwania na święta i samych świąt to czas uciechy dla podniebienia. (Protestancka Szwecja nie pości). W domach rozchodzą się zapachy wypieków, szafranowych bułeczek (lussekatter), korzennych pierniczków (pepparkakor).
Jednym z grudniowych smaków to glögg, czyli grzane wino. W sprzedaży są rozmaite jego rodzaje, i dla dorosłych i dla dzieci, są też tacy, którzy komponują własny grzaniec. Jego smak i zapach kojarzy mi się już nieodłącznie ze świętami. A przepis na glögg własnej roboty podam w następnym poście.
A teraz – uwaga – coś pięknego! Sankta Lucia! Sankta Lucia to mówiąc po polsku Dzień Świętej Łucji, obchodzony na pamiątkę patronki najkrótszego dnia w roku. 13 grudnia w całej Szwecji, odbywają się pochody ubranych na biało dziewcząt z przewodzącą im Łucją z płonącymi świecami w koronie i świecą w dłoniach. Cudny orszak niosący światło i ciepło. Trudno widzowi pozostać niewzruszonym na jego widok!
Wigilia i Boże Narodzenie
W Szwecji mieszkam stosunkowo niedługo. Wigilię obchodzę zwykle w duchu polskiej tradycji. Wprawdzie nie przygotowuję 12 potraw, ale na moim stole nie może zabraknąć barszczu z uszkami!
Szwedzka wigilia jest również skromna, ale głównym daniem jest dopp i grytan, postny bulion, do tego zjada się maczany w bulionie chleb. Jest też oczywiście ryba, śledziki (na słodko!), ziemniaczki i mięsne kuleczki. W Pierwszy dzień świąt lista potraw się znacznie wydłuża. Ale oczywiście jedzenie nie jest najważniejsze w święta! Szwedzi tak jak wszyscy na całym świecie starają się być w tym czasie z rodziną, mieć przyjemnie i przytulnie razem. Miłym akcentem jest wspólne śpiewanie – Szwedzi kochają śpiewać – a także ciekawostka – tańczyć wokół choinki!
O każdym z tych wielu świątecznych elementów napisałam tutaj krótko, z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że moi stali czytelnicy znają już te opowieści, a nowi, a mam nadzieję to będziecie Wy – jeśli coś zainteresowało Was szczególnie, możecie wrócić do poprzednich, jeszcze ciepłych wpisów na moim blogu, do lektury którego bardzo serdecznie zapraszam!
Pozdrawiam wszystkie rozsiane po świecie Polki i już dziś życzę Wam
WOOOOOW! Mamy tyle podobienstw : )
pamietam, ze jak byłam na wycieczce w Szwecji, to było pierwsze moje spotkanie ze Skandynawia – zakochalam sie od samego poczatku. Za to ten blog i twoje posty tak mnie uspokajają jakbym przechodziła ten proces fascynacji jeszcze raz ; )
Warto wspomnieć, że Santa Lucia oraz glogg zawdzięczają Szwedzi Polce na ich tronie- Katarzynie Jagiellonce. W czasach, kiedy Szwecja przeszła na protestantyzm, St Lucia była zakazana, choć na wsiach zabitych deskami-trudno było wykorzenić ten obrzęd. Jagiellonka, więziona na zamku Grippsholm, nasłuchała się od służby opowieści o tym święcie i zostając królową Szwecji, najpierw rozświetlała grudniowe ciemności na Zamku Królewskim, a potem tradycja na dobre powróciła do szwedzkich obrządków.
Jagiellonka jest także tą osobą, która wprowadziła do Szwecji renesans, a co renesansowe, to włoskie. Stąd glogg- a raczej przyprawy sprowadzane stadąd, by doprawić mdłe (jak Szwedzi) wino.
Szkoda, że sama Katarzyna Jagiellonka jest dość zapomniana tu- dla niej przecież też powstała rezydencja Drottningholm, którą Szwedzi chlubią się nie bez powodu 🙂
Mdłe jak Szwedzi O.O hahaha mój tam wcale nie taki mdły 😉
Dzisiejszy palac to nie jest ta sama rezydencja ktora budowano dla Jagielonki :). Pierwszy zamek splonal w 1661 roku. Na gruzach zbudowal architekt Nicodemus Tessin d.ä nowy palac. A palac w Drottningholm byl przez pewien czas pusty zanim obecny krol przeprowadzil sie tam w 1981 roku z palacu na Starym Miescie.
Monia, a wiesz że o tym „klapp” to nie wiedziałam!! Muszę się zagłebić bardziej w etymologię bo okazuje się że co wyraz to cała historia:)
Też o tym nie wiedziałam. Dzięki Monia. Jeśli masz zdjęcia tych swoich swiecznikow to ja chętnie dam się zainspirować.
fascynacja to doskonale okreslenie na to dzieciece zachwycanie sie wszystkimi odmiennymi od polskich obyczajami i drobiazgami wokolo mnie od paru miesiecy mego tutaj pobytu!dzieki za tlumaczenie szwedzkich okreslen ..no i ta Katarzyna J.!musze sie podszkolic z historii!pozdrawiam spod Sztokholmu!
I wlasnie za ta cala otoczke tak bardzo kocham szwecje.. tradycje, poukladanie i czystosc. Rozsadek i czasami brak odwagi . Za skromnosc i bogatosc w jednym.. Za mldlosc i jej wielkosc.
-kocham mojego meza 300% szweda w szwedzie 😉 i za to ze jest taki „nieszwedzki”
milego dnia
God Jul
Fajne te Święta w Szwecji. Tyle tradycji… Życzę Ci również wspaniałych i ciepłych Świąt!
Po Twoim poście moja fascynacja Skandynawią sięgnęła zenitu. Mam nadzieję, że wreszcie tam zawitam i na dłużej. A wystawa cudna:)
Nie wiem, czy już odkryłaś, ale prawie całą wystawę zobaczysz tu:
http://polkawszwecji.wordpress.com/2013/11/28/swiateczna-wystawa/
Osobiście b. lubię i zawsze czekam na coroczną jej zmianę.
Dziękuje za miłe słowo:)
Witaj Monia
Fajnie się czyta takie posty sąsiadek, wiele się można dowiedzieć. Ja obecnie od ponad 6 lat mieszkam w Danii. Muszę przyznać, że oba państwa mają wiele wspólnego – Duńczycy też śpiewają kolędy i tańczą wokół choinki, wigilia nie jest aż tak skromna jak w Szwecji – ale dominuje mięso i potrawy na słodko – np młode ziemniaczki w karmelizowanym cukrze które podaje się do pieczonej kaczki. Pozdrawiam ciepło z deszczowego Herning.
Zapraszam do siebie, Żaneta
Ja już u Ciebie rozgoszczona jestem od dawna!
Powiem Ci, że Dania mnie pociąga, to podobno najszczęśliwszy kraj na świecie.)
Här kommer språkpolisen: Koziolek to Julbock (nie Julbocke) a ten „dopp i grytan” (nie doppgryta) to jest po prostu wywar po gotowanej szynce. Nie jest on specjanie postny… No i niewielu rodzin tutaj wlasciwie go je podczas swiat, to nie jest wcale glowne danie, raczej uzywaja tego wywaru jako bazy do jakiejs zupy. Podobnie jak lutfisk (taka ryba ktora byla suszona), juz takie potrawy wychodza z tradycji. Niezupelnie sie zgadzam ze szwedzkie menu bozenarodzeniowe jest ubogie. Losos, sledzie w wielu postaciach, szynka (Julskinka raczej jest obowiazkowa), rozne salaty, klopsiki (köttbullar), kielbaski (prinskorvar), Janssons frestelse (zapiekanka z ziemniakow) oraz massa innych dan zupelnie wystarczy…
Bo to wszystko sie je w Wigilie, no wlasciwie to samo przez cale swieta.
God Jul.
Jestem Ci bardzo wdzięczna za te wyjasnienia,
bo w ten sposób się uczę i przybywa mi nowych wiadomości o Szwecji.
O koziołku i dopp i gryttan opowiadała mi dziewczyna w Skansen, jak byłam na Julmarknad.
W większości pisowni widzę doppgrytan i julbocke więc trudno mi zdecydować co jest poprawne.
Nie twierdze, ze szwedzka Wigilia jest uboga:)
Cieszę się, że jest ktoś kto odważa się sprostować moje niedociągnięcia w wiedzy.
Pozdrawiam serdecznie!
Tak pięknie ubogaciłaś tę opowieść swoimi zdjęciami!
Jakżeby inaczej;-)
Kolejny znakomity wpis, ciekawy i wiele mowiacy! Nigdy w Szwecji nie bylam choc jeden z moich przyjaciol stamtad pochodzi… pozdrawiam.
Dziękuję!
A ja nie byłam jeszcze we Francji, ale kto wie?
Może w 2014?
Pingback: BOŻE NARODZENIE DOOKOŁA ŚWIATA Z KLUBEM POLEK! | Klub Polki na Obczyźnie
„dopp i grytan” nie jest postnym buljonem tylko bulionem po ugotowaniu szynki ( ktory mozna potem czyms doprawic) i jest juz raczej malo popularny, kiedys zjadalo sie wszystko bo nic nie moglo sie zmarnowac 😉 teraz moze i ktos jeszcze to i je w ”doppareda’n” ale popularnosc juz jest nie taka sama jak kiedys . Teraz na stole wigilijnym glownym daniem jest szynka z griljering ( panierowana? ) janssons frestelse, prinskorvar, kotleciki czesto tez i zeberka, nie mowiac o sledziach czy lososiu itd i tak naprawde wcale nie jest taka skromna 😉 🙂
Probowalas lutfisk? Ris à la Malta? pozdrawiam z poludniowej Szwecji 🙂
Witam,
Mam zapytanie:
do kiedy są rozświetlone ulice Sztokholmu?
Do 15 stycznia.
Wybieram się w tym roku na święta do Sztokholmu,czy będą otwarte sklepy,muzea restauracje? Czy w ogóle jest sens jechać w BN do Szwecji?
Już niedługo będziecie tam w Szwecji obchodzić ten Jul. Muslimy wybiją wam z głowy święta Bożego Narodzenia i wezmą was pod but. To tylko kwestia czasu kiedy będziesz w burce lub w worku po ziemniakach przemykać się po ulicy i będziesz walić czołem w asfalt.
I pomyśleć,że to właśnie Szwedzi sami ,na własne życzenie rozwalili ten fajny kraj, Szwecję !