Tag: natura
Gålö – oda do natury
Wiem, wiem, miałam wspominać wycieczkę na północ, ale jako, że czasami w facebookowej grupie Polek i Polakow w Szwecji zauważam pytania o to, dokąd pojechać, by odpocząć od miasta, na łonie natury i niedaleko Sztokholmu, chciałabym jeszcze, póki są urlopy i wakacje, zaspokoić tutaj słuszną Polaków w Szwecji ciekawość.
Natury na obrzeżach Sztokholmu i w samym Sztokholmie oczywiście nie brakuje, ale do takich niemal zupełnie bezludnych miejsc trzeba udać sie troche dalej. Najlepiej, moim zdaniem na jedną z wielu tysiecy wysp Archipelagu, ale to wymaga zazwyczaj rejsu statkiem i dopasowania sie do rozkładu jego kursowania oraz nieco więcej czasu, by na wyspę dotrzeć.
Natomiast do Galö dojechać można w ponad pół godziny autem (w zależnosci od tego, z ktorej części Sztokholmu sie wyrusza) albo w około godzinę z Centralen przez Västerhaninge do Gålö Skälåker (z Västerhaninge idzie autobus nr 845).
Gålö to półwysep, wielki rezerwat przyrody, z brzegiem usianym kamienistymi, a miejscami nawet i piaszczystymi, dzikimi plażami; to las pełen leśnych skarbów i starych, skręconych świerkow, to wysokie skały, skąd rozpościera sie widok na Skärgården. Dla kogoś, kto kocha naturę i pragnie nacieszyć oczy zielenią i błękitem, uszy szumem fal a nos obłędnym zapachem runa leśnego to cudowne otoczenie. Dla kogos, kto chce połowić w spokoju ryby, poopalać się, odpocząć od zgiełku miasta i pomedytowac w odosobnieniu, czy też zwyczajnie dać sobie wycisk ostrym marszem przez rezerwat dobrze oznakowanym szlakiem, Gålö to naprawdę wymarzone miejsce.
Oboje z mężem lubimy Gålö, chętnie tu wracamy. To takie nasze smutronställe. Jedno z kilku. Mam nadzieję, że i niejednego z Was ten półwysep zaczaruje i przyniesie wspanialy wypoczynek.
Słońca życzę!
Lato w Szwecji
Nareszcie nadeszło lato.
Takie w prawdziwym tego słowa znaczeniu – słoneczne, gorące, mamiące intensywnymi kolorami i zapachami, oszałamiające dźwiękiem dziecięcego krzyku i śmiechu, smakujące dojrzałą czereśnią. Każdy taki słoneczny dzień staram się wykorzystać na nacieszenie się tymi długo oczekiwanymi i tak szybko przemijającymi dniami lata.
Latem prawie nigdy nie opuszczamy Szwecji, bo latem Szwecja jest absolutnie najpiękniejsza i ma tyle do zaoferowania. Dla mnie, kochającej naturę i szkiery wybór miejsc do odpoczynku jest ogromny, bo archipelag sztokholmski zdaje się nie mieć końca. Codziennie możemy znaleźć jedną wyspę, na której jeszcze nie byliśmy, i na której możemy być zupełnie sami. Możemy wybrać się także do jakiejkolwiek oddalonej od Sztokholmu mieściny i mieć dzień pełen wrażeń od malowniczych widoków.
Sezon wakacyjny zaczęliśmy w Göteborgu i duńskim Skagen, o czym postaram się napisać w wolnej chwili. A w czwartek, cały piękny dzień, spędziliśmy w rezerwacie przyrody na wyspie Lagnö.
Pomijając jeszcze jedną parę, która zbłądziła na Lagnö, gdzie próbowała dzielnie zanurzyć się w zimnej wodzie, mieliśmy praktycznie całą wyspę tylko dla siebie.
Piątek spędziliśmy na Dalarö, gdzie mieści się znany kurort wypoczynkowy, i gdzie wille usytuowane wysoko na skałach z balkonami z widokiem na wodę przyprawiają o porządne ukłucie zazdrości.
W porcie tętni życie, a śmiech dzieci i gwar schowanych w cieniu ludzi (Szwedzi przy 27 stopniach cierpią i szukają chłodu) ogłasza wszem i wobec: Mamy lato!
Po urokliwym, sielskim, portowym miasteczku czekała nas długa trasa wzdłuż brzegu półwyspu Gålö. Dziewicza i surowa natura, krajobraz wyścielonego wielkimi kamieniami lasu, zapach rozgrzanego runa leśnego, bezbrzeżny widok ciemnoniebieskich wód Horsfjärden, sunące po nich leniwie żaglówki i szum bijących o skały fal, sprawia, że człowiek czuje się strasznie szczęśliwy.
A do tego szczęścia wystarczy towarzysz życia, dwie kanapki i garść czereśni…
Dziś czeka nas lato w wielkim mieście, dla odmiany.
Jutro znów wyspa, a za dwa tygodnie podróż na południe Szwecji, czas zobaczyć w końcu Skåne. Nie mogę się doczekać! Mówią, że lato będzie tylko do niedzieli, ale ja na szczęście nigdy nie słuchałam ani horoskopów, ani prognoz pogody, więc jestem pełna dobrych myśli, że lato będzie długie i słoneczne. Czego sobie i Wam życzę.
Pięknych, udanych wakacji!
M
Aquaria Vattenmuseum
Trzecia oaza zimowego Sztokholmu to Aquaria Vattenmuseum.
Nazwa jest krótka – Muzeum Wody, a tak naprawdę to muzeum tajemniczego podwodnego świata, kawałka tropikalnej dżungli, akwaria pełne ślicznych rybek, wąsatych sumów i paskudnych piranii.
W muzeum znajduje się kilka mniejszych i większych akwariów, w których możemy obserwować fascynujące podwodne życie. Jest akwarium ciepłych mórz tropikalnych i chłodniejszych mórz skandynawskich.
Wśród pięknych raf koralowych chowają się ciekawe żyjątka, małże, krewetki, dziwne ogórki morskie, znana dzieciom z widzenia ryba klaun…
W drugiej części muzeum znajduje się akwarium z chłodną górska wodą, pełnej pstrągów, wirujących kaskad troci oraz mieszkańców szwedzkich jezior – ryb i skorupiaków.
W mini akwariach można zobaczyć koniki morskie, jest ich kilkanaście odmian, jedne ładniejsze od drugich! Ośrodek ten zajmuje się te z dużym powodzeniem rozmnażaniem tych „baśniowych” stworzeń.
W trakcie zwiedzania podwodnego świata można zrobić sobie przerwę na chwilę odpoczynku i usiąść w dużej, oszklonej kawiarnio-restauracji.
Choć cały ośrodek jest stosunkowo niewielki to kawiarnia jest duża i przestronna a z jej okien rozciąga się widok na wodę i wyspy Kastellholmen…
… i Skeppsholmen.
Pragnący spokoju powinni raczej wybrać się w ciągu tygodnia, po południu, (uwaga, w poniedziałki zamknięte), a dla rodzin z dziećmi mają ciekawą ofertę zabaw i konkursów, a także oferują możliwość urządzenia dziecku przyjęcia urodzinowego.
Zwiedzanie muzeum zaczyna się i kończy w tropikalnym lesie deszczowym, gdzie temperatura sięga +28 st. i w którym panuje wysoka wilgotność powietrza, (obiektyw zachodził mi mgłą i musiałam go stale wycierać).
Bardzo przyjemny tam jest moment tropikalnej burzy i dźwięki, jakie można usłyszeć w takiej dżungli. W tym zakątku jest parno, ciepło, wilgotno i tak zielono… Zapomniałam o zimie! Mogłabym tam siedzieć godzinami. Widziałam mamy, które wentylowały swoje maluchy tym wilgotnym czystym powietrzem, to prawdziwa kuracja tlenowa.
Pod zadaszonym tarasem, na którym odpoczywałam, pływają wąsate sumy i płaszczki o koronkowych brzegach.
Pomyślałam o rocznej karcie do tego muzeum, bo bardzo dobrze się czułam w tym lesie. Jedyną rzeczą, jaka mnie w muzeum zaskoczyła to jego wielkość, a właściwie niewielkość. Z tych 3 oaz Aquaria jest zdecydowanie najmniejsza, ale na pewno warto do tego muzeum pójść, szczególnie gdy ma się dzieci. Dla dzieci Aquaria to wielka frajda i ciekawa atrakcja, nawet dla tych najmłodszych.
Muzeum znajduje się w pobliżu Gröna Lund. Można dojechać tramwajem 7 albo autobusem linii 44 i wysiąść na przystanku Liljevalchs – Gröna Lund.
Muzeum jest otwarte od wtorku do niedzieli, od 10.00 do 16.3o. Ceny biletow: dorośli 100 kr, dzieci 5-15 lat 55 kr, a do 5 lat 30 kr. Za darmo wchodzi się z kartą Stockholm Visitors Board.
Więcej informacji: www.aquaria.se
Życzę Wam przyjemnego weekendu!
W pogoni za łosiem
Jakby jeleni było za mało, tamtego popołudnia, po drodze do domu z jeleniego gaju dostrzegliśmy na polu łosia.
Zatrzymaliśmy się, złapałam kamerę i ruszyłam za nim w pogoń.
Goniłam go przez to pole, grzęzłam w błocie, chyba nawet go wołałam.
Pewnie mnie usłyszał, bo po krótkiej ucieczce łoś stanął, obejrzał się, obrócił w moją stronę i zaczął się na mnie gapić.
Po zrobieniu paru zdjęć, zrozumiałam, że teraz to chyba on zacznie mnie gonić. A ja nie umiem szybko biegać!
Kolejna blogerka?
Nie znam się na łosiach i nie wiem, czy atakują, gdy ktoś mierzy je z obiektywu albo z czegoś innego, więc obleciał mnie strach. Na szczęście mąż zorientował się, że się boję i przyszedł mi z pomocą.
Łosiowi znudziło po chwili nasze towarzystwo i wrócił do swoich zajęć.
A my wróciliśmy do domu ochłonąć i odpocząć po dniu pełnym wrażeń.
W jelenim gaju
Post dedykuję rodzince L.
Pani L. opowiada nam o pewnym gaju – lesie: to taki piękny, wielki niezwykły las, w którym można spotkać jelenia. (Bo miejsce to nazywa się Hjorthagen – Jeleni gaj). Pójdziecie z nami? Towarzystwo rodziny L. jest dla nas cenne, a spacer po lesie jest jednym z naszych ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu, dlatego nie trzeba nas było długo namawiać.
Nie spodziewałam się żadnego jelenia, ani sarny, (co najwyżej wiewiórki, bo to tak, jakby powiedzieć, ze w polu można spotkać łosia. Oczywiście, jak się ma szczęście).
Dlatego oniemiałam ze zdumienia, gdy zaraz jak wdrapaliśmy się na górkę, zobaczyłam dwa jelenie.
Potem jeleń zobaczył mnie.
A w dole, w dali…
Gdzie się nie obrócić, wszędzie zwierzyna!
Tutaj zrobiliśmy sobie mały piknik.
Potrzebowaliśmy rozgrzać się i nabrać sił, bo gaj jest ogromny i spacer zabiera dwie godziny.
Gotowi? Nie trzeba wiele mówić, przejdźcie się z nami po gaju i zobaczcie sami:-)
I tak zatoczyliśmy wielkie koło i wróciliśmy na polanę.
Szwecja nie raz zachwyciła mnie swoją urodą, przyrodą i naturą, ale spacer wśród tak pięknej zwierzyny był dla mnie niebywały i zapamiętam go na długo. I już co roku będę tu wracać!
Najnowsze komentarze