Tag: Święta Łucja
Lucia
To był najpiękniejszy koncert z okazji święta Lucia, jaki widziałam!
Do tej pory chodziliśmy na te koncerty do różnych, zwykle dużych kościołów, tym razem zdecydowaliśmy się na Niebieską Salę w Ratuszu (Blå Hallen, Stadshuset).
Pomijając miejsce, które podczas koncertu było bardzo atrakcyjnym tłem i oprawą koncertu i pomijając świadomość, że jeszcze dwa dni temu w tym miejscu odbywał się bankiet z okazji wręczenia nagród Nobla, chór złożony z uczniów wszystkich klas sztokholmskiego gimnazjum muzycznego (Kungsholmens Musikgymnasium) po prostu przebił wszystko!
Pieśni wykonane pięknymi anielskimi głosami chwytały za serce. Zamykałam oczy i czułam, że jestem u bram niebios. W kąciku oka od czasu do czasu uparcie kręciła się łza…
Patrzenie na dyrygentów też było fascynujące, podziwiam ich za ten kunszt.
Nagrałam dla Was ukradkiem krótki filmik, posłuchaj, jeśli chcesz, fragmentu najpopularniejszej pieśni koncertu Lucia, Sankta Lucia:
O tym, co to właściwie za święto, pisałam już nie raz, dziś tylko chciałabym powiedzieć jedno, że patrząc na to świetlne widowisko wyobraziłam sobie ludzi w zamierzchłych czasach, rozsianych po całej Szwecji, zmuszonych przeczekać te zimowe ciemności, zrozumiałam, jak wielką nadzieję i przyjemność sprawia im to dziewczę niosące światło, i jak oni na ten dzień czekają, jak pięknie go celebrują.
Cieszę się, że tradycja przetrwała do dziś. Lucia to druga, obok Midsommaru tradycja w Szwecji, za którą między innymi kocham ten kraj. I jestem pewna, że do Niebieskiej Sali na koncert Lucia wrócę nie jeden raz.
Chcącym wiedzieć więcej podaję linki do moich poprzednich wpisów o tym dniu, rok 2014 zdjęcia, rok 2014 słowa, rok 2013.
A ja tymczasem biegnę do przyjaciół pomóc w pieczeniu szafranowych bułeczek.
Miłej niedzieli!
<3
Lucia czyli święto światła
Latem w północnych krajach dni są długie a noce są jasne, jest wtedy pięknie i każdemu chce się żyć.
Zaś zimą dnie są krótkie a noce wydają się nie mieć końca. W długim okresie zimowym, w owianej chłodem i osłoniętej mrokiem Szwecji ludzie tęsknią za światłem niebotycznie. Stąd zamiłowanie do zapalania świec, stawiania lampek w oknach, nie oszczędzanie na oświetleniu. Inaczej jest w mieście, gdzie wszystko dookoła „świeci” a inaczej zapewne na wsiach, gdzie ciemność jak okiem sięgnąć musi wywoływać pesymistyczne wrażenie.
Ta tęsknota za światłem kulminuje się w okolicach najkrótszych dni w roku, co znalazło ujście w postaci obchodzonego 13 grudnia Dnia Łucji (Luciadagen).
Taka ciemna jest noc w środku zimy.
Ale spójrz – idzie Lucia!
Przychodzi z tym, co dobre
przychodzi ze światłem w koronie.
Tego dnia w całej Szwecji odbywają się pochody ubranych na biało dziewcząt z przewodzącą im Łucją w wianku z płonącymi świecami na głowie i jedną świecą w dłoniach. Na ten orszak mówi się Luciatåget, a na koncert orszaku Luciakonsert. Koncerty z udziałem chórów (Szwecja jest krajem niezwykle rozśpiewanym) odbywają się we wielu kościołach; na wielką skalę w arenach sportowych oraz na kameralną w szkołach, przedszkolach, domach starców i szpitalach.
(Luciakonsert w Storkyrkan, 13 grudnia 2012)
Pierwsze w Szwecji obchody święta Lucia miały miejsce 250 lat temu w roku 1764 w miejscowości Horn w pobliżu Skövde. Przejeżdżał wówczas, 12 grudnia przez miasteczko pewien podróżnik i zatrzymał się tam na nocleg. Nazajutrz rano piękne dziewczę z płonącymi świecami w wianku obudziło go i podało mu kawę z bułeczkami. Mężczyzna był tak oczarowany, że głosił później wszem i wobec o tym, co zobaczył. Opowieść tego mężczyzny okazuje się być pierwszą i najstarszą w Szwecji pisemną wzmianką o obchodach święta Lucia.
(„A Miner’s Home” Carl Larsson)
Zostać Lucią było zawsze nobilitacją. Zwykle na Lucię wybierano najładniejszą dziewczynę w szkole czy też w całym mieście. I zazwyczaj błękitnooką z długimi, jasnymi włosami. Za Łucją w płonącej koronie kroczą gęsiego dziewczęta niosące w złożonych jak do modlitwy dłoniach świece, śpiewając wraz z chórem kolędy. I tak sunie powoli i majestatycznie, ta jasna procesja niosąca światło w mroku a kościół wypełnia się przepięknym śpiewem. Niejednego patrzącego na ten cudny pochód wzruszenie ściśnie za gardło i w niejednym oku zabłyśnie łza.
Bo jest coś nieziemsko urzekającego w tym świetlnym orszaku.
Ja zawsze patrzę na pochód przez łzy wzruszenia. Co roku mam okazję zobaczyć orszak Lucii w kościele Storkyrkan. W tym roku zagapiliśmy się i nie zdążyliśmy zarezerwować biletów, ale na szczęście udało się nam znaleźć inny kościół i w miarę przyzwoite miejsca. Ludzie często płacą co roku duże pieniądze za bilety na koncerty Lucii i rezerwują sobie miejsca zawczasu.
Dziś wybieram się do Domu Głuchych (Dövas Hus), gdzie zobaczę pochód Lucii w języku migowym a potem, wieczorem do kościoła, dlatego pozwolę sobie zdać relację fotograficzną po koncercie.
Do zobaczenia!
Najnowsze komentarze