Dziś mija 12 rocznica śmierci Astrid Lindgren.
Na pewno już wiecie, jak bardzo lubię i cenię Astrid, dlatego jej imię pojawia się na moim blogu stosunkowo często i na pewno będę do jej osoby wracać. Latem pisałam o wyprawie w jej strony – do miasteczka Vimmerby i do Świata Astrid Lindgren. Dziś wspomnienie wycieczki poprzedniego lata do Norröra, wyspy leżącej w północnej części Skärgården, gdzie przez kilka lat nagrywano film dla dzieci Vi på Saltkråkan.
Wycieczka ta była zorganizowana, z przewodnikiem, który opowiadał historię powstawania filmu i o samej wyspie.
Wyspa nazywa się Norröra ale w filmie nosiła nazwę Saltkråkan. Przez kilka lat Norröra przeżywała „najazdy” ekipy filmowej, małych i dorosłych aktorów, psa bernardyna i samej Astrid, która była scenarzystką i reżyserem filmu wespół z Olle Hellbom. Podczas kręcenia Astrid często odwiedzała dzieciaki z pysznym tortem dla poczęstunku.
Sam film, Vi på Saltkråkan to właściwie serial 13 odcinkowy. Opowiada on o dziewczynce Tjorven, która mieszkała na Saltkråkan ze swoimi rodzicami, siostrami i psem Bosmanem. Pewnego lata cała rodzina przenosi się do domku – warsztatu ciesielskiego (Snickargården). W nim poznaje Tjorven chłopca Pelle, który mieszka tam z rodziną. Cały film to oczywiście seria wspaniałych przygód, cudowna, szwedzka przyroda, tradycje, sielski nastrój i oczywiście także dziecięce psoty i intrygi dorosłych.
Gdy poruszyłam dziś na uczelni temat filmu, na twarzach moich koleżanek pojawił się uśmiech i westchnienie. To film ich dzieciństwa, uwielbiali go i czekali na każdy odcinek z niecierpliwością. Ja filmu nie widziałam, ale zamierzam to niezwłocznie nadrobić.
Nazwę Saltkråkan Astrid nadała na pamiątkę łodzi, którą posiadała jej rodzina. Typowe dla Astrid było zapożyczanie dla powieści nazw z jej prawdziwego życia. Ulica z tego filmu – Båtsmansgatan to prawdziwa ulica w Vimmerby a jedna z bohaterek nosiła imię malutkiej wnuczki Astrid, Malin.
Praca nad filmem była bardzo żywa i zespół filmowy wynajął wiele domów i domków na potrzeby scenerii. Reżyser miał często urwanie głowy z dziećmi, one chciały się kąpać w przerwach w kręceniu a sceny następowały jedna po drugiej i trzeba było szybko suszyć dzieciom włosy. Gdy jeden z chłopców nabił sobie wielkiego guza na czole, wymyślano na poczekaniu scenę, że chłopca użądliła pszczoła.
Poza aktorami przy filmie pracowało prawie 40 osób, które spędziły ze sobą mnóstwo czasu przez te 5 lat. Przywiązało się do dzieci, pokochało psa. To była dla wszystkich wspaniała przygoda, ale kiedy główna bohaterka Tjorven zaczęła nabierać kobiecych kształtów zrozumiano, że nadszedł tej przygody kres.
Saltkråkan pozostał wspomnieniem utrwalonym na taśmie filmowej, ale Norröra trwa i tętni sielskim spokojnym życiem. Można ją odwiedzić – wystarczy wziąć statek ze Sztokholmu.
Latem organizowane są wycieczki z przewodnikiem, ale można też samemu, z książką, kocem i dużym koszykiem na piknik. Warto mieć ze sobą pojemnik, bo nigdzie indziej nie widziałam tylu poziomek.
Prawdziwe smultronställe!* A sama myśl, że było to jedno z ukochanych miejsc Astrid dodaje tej przepięknej wyspie jeszcze większego uroku.
Strona, na której znajdziecie wszelkie informacje na temat statków do Norröra oraz wycieczek to www.waxholmbolaget.se
smultronställe – „tam, gdzie rosną poziomki”, czyli miejsce sielskie, anielskie, ukochane.
uwielbiam Astrid. Jako dziecko szalałam za dziećmi z Buleryn oh… 🙂 czytalam setki razy. Co prawda nie miałam możliwości poznać innych jej dzieł natomiast ten film dla dzieci postaram się obejrzeć 🙂 buziaki slicznie wyszlas na zdjeciach 🙂
Dziękuję:*
Pieknie..bajkowo 😉
Tak, na tej wyspie czuje się czar bajki i sielskiego dzieciństwa:-)
Pięknie opowiedziane. Cudowna kraina. Aż się tęskni za dzieciństwem „sielskim, anielskim…”. Oj, uwielbiałam Emila, zazdrościłam Ronji, marzyłam o poznaniu dzieci z Bullerbyn i Lotty. Za to bałam się Pippi 😉 Opisywanego przez Ciebie filmu jednak nie znam, nie czytałam też tej książki…
Wierzę Ci. W Astrid Lidgren Värld widziałam, jak podczas przedstawienia Pippi niektóre maluchy trzymały się kurczowo maminej nogawki…
Jeśli chodzi o książki, Astrid napisała ich ponad 30, a na na polski przetłumaczono chyba połowę. Nie wszystkie filmy są polskim widzom znane, tutaj jest oczywiście wszystko, ale i filmy i książki są drogie. Dziś widziałam wielką torbę lekarską ze wszystkimi filmami w środku, (chyba ze 20) wygladała ona bardzo kusząco. Ale bałam się zapytac o cenę:-)
To najpiękniejsza książka Astrid – przeczytaj koniecznie!
Która, która? Tytuł poproszę! 🙂
Chyba mi się skomentowało post polkiwnorwegii, która napisała, że zna tylko Dzieci z Bullerbyn. A na myśli miałam My na wyspie Saltkrakan – cudownie oddaje czar tych pięknych wysp i wysepek. Mam już 50 lat i jak dziecko raz do roku biorę tę książkę do ręki i marzę o spędzeniu tam całego lata. Może kiedyś 🙂
Aż zatęskniłam za latem i czerwonymi domkami!
Zobaczysz, już niedługo:-)
ahhhh… dziecinstwo, pierwszy raz przeczytała mi ją mama bo ja leżałam z gorączką a lektura była na jutro 🙂 potem już kilka lat później przeczytałam ja sama, gdyż pierwszego razu nie pamiętałam(przez gorączkę) a ktos mi powiedział, że warto 😛
Ja też się zaczytuję, w oryginale, brzmi cudownie:-)
Cudny domek!
Właśnie o takim urlopie marzę…
Moniko, w Polsce była tylko 1 książka – „My na wyspie Saltkrakan”. Czy w oryginale była jej kontynuacja?
Oj, tego nie wiem. 🙁