Jesteśmy w podróży przez Gotlandię.
To już tydzień i za dwa dni kończy się nasza wielka eskapada. Początek nasza podróż po Gotlandii miała w Visby i tam będzie też jej koniec. W międzyczasie zwiedzamy dookoła całą Gotlandię i przylegające do niej Wyspę Owczą (Fårö) oraz wyspę Karlsö.
Do tej pory widzieliśmy sporo a to tylko dlatego, że mój mąż, zapalony piechur i obieżyświat, wprawny turysta i chłonnny świata człowiek organizuje każdą naszą najmniejszą wycieczkę tak, żeby zobaczyć możliwie najwięcej.
Oznacza to, że po pierwsze jesteśmy autem (rowery są dodatkiem i używane są od czasu do czasu), po drugie wstajemy wcześnie rano i wracamy bardzo późno, zaglądamy prawie we wszystkie miejsca, które oznaczone są znakiem „to warto zobaczyć”, wszelkie muzea, kościoły, porty i przystanie.
Tak zwiedza moja druga połowa. I ja się dołączam, bo sama lubię podróże małe i duże a przy okazji, przy nim naprawdę sporo widzę, odkrywam i dowiaduję się. Ale jednak różnimy się! W wypoczywaniu.
On wypoczywa w drodze, zwiedzając, przemierzając kilometry, niezależnie od tego, czy to pęd na własnych nogach przez miasto czy przez przepastne muzeum, czy też długa i monotonna jazda rozgrzanym od słońca samochodem. Ja zaś lubię nieco więcej spokoju, bezruchu, no przynajmniej wolniejsze tempo. Marzę czasem o leniwych godzinach na plaży albo na tarasie z książką, kobiecym magazynem i malibu z mlekiem, marzę o rowerze i niespiesznym spacerze…
W kompromisach jesteśmy bardzo dobrzy. Trochę gorzej jest z na wycieczkach, bo zwykle daję się przekonać do tego, żeby zwiedzić JAK NAJWIĘCEJ. Ale kiedy ja już padam ze zmęczenia, obojętne stają mi się kościoły, zamki i muzea, siłą z plaży lub z tarasu (gdzie właśnie piszę ten wpis przy filiżance kawy) nie można mnie wyciągnąć.
Do tej pory byliśmy na kilku plażach (niektóre są jak nasze piękne plaże nad polskim morzem!), przejechaliśmy parę km na rowerze czyniąc slalomy między owcami i byliśmy nawet w kinie.
Takie są wakacje z Moniką…
Nie marudzę wiele, bo wiem, że warto trochę pomęczyć się w podróży, wracam zawsze strasznie zmęczona ale mam piękne wspomnienia, głowę pełną nowej wiedzy i duszę pełną wrażeń.
Gotlandię opiszę, w odcinkach, jesienią, kiedy przyjdą chłodne i deszczowe wieczory. Jest tyle do pokazania!
Miłego weekendu! Słońca Wam ślę!
Bede czekac niecierpliwie na opowiesz, moze sie tam kiedys tez wybierzemy…
Tak, wspomnień nikt nie zabierze 🙂 Pięknie spędzacie czas!
Jaka Ty zgrabna jesteś, za bardzo zgrabna 😉
Pozdrawiam:***
Jedziemy na Gotlandię na przełomie października i listopada, na męskie ryby, z przyjacielem i moze jego teściem.
Poproszę listę miejsc Twojego męża w takim razie!
I czekam na ciąg dalszy, bo też jedziemy samochodem, więc będzie możliwość zobaczenia czegoś więcej.
Podróże z drugą połówką są super, ale czasem trzeba iść na jakiś kompromis – coś o tym wiem, chociaż my na szczęście oboje wolimy raczej aktywny wypoczynek… 😉 Chcielibyśmy wybrać się kiedyś na Gotlandię, więc niecierpliwie czekam na relację, bo zdjęcia są świetne!
fajne
Pięknie! Ja też wolę zwiedzać bardzo aktywnie, bo zawsze mam poczucie, że z wyjazdów i wycieczek powinnam jak najwięcej korzystać i nie marnować ani minuty, bo świat taki piękny! 🙂
Zdjęcia są po prostu cudowne, z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki relacji z podróży.
Z przyjemnoscia Moniko bede czytac i ogladac Wasze zdjecia z Gotlandii. Osobiscie bardzo mi sie tam podobalo i bardzo bym chciala w przyszlym roku odwiedzic to miejsce jeszcze raz!!! Pozdrawiam. M