Co za dzień!
Spotkałam się dziś z moją grupą ze studiów. Oni zawsze w piątek spotykają się, żeby się wspólnie pouczyć. Ja zwykle miałam coś innego do zrobienia i zawsze odmawiałam, ale dziś poszłam i bardzo dobrze zrobiłam.
Spędziliśmy trochę czasu w kafejce Muffin Bakery, na Drottninggatan. Zajadając pyszne muffiny powtarzaliśmy do zbliżających się egzaminów. Dostałam od nich słoiczek różowych cukierków, z okazji nowego obywatelstwa, żeby moje życie w Szwecji było odtąd słodkie i różowe… Ten maleńki gest i ten upominek był zaskakujący mimo, że do ich serdeczności i sympatii jestem już przyzwyczajona.
Potem zrobiliśmy sobie długi spacer. Moi towarzysze wiedzą, że piszę blog i chcą mi pokazać pewne miejsca w Sztokholmie. Pokazali mi bardzo fajny i ciekawy sklep, o którym zrobię osobny wpis i zaprowadzili mnie w miejsce, które sami nazywają „niebieskim wzgórzem”. To miała być niespodzianka.
Ten piękny i duży park znajduje się w samym środku miasta! Niedaleko skrzyżowania Sveavägen i Odengatan (Vasastan).
W tym parku na wzgórzu stoi Obserwatorium astronomiczne. Zainteresowanych topografią odsyłam tutaj.
Oto najstarsze obserwatorium w Sztokholmie. Ten budynek został wzniesiony przez Królewską Akademię Nauk i był budowany przez kilka lat, między1747 a 1753 r. Ale do dziś służy sztokholmskim astronomom do obserwacji i badań.
Choć nie bardzo się znam na astronomii, z opowieści kolegi zapamiętałam tylko tyle, że tam jest jaś pętla temperatury, która pokazuje średnią temperaturę podczas najzimniejszego miesiąca (w lutym) i podczas najcieplejszego miesiąca (lipiec).
I że w środku jest nowy teleskop. Muzeum było niestety zamknięte, ale może kiedyś wybiorę się tam jeszcze raz, bo dookoła muzeum i obserwatorium jest przyjemna trasa spacerowa, z ukrytymi przytulnymi kawiarenkami i ciekawym widokiem na miasto.
To był bardzo przyjemny spacer. Kochani, dziękuję Wam! Kiedyś zrobimy sobie tu piknik!
Powietrze jeszcze wprawdzie chłodne, ale słońca tyle i kwitnąć wszystko dookoła zaczyna. Po burej zimie wypełzają wszyscy na zewnątrz, na trawkę jeszcze wcale nie taką zieloną.
I żyć się chce, i zakochać na nowo. Choćby nawet w tej samej osobie…
Wiosna zajrzała do Sztokholmu. Zajrzała nam do serc. Budzi nas do życia. Czy Wam też tak w duszach gra?
Miłej wiosny moi drodzy!
DOJAZD: Najbliższe stacje metra to Odenplan albo Rådmansgatan.
Najbardziej też lubię takie niespodzianki gdy odkryję nowe miejsce, kafejkę itp w mieście, które myślałam, że dobrze już znam.
Wiosna!!
Tak, a w Sztokholmie jest jeszcze dużo do odkrycia…
Dobrej wiosny,Kasiu. Niedeszczowej:-)
Kwitnaca Scilia ( Rysk blåstjärna) to pewny znak wiosny, pieknie zdobi te trawniki. Przyjdzie wiosna, przyjdzie hoza, pojda rzeki het do morza …
A my uwolnieni z ciezkich szat, zimowych butow, z lekkoscia bedziemy sie delektowac urokami przyrody i biologicznej odnowy.
Dziekuje za goscinnosc i zycze powodzenia z praca 🙂
Dziękuję i ja!
Szczególnie za podpowiedź nazwy kwiatu. Nie znałam:-)
Wybacz, musze sie poprawic , powinno byc napisane – Scilla 😉
Zobaczyłam tytuł posta i uśmiechnęłam się do siebie i wirtualnie do Ciebie 🙂 Powodzenia na egzaminach! Odkrywaj takie sztokholmskie smaczki, te niebieskie kwiatuszki wyglądają przecudnie.
Posyłam uśmiech z powrotem:-)
Piekny ten park.
Nie wiedziałam, że znasz język migowy. Wspaniale, że bedziesz mogła to wykorzystać w pracy z dziećmi.
Udanego weekendu życzę.
Uwielbiam gdy po danym mieście oprowadzają miejscowi. Zawsze znają takie miejsce, które potrafią zaskoczyć.
Och, taakiego Sztokholmu jeszcze nie znam. Jakie piekne zdjecia… Az mi sie zachcialo,zeby juz byl koniec maja…
Ślicznie to wygląda a Szwedzi już ciągną do ziemi …
Moniu, mi gra dzięki Tobie, bo lubię Twój świat i Twoją radość i to zakochanie ponowne w tej samej osobie:) :):):):)
O, a wiesz może czy szwedzki język migowy bardzo różni się od polskiego?
Każdy kraj ma swój język migowy, ale większość znaków jest tak logiczna i odzwierciedlająca (rzecz czy czynność), że łatwo zrozumieć migającego innym migowym. Ja z grubsza rozumiem polski migowy, ale sama nie potrafiłabym migać „po polsku”. Jak byłam niedawno w Polsce, spotkałam grupkę migających. Rozumiałam co „mówią”, odpowiadałam im po szwedzku i oni mnie rozumieli. Da się!
Zresztą, dowiedziałam się dziś, że istnieje międzynarodowy migowy, coś na kształt esperanto 🙂