Niepisaną tradycją Szwedów jest pierwsza kapiel/pierwsze zanurzenie (första dopp) w wodach jeziora czy morza.
Nie raz widziałam latem kąpiących się ludzi w zimnych wodach jeziora lub morza i sama nie zawsze odważałam się wejść. A ludzi zanurzających się na poczatku lata, w maju, kiedy woda jest naprawdę lodowata, osnuwałam współczującym litościwym spojrzeniem. Z czasem dowiedziałam się, że to pierwsze zanurzenie jest jakby swoistym otwarciem wakacyjnego sezonu, powitaniem lata. Zaczęłam dojrzewać do tego, że i ja muszę się zanurzyć, bo to jest jednym z kroków ku asymilacji z krajem, w którym się zamieszkało. Zdecydowałam, że to będzie tego lata, bo w tym roku dostałam przecież szwedzkie obywatelstwo, a zanurzenie potraktowałam jak mój szwedzki chrzest (który notabene ma podobne określenie – dop).
Woda byla potwornie zimna, na zewnątrz też żaden upał (około 20 stopni) ale zrobiłam to! Wykąpałam się w niej! Ile dumy i radości! Choć dla Szwedów to dużo większa frajda, oni uwielbiają się kąpać w jeziorach i morzu, już od późnej wiosny, czują się wtedy wspaniale, co potwierdza moje obserwacje, że oni są po prostu przystosowani do tego klimatu i nie odczuwają zimna, tak jak my. Ja choć skandynawskim morsem nie jestem, w wodzie się zanurzyłam i tym samym mój sezon kąpielowy uważam za otwarty.
Wyglądasz bardzo radośnie! 🙂
Podoba mi się taki zwyczaj 🙂 Jak mówią: zimna woda zdrowia doda!
O ile Irlandczycy raczej stronią od oceanu (poza fanami sportów wodnych), to bieg do oceanu jest popularną akcją charytatywną. Np. co roku w Święta jest Christmas Swim organizowany w wielu miastach, na początku lata w ramach akcji Dip in the Nip panie biegną nago ozdobione różowymi gadżetami.
Ps. U mnie też czerwony na paznokciach 🙂
Oj, chciałabym tę akcję Dip in the Nip zobaczyć!
Nie tylko Ty. Dwie panie z lokalnego sklepu biorą niedługo w tym udział i już chyba piąty raz listę sponsorską, która wisi przy kasie, zmieniały na nową. Też się dołożyłam 🙂
Brawo! Dzielna z Ciebie babeczka 🙂
Tak więc sezon kąpielowy uważamy za otwarty 🙂
Pozdrawiam!
No! Teraz juz Ci nie odbiora obywatelstwa! Hihi….. :))))
Jestes odwazna! My bylismy na plazy kilka godzin i upal doskwieral, ale zamoczylam tylko stopy 😉
Wow! Możesz się zapisać do klubu morsa;) Wyobrażam sobie jaka zimna była woda…(PS i ja dołączam do czerwonopaznokciowych;)
Gratulacje! Wlasnie rozpoczelas etap przygotowan do nastepnych Skandynawskich Mistrrzostw plywania w zimie, ktore odbywaja sie od paru lat na rzece w pewnym miescie, ostatnio przy temperaturze -34 stopnie C !!! Samo zdrowie 😉
O nie! Chcę jeszcze pożyć 😉
Gratulacje i życzymy dalszych ciekawych obserwacji już jako Szwedka.
Kochana Moniko!
Nawet jeśli nie komentuję każdego Twojego wpisu, to wiedz, że jestem i czytam. I choć nie jestem związany ze Szwecją, tylko z Norwegią, to uwielbiam przebywać na Twoim blogu. Mam sentyment to Szwecji ( a byłem tam tylko raz, czy dwa)…. Trochę interesuję się też historią Skandynawii…
Oby jak najwięcej takich blogerek jak Ty! 🙂
Pięknie dziękuję!
Czuj się jak u mnie na blogu jak u siebie w domu 🙂
Aaaale, bez zanurzenia glowy to sie taki dopp nie liczy 😉
Szczerze podziwiam, bo ja od lodowatej wody „kurcze sie” i sie po prostu nie zmuszam (po paru probach). Obywatelstwo nie obywatelstwo, musza docenic inne moje zalety 🙂
Pozdrawiam Polke w Szwecji – Polka w Szwecji
Spróbuję w przyszłym roku. Może lato (i woda tym samym) cieplejsze będzie 🙂
Herresta ?Ja także dziś przechodzę chrzest bojowy w lodowatej wodzie – albowiem wyłączyli nam ciepłą wodę, awaria sieci ….
Okazja do zahartowania się 🙂
Oh, gratuluję odwagi 🙂