Miesiąc: kwiecień 2016
E jak Empatia (a raczej jej brak)
Zawsze staram się pisać pozytywnie o kraju, w którym mieszkam i który daje mi tyle dobrego.
Co nie oznacza, że jestem ślepo w Szwecję wpatrzona i wszystko mi się w niej podoba. Żyjąc tutaj, ja jako osoba niezmiernie wrażliwa, zauważam chłód w stosunkach międzyludzkich, a już dosyć boleśnie odczuwam brak empatii w tym społeczeństwie.
W Sztokholmie, mieście zamieszkałym przez ponad milion osób, chłód i obojętność są aż rażące. Nie mówię tu już o kontakcie wzrokowym, którego nie ma, czy uśmiechu, który normalnie się nie zdarza, ale o ludzkim odruchu niesienia pomocy drugiemu człowiekowi w potrzebie. Wiele razy byłam świadkiem obojętności, udawania, że się nie widzi.
Nawet we własnym miejscu pracy, obserwuję brak empatii wśród dzieci, z którymi pracuję. Gdy jedno upadnie, to drugie co najwyżej się schyli i zapyta „Gick det bra?” (Wszystko dobrze?). Nie raz prosiłam, uczyłam: podaj mu rękę, pomóż się podnieść, dzieci nie są w stanie się do tego przełamać. Odruch wyciągnięcia pomocnej ręki czy gestu pocieszenia zauważam np. u dzieci azjatyckich. Ale większość „nieszwedzkich” dzieci i tak postępuje zimno i z wyrachowaniem. Tego się tutaj uczą od innych, tak tutaj jest. Raz zrobiłam eksperyment. Siedząc na podłodze otoczona grupą szkrabów, pozwoliłam sobie na czesanie (co uwielbiam). Dziecko, które robiło mi kucyka, dosyć mocno ciągnęło mnie za włosy, na co ja robiłam pełną cierpienia minę i patrzyłam na twarze dzieci. Byłam ciekawa, które z nich będzie miało wyraz współczucia w oczach. Tylko w jednym dziecku widziałam, że współczuje mi, że mnie boli, reszta patrzyła na mnie zimno i obojętnie. I tak te dzieci tutaj, w tej cicho akceptowanej obojętności na krzywdę innych, rosną sobie na obojętnych dorosłych…
Któregoś dnia, na zebraniu po pracy, podczas lekcji udzielania pierwszej pomocy, zszokowały mnie reakcje szwedzkich koleżanek, że one boją się pomagać i robić sztuczne oddychanie, że mogą wpaść w panikę, albo coś zrobić nie tak. Z góry zakładały, że „na mnie nie liczcie”. Jedna z kobiet, arabka, krzyknęła, że to jest nasz święty obowiązek ratować dziecku życie i że lepiej próbować, niż nie zrobić nic.
Mnie się tylko chciało płakać po tej dyskusji. W jakim ja społeczeństwie żyję?
O empatii, a właściwie o jej braku w Szwecji, przeczytać można w Dagens Nyheter: Gdzie się podziała szwedzka empatia? Dla nieznających szwedzkiego podsuwam artykuł przetłumaczony w Bing. Tłumaczenie jest straszne, ale da się zrozumieć.
PS. Odnośnie komentarzy pod ostatnim moim wpisem – macie rację, że większość tych spostrzeżeń należałoby odnieść do Sztokholmu, że odmiennie jest poza stolicą. Daleko od Sztokholmu, w mniejszych miastach, na wsiach, żyje się na pewno inaczej, ludzie są inni, atmosfera jest inna. Ja przykładam moje uwagi do Sztokholmu, bo tu mieszkam i stąd mam obserwacje. Ale Sztokholm to nie cała Szwecja. I całe szczęście!
Najnowsze komentarze