Z wykształcenia i zawodu jestem pedagogiem i nauczycielem.
Z dziećmi pracuję od roku 2000, przez moje ręce przewinęło ich całe mnóstwo. Pracowałam z dziećmi w Polsce, jako niania i jako przedszkolanka i szybko, rok po przyjeździe do Szwecji, zaczęłam pracować z dziećmi tutaj, w Sztokholmie, jako nauczycielka przedszkola (förskollärare).
Na zdjęciu powyżej zajęcia z dziećmi w polskim przedszkolu, poniżej zajęcia w szwedzkim. Liczba dzieci w grupie taka sama. W polskim przedszkolu wszystkie dzieci robią to samo podczas zajęć, natomiast w szwedzkim przedszkolu część dzieci podczas zajęć robi to, co chce, np. bawi się na dworze albo w innych pokojach.
Pierwsze dni, tygodnie były dla mnie szokujące.
Przyzwyczajona w Polsce do tego, że małe dzieci trzeba obsługiwać, chronić, wyręczać, ograniczać (nie wchodź na drzewo, nie chodź na boso, jeszcze jedną łyżeczkę), ubierać i rozbierać, myć buzie i wycierać, karmić (nawet 4 letnie), ale i do tego, że dzieci były posłuszne, miłe i w miarę grzeczne, przeżyłam swoisty konflikt poznawczy i rodzaj szoku w pracy w szwedzkim przedszkolu.
Koleżanki przedszkolanki były na mnie złe, że ciągle „rozpieszczam” i wyręczam dzieci, a dzieci wstydziły się przed innymi, że ja im zakładam buty. Krzyczały: „Przestań, ja sam!” Dzieci samodzielnie jedzą i samodzielnie robią sobie kanapki, (nawet 1,5 roczne), podczas, gdy ja w Polsce musiałam smarować chleb masłem nawet dużym dzieciom. Innym szokiem było dla mnie to, że dzieci tutaj przebywały całymi niemal dniami na świeżym powietrzu, nawet na mrozie (do – 15) przez kilka godzin. Bawiły się na ubogich i skromnych w moim odczuciu placach zabaw, wdrapywały się na drzewa, płoty, siedziały w deszczowe dni w kałużach, a niektóre piły kałużową wodę z łopatki, zaś w przerwie na przekąskę dzieci zwoływane były do wspólnego podwórkowego stołu i brudnymi, pośpiesznie w nie najczystsze spodnie wytartymi łapkami jadły kanapki podane im wprost na ten pełen piasku stół. O rozpiętych zimą kurtkach i gołych szyjach nie wspomnę.
Własne konflikty dzieci rozwiązywały same. Opiekunka wkracza dopiero, gdy dzieci posuwają się do bicia. Dzieci bawią się same, niewielką ilością zabawek i sprzętów, co bardzo pobudza ich wyobraźnię i co objawia się w niebywałych rozwiązaniach oraz ogromnej samodzielności. Dzieci wybierają, kiedy i co chcą robić. Dzieci decydują i nie muszą uczestniczyć w zajęciach, jeśli nie chcą. W ogóle zajęć jest bardzo mało. W grupie pięciolatków dopiero wchodzą typowe zajęcia przedszkolne, ale są one bardzo krótkie i jest ich niewiele. Z dziećmi się robi zajęcia plastyczne, czyta się im bajki, układa klocki, wspólnie śpiewa i liczy. Od czasu do czasu. Natomiast w Polsce zajęć przedszkolaki mają multum, zaczynają naukę pisania, czytania i liczenia dużo wcześniej, a decyzja, co dzieci będą robić należy w głównej mierze do nauczyciela.
Nie spotkałam się w szwedzkim przedszkolu i szkole z zajęciami dodatkowymi, typu szachy czy gra na pianinie. Nie ma na to takiego nacisku, jak w Polsce. W Szwecji rodzice dzieci przejawiających talent dbają o to, by ten talent rozwijać, podczas, gdy w Polsce spotkałam się z prowadzaniem dzieci na różne dodatkowe zajęcia, czasem wbrew woli dziecka, po to by wycisnąć z niego talent.
Za to właściwie w każdym szwedzkim przedszkolu króluje sport – zwykle jest taniec, ale też inne rodzaje zajęć sportowych. Tutaj prawie wszystkie dzieci potrafią pływać. Moje przedszkolaki miały zajęcia na basenie, na którym notabene same się obsługiwały, co pozwalało mi zająć się samą sobą, oraz co ciekawe, pod prysznicami, nagusieńkie dziewczynki wśród innych nagusieńkich kobiet, nastolatek i emerytek, przyzwyczajały się do nagości i do tego, co ludzkie, zdeformowane, czasem nieurokliwe; do widoku wielkich ciążowych brzuchów czy otyłości. Ja byłam tym wszystkim autentycznie i raczej pozytywnie wzruszona.
Ta typowa w Szwecji, niemal bezbrzeżna swoboda w wychowywaniu dzieci ma swoje minusy, które mnie osobiście nieźle dały w kość. Wiele razy myślałam o zrezygnowaniu z zawodu. Trudno jest takie silne i zdecydowane dzieci utrzymać w ryzach. W grupie jedne chcą robić to, inne coś innego, a jakiś mały samotnik w ogóle zabiera się i idzie w świat. Trzeba się dwoić i troić, żeby zainteresować je na tyle, by utrzymać je w jednym gronie i w miarę w ciszy. Raz zapowiedziałam im w pierwszy wiosenny dzień, że jest tak pięknie, że dziś zjemy śniadanie na dworze, to natychmiast drzwi się otworzyły i dzieci z radosnymi okrzykami wybiegły do ogrodu, a ja mogłam sobie stać i wołać.
Za złe zachowanie nie mogłam tutaj ukarać. Nie mówię tu absolutnie o biciu, moja kara polega na odsunięciu od zabawy i posadzeniu na karnym dywaniku. Żadnych kar robić nie wolno, dlatego czułam, że nie mam żadnych narzędzi wychowawczych w ręku, posłuszeństwo zdobyć mogłam tylko autorytetem. Rodzice też mają z dziećmi ciężko, są bezsilni, złe dziecięce zachowanie pomijają milczeniem, boją się czasem, że dzieciątko doniesie na policję, co się w Szwecji stosunkowo często zdarza.
I dzieci tak rosną sobie w swej wolności i im starsze, tym jest gorzej. Są owszem rodziny, gdzie dzieci wychowuje się w dyscyplinie, są dzieci, które są same w sobie miłe i grzeczne. Są przedszkola, gdzie dzieci mają i dużo ciekawych zajęć, i cudowne przedszkolanki, które sprawiają, że dzieciaki funkcjonują wspaniale i wszyscy mają razem przyjemnie. Ale ogólnie rzecz ujmując bycie rodzicem i bycie nauczycielem w Szwecji nie jest łatwe. Bo w Szwecji dorosłymi rządzą dzieci. Dzieci nie mają postawionych granic, nie są uczone szacunku, samo mówienie do nauczycieli na ty zmniejsza dystans i poziomy. Wszyscy widzą problem, ale niewiele się robi, by coś zmienić.
Ciekawa jestem, kiedy dorośli powiedzą dzieciom stop.
Cieszy mnie to, że polscy rodzice w Szwecji wychowują dzieci „po polsku”, w większej dyscyplinie. To widać, bo dzieci polskie są grzeczniejsze i bardziej przyjazne. Choć pewnie rodzice widzą zmiany w dziecku, kiedy wraca ono z przedszkola/szkoły, nasiąknięte szwedzkim wychowaniem.
Jeszcze jedna ważna RZECZ – w Polsce dzieci są tulone, pieszczone, noszone, pocieszane. Dostają ogrom ciepła, czułości i miłości. W Szwecji panuje tzw. zimny chów – dzieci nie są tak traktowane tak, jak w Polsce, nie są pocieszane (jak upadnie, to się mówi „wstawaj” albo nie reaguje się w ogóle), jak dziecko płacze, to się je ignoruje raczej, nie okazuje się dzieciom tyle miłości w sposób przez nas, Polaków pojęty. A to wraca z powrotem – bo dzieci tutaj się tak nie kleją i nie tulą do swoich opiekunów, nie chcą na kolana (czego mi w Szwecji bardzo brakuje). Ja miałam ciągle na początku konflikty z koleżankami w pracy, że ciągle pocieszam i tulę dzieci. Musiałam to ograniczyć i było mi z tym naprawdę ciężko.
Jakie są Wasze doświadczenia? Jak sobie radzicie z dziećmi, co o wolnym szwedzkim wychowaniu myślicie? Co myślicie o wychowaniu polskim?
Które według Was jest lepsze?
63 thoughts on “Szwedzkie wychowanie dzieci”
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Powiązane posty
Archipelag sztokholmski – Sandhamn
Dalarna, serce Szwecji
Sztokholm jak z innej bajki
Surströmming
Zimowy spacer i lekcja przyrody
Zmiana czasu
Szwedzki język migowy i świat głuchych
Midsommar w Dalarna cz. 3 Rättvik
Arvidsjaur i Koło Podbiegunowe
Ludzie listy piszą
Panduro Hobby
Trasa Monteliusvägen
Moje szwedzko-polskie serce
Festiwal polskich filmów
Styl wiejski, sielski czyli lantlig
Oranżeria w Bergianska Trädgården
Pierwszy Dzień Wiosny
Między ziemią a niebem
Kartka z życzeniami
Nowy rok niesie zmiany
Sztuka odpoczywania
Dni z nutą jazzu
Narodowe cechy Szwedów
Wakacje!
Teatr dla Polonii
Hejterki
E jak Empatia (a raczej jej brak)
A jak asymilacja
Sztokholmskie metro – najdłuższa galeria sztuki na świecie
Lördagsmys i czas zimowy
Terminarze, rzecz kobieca
Tradycja Julbord
Zatrzymać lato
Dzień gofry!
Smaki jesieni
Listopad zaklęty w broszce
Problem żebractwa w Szwecji
Polka w Szwecji za kółkiem
Tramwajem w poprzek
Artipelag
Świąteczna wystawa
Co to jest szczęście?
Pierwsze dni z kotem
Fjäderholmarna
Blisko…
Długo wyczekiwany poniedziałek
D jak dom
Midsommar w Dalarna cz. 2 Leksand
Archipelag sztokholmski – wyspa Utö
Jesienny Ulriksdal
Dzień Wszystkich Świętych
Ratusz miejski – Stadshuset
Wywiad
Rzeczy w Szwecji, do których się nigdy nie przyzwyczaję
I już po wszystkim
Kopalnie w Gällivare
6 czerwca – Narodowe Święto Szwecji
Listopad optymistyczny
W biegu
Fredagsmys
Do drogich czytelników
Ciepłe oazy zimowego Sztokholmu
Od serca
Podróż inlandsbanan – refleksje
Komplement
Göteborg w trzech odsłonach cz. 2
Piastowie
Tradycyjne szwedzkie przysmaki
Wiśnie w śniegu
Moja cudowna grupa
Dzień polarny – midnattssol
Midsommar w Dalarna cz. 1 Sjurberg
To już cztery lata…
Święto Zmarłych
Bliskie spotkania
Wyklejanki Wisławy Szymborskiej
Pierwszy adwent – przygotowania do świąt, rozświetlanie ciemności i tresowanie kota
Ciepło, gorąco, parzy!
Retro Second Hand
Dzień o zapachu cynamonu
Jul czyli święta w Szwecji
Mariefred
Korzenne ciasteczka – pepparkakor
Zamek Królewski – Kungliga Slottet
Wieża Kaknästornet
Wielkanoc kolorowa
Magiczne białe noce
Globen jako Wielka Dynia
Moja historia cz. 4
Kartka ze świątecznymi życzeniami
Blog Off
Weganinem być
W pogoni za łosiem
Dziesięć powodów, dla których warto odwiedzić Olandię
Język szwedzki
Najmniejszy pomnik w Sztokholmie
Midsommar
Gålö – oda do natury
List do czytelników
Święto Wiśni i japońskie akcenty
Świąteczny Sztokholm
Legitymacje nauczycielskie
Na końcu Europy – Nordkapp
Långholmen i początek wakacji
Ostatni kawałek
Symptomy zeszwedzenia
Pierwsze dni zimy, ostatnie dni roku
Haga Park
Tyle wiosny w całym mieście!
Lussekatter z pieca Kasi
Junibacken
Przeprowadzka
Aquaria Vattenmuseum
Samozbiory – självplock
Moje tęsknoty za polską kulturą
Hotel za kratami
Sen
Czas smutku
Racza uczta – kräftskiva
Gdybym była Bogiem…
Astrid Lindgren i pasja czytania
Pożegnanie szkierowego sezonu na wyspie Rögrund
Trzeci tydzień adwentu
Drugie urodziny Polki
Festyn jesienny w Ogrodzie Bergianska
Puk, puk, to znowu ja!
Migawki z Polski
Lucia w dźwiękach i obrazach
Ostatni dzień kwietnia
Tradycje wielkanocne w Szwecji
Arholma
Nobel – nagrody i wielki bankiet
Kwestia zaufania
Landsort na wyspie Öja
Granit – butik przyjazny środowisku
A w duszy wiosna gra
Życie z kotem
Zakątki Södermalm
Nie lubię Halloween!
Październik i różowa wstążeczka
„Przekręt” turystyczny
Rowerem przez Möja
Gotlandia
Wesołych Świąt!
Smrodliwy smakołyk Szwecji
Lśnij i żyj!
Migawki z podróży na południe
Idzie nowe / Nytt på gång
Park Narodowy – wyspa Ängsö
Różowy koniec dnia
B jak brak
Moja historia cz. 1
Lato w Szwecji
Pożegnanie z choinką – Julgransplundring
C jak cierpienie
…
Plasterek
W jelenim gaju
Glögg – grzaniec rozgrzewaniec
Oda do jesieni
Bożonarodzeniowe jarmarki
Nasza domowa nowomowa
Dziś Szwecja jest słodka!
Moja historia cz. 2
Śladami Astrid Lindgren – Astrid Lindgrens Värld
Życie w obrazkach
Kolej śródlądowa – Inlandsbanan
Eksperyment
Karta SL – jak poruszać się po Sztokholmie
Na szwedzką mod(ł)ę
Migawki z Gotlandii
Muzeum Okrętu Waza – Vasamuseet
Grudniowe smaki i aromaty
1 maja – Valborg
Wiosenne pozdrowienie
ABBA The Museum
Semla, Tłusty Wtorek i moc słońca
Tajemniczy przynosiciel
Lucia czyli święto światła
Tack för senast!
:-*
Znajdź dziesięć różnic
Kebnekaise
Jesienne refleksje
Piątek
Nagroda od czytelnika
Życie sielskie anielskie
Drottningholm
Różowe przebudzenie
Śladami Astrid Lindgren – Norröra
Paczka
O co nie pytać Szweda?
Niepokoję się…
Wyspa Nåttarö
Przedstawienie o Katarzynie Jagiellonce
Jesień w Sztokholmie
Mały łoś i szopka z Krakowa
Pratar du svenska?
Wielki dzień
Kocia pociecha
Fach dziennikarki
Eva Mattsson i jej pasja
Wielkie głosowanie – Blog Roku 2014
Kraj w sam raz
Obywatelka Szwecji
Zegary naprzód!
Dziesięć przykazań czyli Jantelagen
Göta Kanal – błękitna wstęga Szwecji
Göteborg w trzech odsłonach cz. 1
Pieskie życie
Koniki z Dalarna
Zabawa u Króla
Göteborg w trzech odsłonach cz. 3
Wakacje!
Julmarknad w Skansen
Fika w ogrodzie Rosendal
Przepis na twarożek
Jak otrzymać szwedzkie obywatelstwo?
Chwile wytchnienia
Jak na skrzydłach
Dziękujemy!
Mall of Scandinavia
Bezcenny wspólny czas
Studencki karnawał – Quarnevalen
Wakacji czas
Niespodzianki od życia
Weekend za miastem, klęska urodzaju i pochwała radości z rzeczy zwykłych
Siła słów i moc zmieniania świata
Wakacyjna retrospekcja
Dragonek
Just another Polish Day
Astrid Lindgren – Dalagatan 46
Film Roku – Återträffen
Spacer nad kanałem
Szafranowe bułeczki
Julbord
Śladami Astrid Lindgren – Vimmerby
Jesieni, to ty? Tak szybko?
Eurowizja 2016
Lucia
Wielka budowa w Sztokholmie
Sztokholmskie scenerie
27 sierpnia
Tam, gdzie mieszkają motyle
Ślub Madeleine
Ogród Króla czyli Kungsträdgården
Birka – pierwsze miasto w Szwecji
Skansen – miniatura dawnej Szwecji
Lato idealne
Dzień Świętej Łucji
Matka i jej pierś
Moja historia cz. 3
Warszawskie reminiscencje
Stockholm Card – jak zwiedzać i poruszać się po Sztokholmie
Adwent po szwedzku
Wspomnienie Nationaldagen
Szwedzi, miłość, flirt i Walentynki
Słodko gorzki zawód
Time out
Gniazdowicie
Pierwsze zanurzenie
Olandia, kraina wiatraków
Studentka w skowronkach
Moje Stare Miasto
Nietypowy znak drogowy
Landsort
Galeria Baginski
Festiwal Wikingów
Popularne wpisy
Najnowsze komentarze
- Ycbo - Adwent po szwedzku
- Steven - Kopalnie w Gällivare
- Ania - Szwedzkie wychowanie dzieci
- Paweł - Znajdź dziesięć różnic
- Aleksandra - Znajdź dziesięć różnic
Archiwa
- wrzesień 2021
- marzec 2021
- grudzień 2020
- wrzesień 2020
- lipiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- kwiecień 2017
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
Mieszkamy w Szwecji (pod Sztokholmem) dopiero od kilku miesięcy, a moja córka (nieco ponad 2,5 r.ż.) od ponad miesiąca chodzi tu do przedszkola. Mam więc póki co raczej „pierwsze wrażenia”, niż wnikliwe obserwacje, ale w dużej mierze zgadzam się z Tobą.
Jestem pod wrażeniem swobody dzieci w przedszkolach i wspierania ich samodzielności. Również bliskie mi idee Porozumienia bez Przemocy są w znanych mi przedszkolach naturalnie przestrzegane (odwiedziłam kilka placówek poszukując najlepszej). Kar nie stosują i bardzo mi to odpowiada.
Małej H udało się szybko znaleźć miejsce w przedszkolu Montessori – może się nieco różnić od „standardowych” szwedzkich forskolan opartych na podejściu Reggio Emilia, ale też nie jest czystym Montessori. Mają tam podkreślać szacunek do innych osób i wychowawczyni (z pochodzenia Hinduska) twierdzi, że zwracają uwagę na kwestie szacunku dla innych ludzi.
Tak na oko połowa pań w przedszkolu ma pochodzenie imigranckie i zastanawiam się, na ile to wpływa na klimat i zwyczaje – widzę na przykład, że przytulają dzieci i np. z co smutniejszymi chodzą za rękę.
Jednak to ja jestem jedyną mamą, która na pożegnanie dostaje od córki buziaka, a na powitanie – wielki uścisk. I nie zamierzam tego zmieniać!
Dziękuję z komentarz 🙂
Wiesz, coś w tym jest – te wszystkie panie z innych krajów przywiozły ze sobą swoje podejście do dzieci, swoją pedagogikę. Zazwyczaj bardzo ciepłą. Na szczęście dla dzieci 🙂
Idealny post na Dzień Dziecka 😉
Nie mam takiego doświadczenie jeśli chodzi o bycie z dziećmi w Szwecji jak Ty, spędzałam czasami trochę czasu z córeczką współpracownicy i akurat w przypadku tej rodziny nie powiedziałabym o „zimnym chowie”. Z podróży po Szwecji w pociągach mam natomiast wrażenie, że szwedzkie dzieciaki są rozbrykane, rozwrzeszczane i że rodzicom czasem rzeczywiście ciężko jest przemówić do słuchu.
Z drugiej strony jednak irytuje mnie bardzo, kiedy wspominam komuś w Polsce o Szwecji i słyszę komentarz: „Aha, Szwecja! To ten kraj, gdzie rodzice boją się fuknąć na dziecko, bo zaraz przyjeżdża policja, a potem Rutkowski musi odkręcać sprawę”… Szkoda, że szwedzkie wychowanie jest trochę demonizowane, a nie docenia się też tego, o czym Ty piszesz: że jest tu więcej naturalności, kontaktu z naturą i samodzielności.
Byłam w szwedzkim przedszkolu zaledwie kilka dni na praktykach, ale moje odczucia są niemal identyczne. Jako jedyna z „pań” wyrywałam się żeby wytrzeć chusteczką zasmarkane nosy albo wziąć za rękę smutne dziecko, które było nowe i nie mogło się na początku odnaleźć. Idea spędzania dużej ilości czasy na dworze jest akurat super – dzieci przy mnie sadziły np. ziemniaki, segregowały śmiecie, miały fajnie zoorganizowane zajęcia. To co chyba mnie uderzyło najbardziej to jakiś taki ogólny bałagan i chaos…niby Szwecja jest taka estetyczna, ale wnętrze przedszkola wydało mi się zaniedbane i trochę brudne. Po przyjściu z dworu kurtki i buty walają się na wszystkie strony… w polskich przedszkolach wydaje mi się, że jest duża dbałość o porządek i to mi się podoba. I to trzymanie czułości na dystans wydaje mi się po prostu nieludzkie. Mam wrażenie, że czasem to widać potem patrząc na dorosłych Szwedów, którzy często sprawiają wrażenie pozbawionych większych emocji. Także tego…:) pozdrawiam!
ale po wakacjach, rozumiem, wracasz do pracy w przedszkolu?
Wracam, wracam.
Ale na razie delektuję się wakacjami 🙂
Jako mama pieciolatka w szwedzkim przedszkolu nigdy nie odczulam, ze moje Dziecko jest w jakikolwiek sposob zaniedbywane. Wiem, ze pil wode z kaluzy, ale tez przez caly semestr ani razu nie byl chory 🙂
Kiedy rozcial skore glowy koledze lopatka a ja rozpaczalam i myslalam, ze to patologiczne, pedagog z przedszkola usiadl z nami o rozpisal plan „jak pomoc naszemu Synowi rozwiazywac konflikty, i jak umocnic jego pozycje w grupie”. Dla mnie to znaczy duzo wiecej niz gola glowa czy rozpieta kurtka.
Skolei moja przybrana corka z adhd, duza wada wzroku i lekkim uposledzeniem miala ZAWSZE wspanialych, dobrze do tego WYZWANIA/powolania/zawodu przygotowanych pedagogow, ktorzy nawet nam rodzicom czasem pomagali zmagac sie z wyzwaniami codziennosci. Te wyzwania niestety rosna razem z wiekiem „takich” dzieci, ale to juz zupelnie inna historia.
Zapraszam do przeczytania moich rozwazan na temat RODZICIELSTWA w Dniu Dziecka na: http://zebrazone.bloggplatsen.se/2014/06/01/10728512-w-dniu-dziecka-o-rodzicach/
Pozdrawiam najcieplej i z usmiechem 🙂
/K
Moja corka ( 2 lata i 8 miesiecy) jest jedynym dzieckiem w grupie, ktore sprzata po sobie zabawki, ba nawet przypomina o tym nauczycielce. Sama mialam praktyki w przedszkolu jako barnskötare i akurat tam stosowano odsuwanie od zabawy za bicie innych dzieci, ba nawet podnoszono glos jak zachowanie dziecka przekraczalo wyznaczone granice.
Tak, jak dzieci posuwają się do bicia, albo są wyjątkowo łobuzerskie, to jest koniec zabawy. Przedszkolanki czasem odruchowo reagują krzykiem 🙂
O matko, aż jestem w szoku. Nie, nie, nie, to ja jednak wolę moje polskie wychowanie. Ignaś chodzi do Polskiego Przedszkola, ale nie mam pojęcia jak na przykład jest w Irlandzkim. Mówi się tutaj o bezstresowym wychowaniu. Ja bym raczej nazwała to brakiem wychowania 😉 Chciałabym wychować Ignasia bez bicia, ale z pewnymi karami – jak np własnie karny kącik, dywanik, czy stołeczek. Przytulania, całusków i okrzyków radości, bicia brawa gdy mu coś wyjdzie jest bardzo dużo 🙂 Staram się też, żeby w czasie zabaw był bardziej niezależny. Nie chodzę nad nim, nie chodzę za nim, nie trzymam ciągle za rękę. Ignaś już od kilku miesięcy śpi w swoim pokoju, a od niedawna jego pokój jest non stop otwarty i może sobie do niego spacerować z salonu, przynosic zabawki. Jeszcze po sobie nie sprząta tych zabawek, ale po twoim poście dochodzę do wniosku, że przecież możemy już to robić razem 🙂 Niech się uczy 🙂
Z jedzeniem też staram się, żeby sam sobie jadł. Jest przy tym całkiem brudny, ale jakże szczęśliwy! 🙂 Ale jeszcze za wcześnie na samodzielne robienie kanapek 😉
Super post!!! 🙂
Moje dziecko zaliczyło irlandzkie przedszkole, teraz jest w szkole i jeśli chodzi o irlandzki system, to zauważam przede wszystkim… brak systemu. Każda placówka organizuje się według własnych zasad i można trafić na wspaniałe przedszkole z przedszkolankami traktującymi dzieci jak swoje własne, a można trafić na przedszkole, gdzie dziećmi nikt się nie interesuje. Moja córka miała okazję być we wspaniałym przedszkolu, panie bardzo o dzieci dbały i do dziś, gdy spotykamy którąś z opiekunek, Lidka biegnie się przytulić na powitanie 🙂
No tak, brak ssytemu 😉 w koncu Irlandia to dziki kraj 😉 Super Lidka trafila 🙂 A jak jej idzie w szkole? Ile latek miala jak poszla? 🙂
Miała 4 lata i 3 miesiące w dniu rozpoczęcia szkoły, jest najmłodsza w klasie, ale radzi sobie bardzo dobrze. W przedszkolu miała testy „dojrzałości szkolnej”, które wskazywały, że jest gotowa do rozpoczęcia nauki.
To super! 🙂 Ja jeszcze nie mysle o szkole, ale mam obawy, zeby tak szybko wyslac 😉
Też miałam obawy, ale zapewnienia, że jest gotowa i że kolejny rok w przedszkolu może być dla niej nudny, wygrały. Póki co nie żałuję decyzji 🙂
🙂 mi bardziej chodzi o nauke jezyka polskiego 😉 raczej sie nie boje, ze sobie dziecko ni eporadzi, bo chyba szkoly sa przygotowane na takie maluchy 😉
Rozumiem, że masz obawy, że Ignaś będzie preferował angielski, jeśli wpierw nie opanuje dobrze polskiego, dobrze zrozumiałam?
Nie miałam takich obaw, bo w domu mówimy tylko po polsku. Ustaliłam taką granicę językową, że rozmawiamy wyłącznie po polsku, a po angielsku tylko w czasie odrabiania lekcji. Czytam jej bajki w obu językach, a naukę pisania po polsku planuję rozpocząć za rok-dwa.
Tak, dokładnie tak, takie są moje obawy 😉
Szwedzi wyszli z lasu i od razu do cywilizacji. Nie przeszli powolnej adaptacji kulturowej. Maja wszystko ale nadal sloma im z butow wylazi , dzieci i wychowanie jak za dawnych dobrych czasow na wsi, samo sie pasie i samo jakos przezyje. Szwedzi mieli wielka biede w tym kraju i ciezkie warunki nie pozwalaly na okazywanie czulosci dzieciom i rodzinie. To siedzi prawie, ze w genach. Nie maja poczucia estetyki, surowe wzory wynikle z biedy ubieglego wieku. Dlatego w szkolach brudno i przedszkolach, trudno im zrozumiec jak wazne dla zdrowia psychicznego jest ladne , kolorowe i czyste otoczenie.
Majac dzieci najpierw w przedszkolu nawet sama zaproponowalam ze uszyje firanki , przyniose obrazki etc…ale nauczycielki nie mogly zrozumiec po co?
Walaly sie tam jakies szmaty w oknach, pourywane, a szkola i przedszkole byly dosyc nowe. Niestety mentalnosc Szwedow a nasza to lata gwiezdne .
My moze biedniejsi jako narod po wojnach i komunizmie ale jestesmy bardziej uporzadkowani , i powazniej podchodzimy do zadan w pracy. Jednak widac ze nalezymy do Europy mimo lat przesladowan natomiast Szwecja jest prowincja Europy. Mysle ze cudzoziemcy maja dobry wplyw na szwedzka kulture zachowania tak jak inne kraje tez przesiakaja kultura swoich sasiadow biorac to co korzystne dla nich.
Uwazam ze nawet Arabowie z tak odleglego kraju maja w sobie wiecej kultury na codzien w sensie przywitania sie na podworku, przepuszczenie w drzwiach, ustapienia miejsca osobie starszej etc
Trudno nauczyc Szwedow milosci ale pomalu nasze dzieci tu urodzone juz zachowuja sie cieplej i z empatia. Widze to po swoich dzieciach, tu urodzone ale maja w sobie odruch pomocy i ciepla .
O tym nie pomyślałam 😉
Gdyby podobny komentarz napisal Szwed o Polakach, to komentarz bylby uznany za rasistowski. Jesli myslisz tak zle o Szwedach- po co tu mieszkasz? Po co sie wyprowadzac na „prowincje Europy?”.
Powiem jedno – w Szwecji bicie dzieci jest zabronione, a w wielu innych krajach nie. Czy to dobra pegagogika bic 2-3 latka?
Tak, komentarz brzmi dość obcesowo, ale może trochę prawdy w nim jest….? Ja obserwując Szwecję jedynie z p-ktu widzenia turysty myślę bardzo dobrze o samej Szwecji, Szwedach itp., ale może takim zimnym spojrzeniem warto czasem zerknąć i pewne sprawy i mechanizmy stają się bardziej oczywiste. Bicie dzieci i inne negatywne aspekty naszego polskiego wychowywania, zarówno w domu jak i szkole to nasza duża przywara i w tym p-cie Szwedzi są na pewno lepsi od nas i to my jesteśmy prowincją (jeśli już w takim tonie odpowiadamy), ale całkowite puszczenie dziecka,że się tak wyrażę „samopas” też dobre nie jest. Należałoby wypośrodkować. Ja kocham Szwecję głównie za przyrodę, a jest oszałamiająca w moim odbiorze, nie mieszkam tam (póki co), to tym chętniej czytam Was i analizuję „jak tam jest” ;-). Na wielki plus Szwedów zaobserwowałam dużą uczynność, jeśli chodzi o informowanie, odpowiadanie na pytania „zbłądzonego cudzoziemca” ;-). Nie dość,że świetny angielski to jeszcze chęć na udzielenia info duża. Duży plus (y). Spotkaliśmy same serdeczne osoby na drodze, od Karlskrony aż za Sztokholm i po środku też.
heh, brzmi obcesowo, ale sporo racji w tym jest
też uważam, że multi-kulti akurat Szwedom wychodzi na zdrowie
mnie osobiście nie podoba się brak zajęć dydaktycznych w przedszkolu, to, że dzieci same się pasą
czasem czuję, że oddaję synka „do przechowalni” a nie placówki dydaktycznej
plusem jest to, że sam sobie robi kanapki, nawet jak idę w gości (to było dość zabawne, kiedyś u koleżanki się zagadałam, po chwili wkracza czterolatek z chlebkiem Wasa posmarowanym dżemem, zdębiałyśmy… sam sobie znalazł składniki i sztućce w cudzej kuchni i zrobił kanapkę!), ale polskie dzieci jakie znam też to potrafią
plus wiele innych rzeczy
Bardzo ciekawe informacje i to prosto ze źródła! Domyślam się, że nie było Ci łatwo, kiedy musiałaś tak żonglować między jednym pedagogicznym konceptem, a drugim. Doceniam te swobodę, zostawienie dzieciom przestrzeni na własne podejmowanie decyzji, ale zdecydowanie uważam, że za dużo wolności to nie dobrze. Widzę po swoich dzieciach, że wchodzą mi na głowę, jeśli na za dużo im pozwolę. Wyraźne granice pozwalają im lepiej odnaleźć się i mimo, że wrzeszczą, za którymś razem zrozumieją, że leżąc w łóżku, nie ma już jedzenia kuleczek miodowych 😉
A w ogóle polecam książkę Pameli Druckmann „W Paryżu dzieci nie płaczą” o francuskim modelu wychowania – tak dla porównania.
A ja z kolei mam pytanie… choć może to nie tu powinienem je zadać… mimo to zaryzykuję…
Otóż chcę wyjechać do Szwecji na stałe i zabrać ze sobą dziecko… z tym, że jestem osobą samotnie wychowującą dziecko i nie wiem czy sam sobie tam poradzę. Jakie są tam warunki dla takich osób… co trzeba spełniać itp. itd.
Czy państwo zapewnia opiekę na czas kiedy będę w pracy (chodzi mi o prace zmianową itp.) czy przysługiwały by mi jakieś benefity od państwa… może darmowa opieka po szkole na kilka godzin… jaka mam szanse dostać mieszkanie i czy w ogóle jest to możliwe… Mam 30 lat a moja córka ma 6… od września idzie do pierwszej klasy. Jeszcze tu w Polsce… czy są tam polskie szkoły, świetlice czy może coś podobnego i jak wygląda nauka języka dla takiego dziecka, które zna tylko j.polski…
Twoja córeczka zapewne pójdzie do przedszkola (zerówki) na którą tutaj mówi się förskoleklassen. Potem będzie mogła zostać w tzw. świetlicy, która jest zwykle przy każdej szkole (fritids).
Na dziecko powinieneś dostać dodatek (barnbidrag), które wypłaca co miesiąc kasa ubezpieczeniowa (Försäkringskassan). Twój skarb nauczy się języka bardzo szybko. Będziesz zaskoczony!
Przesyłam link, jest tam również info po ang. Czytaj o barnbidrag.
http://www.forsakringskassan.se/privatpers/foralder
Pozdrawiam 🙂
Dziękuję za zainteresowanie i informacje 🙂
Pozdrawiam:)
Przy pracy zmianowej juz nie mozesz liczyc na pomoc, swietlica jest raczej tylko otwarta w godzinach pracy takich standardowych… moze sa wyjatki w duzych miastach. No i za swietlice zwykle sie placi, barnbidrag powinien na to wystarczyc. Mieszkania sie nie dostaje a wynajmuje albo od panstwowej formy albo od osob prywatnych ,czesto tzw andra hand czyli z drugiej reki. Mieszkania w duzych miastach sa ciezko dostepne, w mniejszych zwykle nie ma az takiego wyboru ale wolne mieszkania sa. Z jezykiem dziecko sie uwinie, nawet mojdyslektyk mowi juz tak,ze wielu Szwedow nie slyszy obcego akcentu, a wyjechalismy jak mial prawie 8 lat, teraz ma 13,5.
Dziękuję za informacje i za zainteresowanie tematem… jeszcze tylko jedna rzecz mnie interesuje… czy takie mieszkania są umeblowane czy raczej liczyć się trzeba z kosztami ( zakupem mebli itp.)
Krystian, to jest roznie. Czasem ludzie wynajmuja z meblami, ale pewnie jak od firmy panstwowej to zwykle bez. Meble kuchenne, kuchenka, lodowka, czasami zmywarka jest na wyposazeniu plus zwykle pralka jest w ogolnie ostepnej pralni, gdzie sie trzeba zapisywac na godziny…
A ja znam wychowanie tylko z perspektywy prawie nastolatka i nastolatka. I wybieram jednak szwedzki model ale z domieszka zdrowego rozsadku i odrobiny polskiego podejscia… W wolnosci nie ma nic zlego, w samodzielnosci tez, ale dzieci a zwlaszcza mlodziez MUSZA i potrzebuja miec granice.
A ja uwazam, ze fajnie jest podpatrzec i stosowac troche z jednej troche z drugiej kultury wychowania i po prostu wyposrodkowac, bo „nasze” wychowanie i podawanie dzieciom podgrzewanych jogurtow (znam taki przypadek)tez nie jest dobre.
Strasznie fajnie sie czyta Twojego bloga,
Pozdrawiam!
p.s.
Kasia napisalas okrutna prawde, choc czyatajac troche mysle kurde co ona pisze….. no ale tak jest,masz racje!
Dziękuję 🙂
Też tak myślę, że trochę dobrego z różnych kultur przynosi tylko korzyści.
Bardzo fajny artykuł. W styczniu miałam okazję spędzić kilka godzin w szwedzkim, prowincjonalnym przedszkolu – dzięki uprzejmości kilku osób, w ramach mojej wizyty w Szwecji z dzieckiem w wieku przedszkolnym.
Wrażenie jakie odniosłam z tego przedszkola były bardzo pozytywne. Nie zauważyłam żadnych elementów „zimnego chowu” emocjonalnego, np. jak weszliśmy jedna z pań siedziała z przytulonym dzieckiem na kanapie i czytali bajkę, panie były mocno zaangażowane w zabawę z dziećmi i rozmawiały z nimi. Panowała atmosfera rozproszonej luźnej zabawy (było rano, dzieci schodziły się do przedszkola) i co mnie urzekło – było względnie CICHO! Dzieci bawiły się w miarę bezgłośnie, nie było „dzikiego wrzasku” z jakim często spotykam się w polskim przedszkolu czy żłobku. Panie, mimo bariery językowej, próbowały nawiązać kontakt z moim synkiem, który dał się w końcu zaprosić do zabawy i bardzo mu się podobało.
Przedszkole wydało mi się bardzo zorganizowane. Na przykład przed wyjściem na dwór, dzieci omówiły warunki panujące za oknem i w związku z tym strój, w jakim dzieci powinny udać się na dwór, po czym pani ustaliła kto teraz biegnie zrobić siusiu a następnie ubrać się w kombinezon. Samo wyjście (wydawało się) trwało w związku z tym trochę czasu, ale uniknęliśmy dzięki temu jakiegoś chaosu w szatni czy toalecie. To była grupa 5 latków. Dzieci sprawnie przemieściły się do wyjścia i ubrane czekały na dworze. Dwóch chłopców miało problem z założeniem rękawic – spojrzeli na mnie dużymi oczami, zapytałam w ich języku czy potrzebują pomocy – odpowiedzieli że TAK i pozwolili sobie pomóc.
Na dworze panie starały się angażować w zabawę (co mi się podobało, że one też ubrały się w kombinezony!), starały się tłumaczyć dzieciom które np zbyt ekstremalnie rozrabiały na sankach że jest to niebezpieczne i lepiej bawić się inaczej.
Cieszę się bardzo, że są takie przedszkola, bo są różne, od najgorszych do fantastycznych.
Ale jedno muszę Ci powiedzieć, że czasami zupełni inaczej dzień w przedszkolu wygląda, gdy nie ma w pobliżu rodziców.
Czasami 🙂
Co mi się jeszcze podobało, może są to drobnostki, ale… brak obowiązku noszenia kapci. W PL w żłobku kapcie, w przedszkolu kapcie, w szkole też będą kapcie (często z wymaganiami co do podeszwy itp.) – tutaj dzieci biegały w skarpetkach. Fajnie to wyglądało i moim zdaniem brak kapci jest akurat w zabawach wygodniejszy.
No i jako że to była zima – specjalne suszarki do ubrań i butów. Dzieci mogły sie bawić „po uszy” w śniegu czy błocie i do domu wychodziły w suchych kombinezonach, butach, rękawiczkach. W PL pomimo, iż uważam że mam świetne przedszkole (państwowe!) to akurat czasem kuleje bo nie mają warunków żeby te 50 czy 70 ubranek wysuszyć.
Oglądam sobie czasami na youtube filmiki dot. skandynawskich przedszkoli i mam pozytywne odczucia co do programu, jaki się tam realizuje. Jako mama 5 latka 🙂
Tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się nad wychowaniem na etapie przedszkola, bo pod moje skrzydła trafiały dzieci od 4 klasy podstawówki w górę. Temat mnie dosięgnął dopiero, gdy moje własne poszło do przedszkola. Irlandczycy też mają opinię, że wychowują dzieci bez wychowania, bezpańsko i beztrosko, bałam się więc przedszkola dla Lidki okropnie. Okazało się, że jest dokładnie odwrotnie. W przedszkolu (katolickim, o zgrozo!) była i dyscyplina, i miłość, zorganizowane zajęcia i sporo wolności. Dzieci spędzały dużo czasu na dworze, nauka odbywała się przez praktykę, piekli, gotowali, uprawiali warzywa w ogrodzie. Mogłabym wychwalać to przedszkole godzinami, bo panowała tam naprawdę ciepła, rodzinna atmosfera. Miałyśmy szczęście, bo nie jest to regułą. W naszej wsi jest jeszcze jedno przedszkole, bardziej świeckie, ale o świętach uczą. Tam nauka odbywa się przez teorię i obserwację dorosłych, panie dzieciom nie pomagają, nie pilnują ubrania czapki, umycia rąk itp., a personel często się zmienia. A i tak nie jest to najgorsze przedszkole. Mieszkałam w pobliżu takiego, gdzie opiekunki głównie spędzały czas na siedzeniu z tyłu budynku na papierosku!
Wracając to tematu, odbiegłam – przepraszam, myślę, że trzeba starać się znaleźć ten złoty środek. Wiedzieć, gdzie popuścić ryzy, a gdzie podkręcić dysplinę, właściwie ocenić sytuację nim poda się pomocną dłoń, bo dzieci powinno się uczyć samodzielności. Pokazywać, co jest dobre, a co złe. Po prostu wychowywać. Rozwijać talent, gdy się pojawi, ale odpuścić, gdy dziecko nie chce być małym Mozartem. I czerpać garściami z dobrych wzorów, mieć rękę na pulsie i obserwować dzieci, by móc ocenić, czy dana metoda przynosi oczekiwany rezultat.
Myślę, że jesteś dobrą przedszkolanką, bo zwracasz uwagę na różne sprawy i się zastanawiasz nad swoim postępowaniem. To ważne, by podchodzić do pracy z dziećmi z refleksją. Myślę też, że Twoi podopieczni tylko skorzystają na Twojej wrażliwości. I zapamiętają sobie tę Panią, która jako jedyna chciała im obetrzeć łzy i wyczyścić nosek 🙂
Dziękuję, że mnie doceniasz. To fakt, dzieci dawały mi dużo miłości z powrotem, a kiedy szłam do domu, to niektóre wisiały na bramie i płakały wniebogłosy.
Cieszę się, że L miała takie dobre przedszkole, po niej widać, że miejsce, w którym przebywa jest dla niej szczęśliwe i dobre.
Zbierałam się już długo do napisania ale jakoś nie mogłam. Myśle, że Norwegia i Szwecja mają nieco podobne „sposoby” wychowywania dzieci. Z jedej strony uważam że ich samodzielność w przedszkolu jest dużym plusem. Plusem jest także mniejsza ilość zabawek, która pobudza wyobraźnie u dzieci. Jednak z tym okazywaniem uczuć troszkę się bym kłóciła. Wtedy dzieci troszkę jakby mniej za rodzicami. Ja do tej pory pamiętam straszne momenty w bajce na których leciałam do mamy na kolana. Trzymam to w sobie do dzisiaj jako jedno z najcieplejszych wspomnień jakie mam. Ponadto w Polsce taką rodzinną atmosferą trochę wynagradza się brak możliwości posiadania wszystkiego. Tu natomiast dzieci mają wszystko. Począwszy od iphonów po najdroższy sprzęt który nam w wieku dorosłym nawet by się nie marzył. Wtedy te dzieci nie znają ich wartości. Do nich wszystko należy. Tutaj też bardzo często dzieci grożą rodzicom, że pójdą do Barnevernet i naskarżą, że rodzice im zakazują i wtedy BV je zabierze. CO wtedy zrobią rodzice?
Piękny artykuł bardzo ważną rzecz poruszyłaś!
Buziaki, A.
Rodzice wtedy miękną, bo z tym naprawdę nie ma żartów.
(Pamiętam Twój artykuł o Barnevernet, niewiele osób ma odwagę poruszać te tematy).
Poruszylas Moniko bardzo istotny temat dla wszystkich rodzicow mieszkajacych poza granicami kraju ale I nie tylko, bo zostawienie dziecka pod opieka w przedszkolu to moment budzacy bardzo duzo niepokoju.
“Przedszkole to pierwszy etap nawiazywania kontaktow miedzy rowiesnikami , z roznych domow a wiec i roznych srodowisk i do tego czesto z roznych kultur. Wpajanie dobrych zasad zaczyna sie w domu. Troche latwiej idzie to tam, gdzie rodzice pochodza z tego samego kraju, troche/ znacznie moze trudniej gdy z dwoch roznych kultur. Dziecko to bardzo bystry obserwator zauwaza wiele. Im starsze postrzega wiecej i rozumie wiecej. W okresie szkolnym od podstawowego przez wszystkie poziomy a potem w gimnazjum przechodzi okres uczenia sie i dopasowywania a to co nauczylo sie w domu tez jest poddawane ciaglym probom i weryfikacji, to proces nieuchronny . Rowiesnicy odgrywaja coraz wieksza role ( rozne poglady, nastawienie, doswiadczenia sie moga scierac I nadawac ton zyciu, dazenie do samostanowienia o sobie jest silniejsze z kazdym rokiem juz od 10 lat a koledzy np maja wiecej swobody I ich rodzice tak nie pytaja ciagle itp). Dobrze jest na kazdym etapie utrzymywac kontakt i przyjazne stosunki z rowiesnikami i ich rodzinami, wspolne wypady, spotkania urodzinowe albo z innej okazji, o ile to mozliwe. Lata szybko leca i 5- latek staje sie nastolatkiem a potem doroslym . Koniec gimnazjum , mlodziez dorosla a prawie kazdy z rodzicow zastanawia sie gdzie te lata minely. Musze wierzyc i mam nadzieje, ze te najwazniejsze wartosci, ktore przez te wszystkie lata staralam sie zaszczepic sa tam gdzies w glebi i jak przyjdzie potrzeba to latorosl bedzie umiala siegnac do nich i beda mu pomocne. Proces ksztalcenia dziecka w innym kraju nie jest wcale taki prosty dla samego dziecka. Uszanowanie zasad z domu wyniesionych i znalezienie miejsca/akceptacji w grupie rowiesnikow napotyka czasami na trudy., Spieszcie sie kochac i wpajac na lonie rodzinnym to co nawazniejsze, badzcie blisko i badzcie przyjacielem i tym co chce i moze sluzyc rada i wsparciem zawsze ”.
Niniejszym dziekuje mojej przyjaciolce wyksztalconej w Polsce, ktora szczesliwym trafem pracowala w przedszkolu wlasnie w tym w ktorym chcielismy aby pracowala, wlasnie wtedy kiedy byla nam potrzebna, dzieki Niej wiem, ze calusa I serdecznego uscisku, radosci I usmiechu nie brakowalo . Zdobyla serca wielu dzieci , ktore po wielu latach juz jako mlodziez cieplo Ja wspomina zawsze i z daleka serdecznie Ja wita z otwartymi ramionami. Tak wiele znaczy gorace serce 🙂
Wydaje się, że najlepszy byłby złoty środek: wychowanie do jak najwcześniejszej samodzielności, przy jednoczesnym nauczeniu szacunku dla dorosłych. Jestem pedagogiem, ale wiem, że nie jest to łatwe. Co nie znaczy – niemożliwe.
Dodam do powyższego komentarza, że w „naszym” przedszkolu dzieci dostają iPady do grania, tak dalece są zostawione same sobie („same się pasą” – już uwielbiam to określenie) – dla mnie to jednak lenistwo personelu, nic więcej
zdecydowanie jestem polską mamą, mam polskie przytulaki, buziaki, dużo rozmawiam z dzieckiem, mówię mu o uczuciach i pytam o jego
A jeszcze taka uwaga co do tej przemocy i kar… dzieci w przedszkolu niby nie są karane, pedagogika Jespera Juula dominuje w mentalności społeczeństwa, ale wygląda na to, że nikt nie uczy dzieci co jest dobre a co złe… a to się ponoć bardzo negatywnie odbija na zjawisku mobbingu, które w Szwecji jest ogromnym problemem w szkołach (słyszałam od wielu matek, które mają dzieci w wieku szkolnym).
pozdrawiam!!
Witam bardzo zaciekawił mnie temat przedszkola w Szwecji, ponieważ jestem na etapie przeprowadzki z Islandii (gdzie pracuje jako przedszkolanka)do Szwecji. W islandzkich przedszkolach jest dokładnie tak samo:) pełna swoboda i brak dyscypliny…której ,,troszkę” moim zdaniem każde dziecko potrzebuje:)
Korzystając z okazji chciałam zapytać, czy bez znajomości języka szwedzkiego mam jakiekolwiek szanse na znalezienie pracy w szwedzkim przedszkolu?
Pozdrawiam serdecznie z ciemnej Islandii:)))
A moze otworzyc polskie przedszkole dla dzieci tu w Sztokholmie? Ja jestem za i mam wiele inspiracji jak ono powinno wygladac. Mysle ze do spolki z rodzicami maluszkow mozna by stworzyc naprawde fantastyczne przedszkole, szczesliwe dla dzieci i zaufane dla rodzicow. Co Wy na to?
Pozdrawiam. Ewa, mama 2 letniego synka
Ewa, a czy przypadkiem już nie ma w Sztokholmie polskiego przedszkola? Nie orientuje się ponieważ mieszkam w Finlandii, ale właśnie jestem na etapie poszukiwań takiego przedszkola w Sztokholmie. Pozdrawiam Marta
A ja mam pytanie czy w Szwecji jest tak jak w Norwegi ze mozna zabrac z byle powodu jak ktos zglosi rodzicom dziecko ?
Zabierają, jak się nad dzieckiem znęcasz, czy krzywdzisz w jakiś sposób, ale raczej nie z „byle powodu”. A już na pewno rodzice są ostrzegani, jeśli coś robią nie tak, (gdy np. tuczą dziecko), a jak ostrzeżenie nie pomaga, to zabierają,
Mam do czynienia z dziećmi z rodziny polsko(mama) – szwedzkiej, więc pewnie nie jest reprezentacyjna dla szwedzkiej generalnie. Dodatkowo znam Szwedów ze względów zawodowych. Mi w oczy zawsze rzucało sie, że szwedzkie dzieci do 5-6 roku życia były miłe i wesołe, ale w wieku starszym są o wiele mniej sympatyczne od przeciętnego polskiego dziecka. Acha, i pewnie w przedszkolu czy szkole uczą się samodzielności, ale w domach są obsługiwane totalnie, również jako niemal dorosłe nastolatki.
A z tych rozwydrzonych 😉 dzieci wyrastają często niezwykle zamknięci dorosli, a ci otwarci sprawiają wrażenie, jakby ta otwartośc była w najlepszym wypadku bardzo nieszczera, albo… była efektem terapii. Dosłownie. To chyba efekt tego właśnie chłodu wobec nich w dzieciństwie.
Za to bardzo podoba mi się, że na placu zabaw, często bez porównania skromniejszym, niż nasze dzisiejsze place, nigdy nie ma żadnego peta, kapsla, opakowania po chipsach itd. W Polsce to zmora. Szwedzcy natsolatkowie odchodzą z placu zabaw w swojej wsi, na którym siedzieli grupą kilka godzin ( bo nie ma tam innego publicznego miejsca ) i plac zostaje idealnie czysty. Tez się wygłupiali, coś pili i jedli, może byli nieco głośni, ale dla nich normalne jest, ze ten plac to jak miejsce w ich domu i szanują je tak samo. W mojej zamożnej polskiej miejscowości pod dużym miastem kosztowny skate park i boiska są pogryzmolone i permanentnie zaśmiecone. Inna od szwedzkiej mentalność, a pieniądze nic w niej nie zmieniają. Niewiele różna niż ludzi zamieszkujących dzielnice patologii. Smutne.
Tak więc w sumie nie wiem, co mi bardziej przeszkadza: czy flejtuchowatośc sympatycznego Polaka, czy brak kontaktowości porządnego Szweda ;)…
A ja mam pytanie bo syn zaczął chodzić do szwedzkiego przedszkola już prawie miesiąc, na początku jak był ze mną to wszystko było dobrze bo mu tłumaczyłam wszystko bo syn nie rozumie szwedzkiego teraz jak już jest sam to zawsze rano jest płacz i krzyk abym go nie zostawiała i tak juz prawie 3 tydzień. i ostatnio powiedziano mi ze był pedagog co mówi po polsku i rozmawiał z synem i sie bawił z nim na dworze i syn był zadowolony itp i ma znów przyjść do niego. zastanawiam się czy to normalne ze przysyłają pedagoga do dziecka czy mam się czymś zacząć martwić??
Kochanie, pedagog to nic strasznego, nie można się pedagoga bać, tylko cieszyć, że jest ktoś, kto chce pomóc, czy dociec, dlaczego dziecko źle się w jakimś miejscu czuje. Najwyraźniej Twój syn jest z Tobą mocno związany, był z Tobą długo w domu, być może jest jedynakiem otoczonym stuprocentowym zainteresowanie, stąd pewnie niechęć do przedszkola, gdzie się dużo dzieje i nie ma mamy. Z czasem chłopiec powinien się przyzwyczaić i poluźnić silne więzy, dobrze, żeby znalazł w przedszkolnym świecie coś, co mu bardzo pasuje, co wprawia go w dobry nastrój i daje poczucie bezpieczeństwa.
Trzymam za Was kciuki!
Polka w Szwecji czy Ty masz fb? Chetnie poczytalabym Twoje artykuly 😉
Zastanawia mnie to czy tj normalne ze roczne dziecko jest z rodzicem tylko 3dni w przedszkolu, poNiej zostaje samo…
Czy to nie zostawia uszczerbku na psychice?
Opiekinki sa dosyc chlodne nawet nie probuja sie zapoznac zaprzyjaznic z dzieckiem, wiec placze no ich poprostu nie zna!
I jakim trzeba byc czlowiekiem zeby male zagubione dziecko stalo w koncie i plakalo a one sobie plotkuja na calego jakby nigdy nic… Czy brak zainteresowania to standard tak jak napisalas w artykule? Czy te dzieci sa tam bezpieczne.. Nie wiem jak uspokoic emocje. Nie wiem czy dobrze robie posylajac tam tak male dziecko czy nie robie mu krzywdy…
Karny dywanik ,to jakieś średniowiecze, i to mówienie na pani, okropna jest nasz polska kadra wychowawcza, ciesze się że wychowuję moje dzieci z daleka od takich metod.
Z powazaniem Izabela
Ja jestem zachwycona szkoła mojej córki w Szwecji może wychowawczyni w Polsce była lepsza bardziej stanowcza i wiecej umiała nauczyć ale tutaj moje dziecko jest szczesliwsze.
Wsparcie jakie otrzymała od szkoły to coś niewyobrazalnego idąc do 2 klasy nie znając języka szkoła załatwiła jej tłumacza który przychodzil na zajęcia kiedy był potrzebny, dodatkowe zajęcia z jezyka szweckiego, specjaliste do pomocy. Na lekcjach zawsze były 2 dodatkowe osoby dorosłe pomagajace nauczycielowi może dlatego wychowawczyni nie musiała być taka zaradna jak w Polsce. Oprócz tego gdy okazało się że moja córka z matematyki jest super zdolna a program w Polsce o wiele wyższy na zajecia z matematyki zawsze przychodził specjalista który pomagał słabszym a moja córka dostawala dodatkowe zadania by się nie nudzila i mogła rozwijać zdolności matematyczne. Po roku córka świetnie mówi po Szwecku, szkołę uwielbia w niczym nie muszę jej pomagać bo wszystko załatwia w szkole sama, nawet świetlice sama sobie ogarnęła bo chciała dłużej być w szkole. poszła do dyrektora i wynegocjowala twierdząc że będąc dłużej w szkole uczy się szybciej szweckiego 🙂 dyrektor zgodził się od razu.
Co chwilę jeździ na wycieczki klasowe a w szkole cały wolny czas spędza na dworze. To w Polsce odbierając ją ze szkoły widziałam polotkujace nauczycielki gdziec z boku a tu w Szwecji nigdy! Zawsze bawią się z dziećmi… Mężczyźni grają w piłkę, kobiety uczą wyszywac itp. Moja córka co tydzień przynosi coś pięknego ze szkoły zrobione ręcznie. Mieszkam w Malmö i nie spotkałam się tu z chodnymi nauczycielami…. Jedna jedyna nauczycielka w świetlicy która była niezbyt miła była Polka!!!!
Krysiu jeśli przeczytasz to proszę odezwij się do mnie. Mam kilka pytaj. Pozdrawiam serdecznie
Dzień dobry!
Czy można skontaktować się z Panią w sprawie Szwecji, dzieci w Szwecji. Doświadczenie jakie Pani posiada byłoby dla mnie ogromna pomocą.
Mam na imię Beata.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie
Hehe to ladnie dziecko nie kocha rodzicow i nie ma dla nich czasu
Witam bardzo się cieszę że powstał ten blog ,dużo czytam o waszych opiniach na temat Szwecji ,przedszkoli i szkół .Mam problem otóż mąż pracuję w Szwecji ja z dwójką dzieci 1,5roczną dziewczynką i synem 9 letnim planujemy wyprowadzkę do męża gdyż na dłuższą metę nie chce siedzieć sama w Polsce .Dzieci bardzo tęsknią za tatą a ja jeszcze bardziej .Jestem raczej osobą bardzo przywiązaną do miejsca w którym mieszkam mam tu kochanych rodziców ,babcię i zostawienie tego mojego małego świata trochę mnie przytłacza.Nie lubię zmian ,jestem niestety chyba za bardzo opiekuńczą mamą i przeraża mnie to że w Szwedzkim przedszkolu córcia nie będzie miała poświęcane tyle uwagi co w domu bądź w Polskim przedszkolu.Martwię się też o syna czy poradzi sobie z językiem i nową szkoła .Może wy kochane przekonacie mnie że to dobra decyzja wyjazd do męża i bycie w końcu razem .Już sama nie wiem co robić Pozdrawiam
Rozumiem Twoje rozterki, ale człowiek jest tak skonstruowany, że do wszystkiego przywyknie, jeśli oczywiście nie cierpi jakiejś krzywdy. Najmniej martwiłabym się o dzieci, bo one poradzą sobie lepiej i szybciej niż myślisz. Sądzę, że byłoby wspaniale, gdybyście jako rodzina mogli byc razem. Rozłąka z rodzicem ma gorszy wpływ na psychikę dziecka niż chłodny chów w przedszkolu, proszę mi wierzyć.
Bardzo ciekawy artykul (jak i inne na pani blogu)… Dla mnie, jaka mamy 7-mio i 5-latka wpis bardzo aktualny. NIestety moge sie zgodzic z nim tylko w polowie. Dzieci (i my jako rodzice) zaczely swoja przygode ze szwedzkim przedszkolem dokladnie w tym samym wieku co wiekszosc szwedzkich dzieci, tzn zaraz po ukonczeniu 1 roku 🙂 Zgadzam sie w 100% z tym ze szwedzkie przedszkole nie tylko „uczy” samodzielnosci (choc uczyc to powinni wg mnie rodzice) ale tez do tej samodzielnosci zacheca. Brak, albo ograniczona ilosc zajec dodatkowych to dla mnie sam plus. Moja mama pracuje w przedszkolu w Polsce i widzi na co dzien jak dzieci ciagane sa codziennie miedzy roznymi zajeciami dodatkowymi ze ledwie zdazaja z jednych na drugie…Angielski, rytmika, taniec, komputery, muzyka itp. Naprawde ciesze sie ze moje dzieci w tym cyrku nie uczestnicza. Z drugiej strony nie znaczy to ze np muzyka i taniec w szwedzkim przedszkolu nie istnieje…. Dzieci maja organizowane w trakcie zajec dyskoteki, gimnastyke, teatr itp. Z ta zasadnicza roznica ze to sie odbywa spontanicznie, a nie ze trzeba. Moja mama, w trakcie odwiedzin u nas w Szwecji, doznala szoku kiedy zobaczyla jak dzieci bawia sie na przedszkolnym placu zabaw. Tak jak pani pisze, moje dzieci bawia sie w kaluzy, buduja babki w blocie itp. W polskim przedszkolu dzieciom nie wolno sie prawie ubrudzc. To kolejny plus szwedzkiego przedszkola. Zabaki tez nie sa najnowsze, najbardziej kolorowe itp ale to pobudza tyko dzieci wyobraznie – czyli kolejny plus. I to chyba tutaj koncza sie punkty w jakich sie z pania zgadzam. Absolutnie nie zgadzam sie ze stwerdzeniem ze smutnych dzieci sie nie pociesza, ze sa pozostawione same sobie itp. Ani w przedszkolu do ktorego uczeszczaja moje dzieci ani w innych przedszkolach z ktorymi mialam stycznosc nic takiego nie ma miejsca. Ukarac dziecka moze nie mozna, ale zalatwia sie to rozmowa na poziomie dziecka. Co zrobilo zle i jak powinno zrobic. Dokladnie taka sama zasade stosuje w domu i dzieci nie wchodza mi na glowe. Nie zgodze sie ze stwerdzeniem ze tutaj rodzice, albo wychowawcy, boja sie zwrocic dzieciom uwage „bo moze dziecko zadzwoni na policje” itp Jak dla mnie to jest kompletna bzdura. Zadne z grona naszych znajmych (a sa to w 99 % szwedzi) sie z takim stweíerdzeniem nie zgadza i ogolnie sie smieja z tego ze taka opinia wogole funkcjonuje. To ze wychowacy w przedszkolu czy w szkole sa „szkoleni” aby wylapac sygnaly swiadczace o tym ze dziecku dzieje sie krzywda nie znaczy ze urzad socjalny przychodzi na drugi dzien i robi problemy. Osobscie uwazam ze przedszkole i szkola w Szwecji jest swietna placowka uczaca dzieci samodzielnosci, kreatywnsci, ciekawosci swiata, tolerancji i empatii. Ja zostawajac swoje dzieci w przedszkolu czy zerowce robie to z czystym sumieniem bo wiem ze maja zapewniona opieke na najwyzszym poziomie, zajecia na odpowiednim poziomie i bez przymusu i pomoc od pedagogow w kazdym nawet najmnijeszym problemie.
„rok po przyjeździe do Szwecji, zaczęłam pracować z dziećmi tutaj, w Sztokholmie, jako nauczycielka przedszkola (förskollärare).” Czy uczyłaś się szwedzkiego w Polsce ? Czy jesteś ” geniuszem” językowym i w ciągu roku zrobiłaś sfi, sas grund i sas sva oraz zdałaś sva3 bo bez tego, to raczej nikt nikogo nie zatrudni jako förskollärare…
Pozdrawoiam
WITAM! czy mogłabym uzyskać informację na temat tzw. Premii za drugie dziecko? Chodzi mi o urodzenie drugiego dziecka w ciągu max 30 miesięcy, jak jest liczone te 30 miesięcy? Od daty pierwszego porodu do drugiego? Czy 30 miesięcy kalendarzowych między porodami?i jak jest premiowane? Bardzo mnie nurtuje ta kwestia. Z góry dziękuję, pozdrawiam
Całkowicie się zgadzam z Panią. Nie wyobrażam sobie wychowywać tu dzieci. Dlatego planuję powrót do Polski. Mimo tego jakkolwiek tam nie jest. Jestem przerażona poziomem nauki. Brakiem mobilizacji,motywacji dzieci do nauki. Brakiem ambicji… multikulturowośc nie pomaga w tym.