Najsilniejsza dziewczynka na świecie, krnąbrny i ciekawski piegusek z rudymi, sterczącymi warkoczami i dwiema różnymi pończochami – Pippi Pończoszanka (Pippi Långstrump) kończy dziś 70 lat!
Pippi „urodziła” się właściwie 74 lata temu. Pewnego zimowego wieczoru w 1941 roku, kiedy trwała druga wojna światowa, mała chora na zapalenie płuc i leżąca w łóżku siedmioletnia córeczka Astrid Lindgren, Karin, poprosiła mamę, by opowiedziała jej bajkę.
– O czym ma być ta bajka? – Zapytała Astrid swoje dziecko.
– O Pippi Långstrump!
I popłynęła powieść, o supersilnej, zawziętej i zawadiackiej dziewięcioletniej dziewczynce, mieszkającej bez rodziców, ale za to z koniem Alfonso i małpką Nilssonem w wielkiej, acz podupadającej willi Śmiesznotce, z dużym ogrodem, gdzie kwiaty podlewane były z zasady tylko podczas deszczu.
Historię Pippi zmyślała Astrid na poczekaniu i opowiadała odcinkami przez kolejne wieczory, przez wiele tygodni. Kiedy córka zasypiała, Astrid spisywała na gorąco przygody Pippi. Po paru miesiącach wysłała gotowy maszynopis do wydawnictwa Bonniers, które po trzech latach zwlekania odmówiło publikacji, (myślę, że wydawnictwo to do dzisiaj żałuje swojej decyzji).
Trwało to cztery długie lata, zanim Pippi Pończoszanka ujrzała światło dzienne. Pierwszy, wydany przez wydawnictwo Rabén & Sjögren egzemplarz przygód Pippi mała Karin dostała w prezencie urodzinowym właśnie 21 maja. Książka pojawiła się w sprzedaży w listopadzie 1945 i odniosła natychmiastowy i wielki sukces. Wkrótce, w całej Szwecji, we wszystkich domach, pod każdą choinką dzieci znalazły egzemplarz Pippi Långstrump.
Pippi Pończoszanka stała się przełomem w twórczości kierowanej do dzieci, była odmienna od dotychczasowych moralnych i grzecznych opowiastek, dlatego znaleźli się też tacy, którzy zawzięcie krytykowali opowieść o Pippi. Jednak sukces tej książki był tak ogromny, że zaowocował kontynuacjami, które stworzyły z czasem cykl powieści o Pippi. Dwadzieścia pięć lat później Pippi doczekała się także słynnej ekranizacji.
Fabuły tej książki nie trzeba chyba nikomu opowiadać. Pippi Långstrump przetłumaczona została dotychczas na 92 języki, więc znają ją dzieci (i dorośli) niemal na całym świecie.
Uwaga rodzice i dzieci mieszkający w Szwecji!
W tę sobotę, 23 maja w Skansen (klik) odbędzie się wielkie urodzinowe przyjęcie Pippi! Z balonami, piosenkami, masą słodyczy i Pippiteatrem! Na przyjęciu będą też inne postacie z książki, a także sceneria powieści. Rodzice, dzielcie się tą wiadomością z innymi i nie pozwólcie, by Wasze pociechy ominęła ta zabawa!
<3
Witam pani Moniko.
Nazywam się Dariusz Tomys.
Mieszkam w Helsingborg od 12 lat.
Podziwiam pani aktywność.
Doceniając pani wiedzę i doświadczenie życia w Szwecji mam
pytanie.
Chciałbym jednak uniknąć oficjalnych publikacji.
Stąd -czy można się z panią porozumieć przez e- mail?
Ewentualnie inaczej?
Pozdrawiam
Dariusz Tomys
Mój adres podany jest w zakładce „O mnie”.
Pozdrawiam 🙂
Pippi to moja idolka z dzieciństwa! Jej postać na pewno w pewnym stopniu wpłynęła na mnie jako dziewczynkę, a później kobietę 🙂
Oglądałem ten serial z prawie 40 lat temu podobał mi się ,ale bardziej lubiłem Emila z Smolandii był bardziej przypominający moje dziecinne lata
Miłe wspomnienia z dziecinstwa 😀
Akurat Pippi ponczoszanka najmniej mi sie podobala z ksiazek pani LIndgren. Nie wiem dlaczego ale nie lubilam jej jako dziecko, Zwariowana ale niesympatyczna przy tym. Moze nie lubilam rudzielcow hehe
Kochalam natomiast Dzieci z Bullerbyn i to do dzisiaj ;-))
Ja też nie przepadałam za nią jako dziecko, może dlatego, że byłam grzeczna jak aniołek? Polubiłam ją gdy przeczytałam w oryginale, Pippi brzmi zupełnie inaczej po szwedzku, niż po polsku, ponadto zobaczyłam, że Pippi ma to coś, czego mi zawsze brakowało 😉
Kocham Pippi, kocham Dzieci z Bullerbyn, kocham wszystkich bohaterów Astrid, kocham Astrid Lindgren!!!! To moje dzieciństwo i cudowne chwile z Jej twórczością. Wkrótce, za miesiąc, zabieram się za czytanie czegoś innego – „Twoje listy chowam pod materacem”. Nie mogę doczekać się wakacji. No a tak poza Astrid, kocham tez małe śmieszne trolle Muminki Tove Jansson. Hmmm… chyba dziwna ze mnie osoba, w dojrzałym bądź co bądź wieku( 40+), bo ja od czasu do czasu lubię zajrzeć do Lisy, Britty, Anny, Lasse, Bosse i Ollego, przeczytać po raz kolejny co napisał w swych pamiętnikach Tatuś Muminka i obejrzeć jeden z odcinków urwipołcia Pippi!
Pozdrawiam:-)
P.S. Wirtualna wizyta w Domu Astrid była cudowna. Dzięki za link:-)
Moniko pod wpływem Twoich postów o Astrid poszukałam, znalazłam i zamówiłam książkę o samej Astrid – z okazji Dnia Dziecka na prezent – tak dla siebie, a co nie można? można a nawet trzeba, zwłaszcza książki, a już tym bardziej o takiej Kobiecie, która miała i pielęgnowała w sobie dziecko!!!! Jutro już ją będę miała i … do czytania czas! Pozdrawiam 🙂
Ja uwielbiam wszystkie Jej ksiazki i czytam moim dzieciom,!akurat jestesmy na etapie Pipi i Emila!…dzieci z Bullerbyn znamy na pamiec!te ksiazki sa ponadczasowe!😊
Astrid Lindgren to moje dzieciństwo a Dzieci z Bullerbyn to pierwsza książka, jaką świadomie przeczytałam z rodzicami – miałam chyba ze 3 latka. Drugi egzemplarz (pierwszy chyba się podarł od czytania) przywiozłam ze sobą do Francji przy przeprowadzce.. To jedna z bardzo niewielu lektur dzieciństwa do których mam aż taki sentyment. Pippi też lubiłam. W głowie został mi obraz jej kredensu w mnóstwem szufladek i skrytek, jaki miała w swoim domku. Potem przez lata starałam się taki kredens/szafkę odtworzyć. Fascynujące, jak głęboki wpływ mogą mieć na nas książki z dzieciństwa, prawda? 🙂
Uwielbiam Pippi! Całe dzieciństwo ścierałam kasetę VHS z filmem na pożyczonych n wakacje odtwarzaczach, albo u taty w pracy. Książki nigdy nie przeczytałam (co dziwne, bo byłam molem książkowym i Dzieci z Bullerbyn to jedna z najukochańszych moich lektur), ale jak będę mieć dzieci to na pewno wspólnie tę zaległość nadrobimy.
Muszę jeszcze dodać, że od kiedy uczę się szwedzkiego, porządek mojego dzieciństwa jest regularnie burzony, bo okazuje się, że nazwy i imiona znane z książek Astrid Lindgren czyta się zupełnie inaczej niż myślałam.