Tag: cierpienie

C jak cierpienie

Początki emigracji to niełatwy czas.

Nie tylko dlatego, że wszystko jest nowe i obce, ale przede wszystkim dlatego, że tęskni się za krajem ojczystym. Za tymi, których się zostawiło, za rodziną i przyjaciółmi, za znajomymi uliczkami, smakiem ulubionych potraw oraz za brzmieniem języka, który rozumiemy. Tęskni się i cierpi. Zwykle cierpienie to trwa około trzech lat (w zależności od wrażliwości), płacze się wtedy do poduszki i wspomina. Zanim zapuści się korzenie w nową ziemię, stoi się „okrakiem” w dwóch domach. Nie należy się jeszcze tu, do nowego kraju, ani już tam, do ojczystego. I obojętnie, jak piękne widoki roztacza przed nami nowa ojczyzna, człowiek czuje się źle.

IMG_4566

Po pewnym czasie przechodzi, można odetchnąć i zacząć czuć się jak u siebie. Wysłuchałam wiele opowieści tutaj i przeczytałam mnóstwo listów od Was, i widzę, że zwykle cierpienie to trwa dwa, trzy lata. Ja sama, mimo, że Szwecja mnie zachwycała, płakałam pierwsze trzy lata, potem przeszło, jak ręką odjął. A miałam przecież bardzo wygodnie, przyjechałam do męża, który wszystko mi zapewnił i który otoczył mnie troską i miłością. Zaś wielu ma naprawdę ciężko, mnóstwo Polaków musi borykać się z nowymi przeszkodami samodzielnie, niejedna para jest rozdzielona, co potęguje to cierpienie na nowej ziemi.

Obojętnie dokąd i kiedy się wyemigruje, trzeba uzbroić się w cierpliwość i przecierpieć ten pierwszy trudny okres. Nie ma na to złotego środka, który przyśpieszy adaptację, ten czas trzeba po prostu przeżyć.

Potem jest już tylko lepiej.

Z cyklu Alfabet emigracji, na literkę C pisała inna Polka ze Sztokholmu, Gabi, tym razem o… czekoladzie.

To tak na osłodę.