Tag: moda na szwedzkich ulicach

Na szwedzką mod(ł)ę

Pamiętam moje pierwsze w Szwecji miesiące, kiedy to ja, typowa kobieta ze wzmożonym zainteresowaniem modą i nieodpartą potrzebą tego, by zawsze pięknie wyglądać, (by mieć czysty i odprasowany kołnierz, pantofle do spódnicy czy dobrze dobrane kolory), zdumiona patrzyłam na mieszkańców Sztokholmu, odzianych czarno, ewentualnie szaro, w strasznie brudnych (często dziurawych) tenisówkach; na ludzi szeleszczących sportowymi kurtkami i profanujących spódnice adidasami. Patrzyłam na śliczne kobiety przygaszone wszechobecną szarością, owinięte bezkształtnymi swetrami i oszpecone legginsami w dziwne wzory.
01236
Z innymi Polkami, moimi koleżankami w szkole szwedzkiego z dezaprobatą kiwałyśmy głowami, że „w tej Szwecji nie ma się w co ubrać”. Rozczarowane stwierdzałyśmy zgodnie, że po ubrania (kolorowe, kobiece i eleganckie) już zawsze będziemy zmuszone jeździć do Polski, bo nawet w dobrze nam z Polski znanym H&M-ie ubrania są jakieś inne niż „u nas”. Wszystko takie szare! Takie mdłe i takie rozciągnięte!

IMG_8264
To była jesień, a potem przyszła zima. Nawet, jeśli ktoś mijany na ulicy wydał mi się ciekawie ubrany, ginął w szarości dnia, niknął pod parasolką lub chował twarz w wielkim szalu. Zdegustowana przemierzałam stoiska z odzieżą i wychodziłam z niczym. Ale pełna optymizmu szukałam dalej.
Latem, jak to zwykle latem bywa, zrobiło się jaśniej i barwniej. Na ulicę wyszła biel z koronką, marynarskie wakacyjne paski, pastelowe marynarki, żywe kolory zastąpiły szarości a kwieciste apaszki przepędziły w kąt wełniane bure szale.
IMG_4418
IMG_3668
Ja w swojej polskiej garderobie na szwedzkiej ulicy zaczynałam powolutku czuć się niemodna. W pantoflach na obcasie i przylegających bluzkach z kolorowymi aplikacjami czułam się jak wyjęta z innego filmu. A kolekcje w butikach oraz ubrania na mieszkankach Sztokholmu zaczynały mi się coraz bardziej podobać. Zaczęłam się przełamywać i tak od sztuki do sztuki, przez dwa lata wymieniłam niemal całą garderobę. Dałam się ponieść miłości do pasków, białych tunik, wąskich spodni, butów converse, poddałam się w walce o kolory i zrobiłam się na szaro. Dziś ubieram się na szwedzką modłę.
IMG_8041
IMG_7948
No, może nie zupełnie. Pozostałam wierna kobiecym sukienkom, ale mogę już założyć do nich adidasy (kiedyś nie do pomyślenia!) Wciąż noszę kolorowe, przylegające do ciała bluzki, ale dekolt mam coraz wyżej; wciąż lubię kwieciste desenie, aczkolwiek już coraz mniej. Ubieram się w miarę „po szwedzku” i nawet przekonałam się do kaloszy. Jednakże jest coś w szwedzkiej modzie coś, do czego nikt mnie nie przekona – dziury. W butach i rajstopach. W swetrach i spodniach. (O brudnych rękawach i plamach na swetrze nie wspomnę).
01237
Zastanawiałam się wiele razy, dlaczego w szwedzkim, niebiednym przecież społeczeństwie ludzie ubierają się dosyć „biednie” i niedbale. Odpowiedź, że Szwedzi nie obnoszą się ze swoim bogactwem zaspokoiła trochę moją ciekawość. (Choć oczywiście są dzielnice w Sztokholmie, na ulicach których spotkać można kobiety i mężczyzn ubranych niezwykle szykownie, gustownie i elegancko, ludzi odzianych w kreacje prosto z renomowanych i drogich butików, ozłoconych piękną biżuterią i owianych luksusowymi zapachami).
IMG_8255
IMG_8253
IMG_8244
Obserwując ludzi na ulicach i ostatnio rozmawiając z koleżankami (Szwedkami) na studiach zaczęłam powoli rozumieć sedno szwedzkiej mody. Szwedzi cenią sobie wygodę ponad wszystko. Kolor szary i czarny nie brudzi się przecież tak szybko i dobrać do nich wszystko można. Miękka bawełna nie krępuje ruchów, gdy biegniemy na autobus. Paski pasują każdemu. Wąskie nogawki łatwiej wsunąć do kalosza, czy zimowego kozaka (a tych zimnych mokrych miesięcy jest tu zdecydowanie więcej). Kurtka ma chronić przed deszczem, wiatrem, śniegiem i zimnem. Zwiewna tunika i luźna koszula zakrywa pączek wokół brzucha. Conversy noszą prawie wszyscy, więc w nich na pewno jesteśmy modni.
IMG_8266
Ma być miękko, szybko, praktycznie i wygodnie. Wygoda i luz. Żadnego krępowania ruchów garsonkami. Żadnego stresu plamą, przybrudzonym białym kołnierzykiem i niewypastowanym butem. Spokojnie, to tylko ubranie! Poszło oczko, nieważne. Ważne, by nie wyróżniać się za bardzo. Nie stukać obcasami, nie świecić cekinami. I tak sobie w tej szarości i zwykłości spokojnie przebrnąć w sztokholmskim tłumie i niezauważonym dojechać do domowego zacisza.
IMG_5941
Jeśli zaś chodzi o kobiece akcenty w damskiej garderobie, to ciekawych rzeczy dowiedziałam się od owych koleżanek, a mianowicie, że tutaj kobieta nie chce prowokować swoją kobiecością – zbyt głębokim dekoltem, szpilkami i czerwoną szminką. Że chce być neutralna. Dlaczego faceci mają być ubrani w kratę lub na czarno a one mają błyszczeć jak bożonarodzeniowa choinka? Duży wpływ na taki sposób ubierania ma równouprawnienie, na punkcie którego kobiety są tutaj wyczulone. Poza tym – Szwedki nie lubią być zaczepiane, więc nie dają ku temu powodów. (Wyjątek stanowią dziewczyny bardzo młode, które właśnie wyrywają się spod skrzydeł rodziców i szukają „chłopaka”.)
IMG_5932
Panowie też zwyczajnie, bez specjalnych ekstrawagancji, jeansy są na porządku dziennym ale te mają coraz ciaśniejsze nogawki. Mężczyźni zdaje się gwiżdżą na modę ale czasem zdarzają się miłe dla oka wyjątki.
01230
01233
Uff, rozpisałam się, ale nie mogłam inaczej. O tym, co w szwedzkiej modzie piszczy mogłabym jeszcze dużo. Może do tego tematu jeszcze wrócę a dla nienasyconych tematem polecam szwedzką stronę metromode.se, na której można podpatrzeć, co noszą mieszkańcy Sztokholmu i z której ja czerpię inspirację.
Zdjęcia robiłam od wiosny tego roku, na mojej uczelni, na ulicach Sztokholmu i Visby. Miła ciekawostka – spośród kilkudziesięciu osób zaczepionych do zdjęcia tylko jedna mi odmówiła.