Dziś w sąsiedzkim Sundbyberg odbyła się wielka uczta raków i kiszonych śledzi, kräft- i surströmmingsskiva.
Swoją prywatną raczą ucztę miałam dwa dni temu, w domu a tutaj przyjechałam spróbować słynnych kiszonych śledzi (surströmming).
Pierwszy raz usłyszałam o nich w szkole szwedzkiego, że kiedyś, aby zrobić zapasy na długą i surową zimę, między innymi kiszono bałtyckie śledzie. Ryby (których w Szwecji pod dostatkiem) kiszono bo sól, która ma właściwości konserwujące była kiedyś droga i używano jej oszczędnie. Fermentowały i kisły więc sobie te rybki w wielkich beczkach, lekko zasolone, wydając bulgoczące odgłosy…
Rok temu przypadek chciał, że znalazłam się w Sundbyberg właśnie, gdy zaczynał się festyn i byłam przekonana, że w mieście pękło szambo. Smród był taki, że musiałam zakryć nos chusteczką. Patrzyłam na zadowolonych ludzi, stojących w długich kolejkach po swoją porcję śledzi a moje oczy robiły się coraz większe ze zdumienia.
Dziś stanęłam w tej kolejce i ja.
Za całe 70 koron kupiłam sobie najbardziej śmierdzącą kolację mojego życia.
Te rybki to kiszone śledzie. Poddawane są przez 2 miesiące fermentacji a potem zamykane w puszkach, gdzie fermentują sobie dalej. Rok, a najlepiej dwa. Puszki takie otwiera się tylko na powietrzu, a jeżeli już w domu, to pod wodą, żeby ani kropla nie spadła na ubranie, bo będzie do wyrzucenia. Takie prosto z puszki muszą być straszne, dlatego jada się je z cebulą, śmietaną, ziemniaczkami albo z cienkim chlebem. Do tego pije się wódkę, można i piwo.
Do pierwszego kęsa przymierzałam się długo, panie na przeciwko przy stole wspierały mnie serdecznie, jedna z pań chciała mi dać swoje sztućce przyniesione z domu, bo plastikowe są za miękkie. Ze względów higienicznych nie skorzystałam. Rybkę trzeba „otworzyć”, wyskrobać wnętrzności, nabrać cebulki, umaczać w śmietanie i potem szybko pogryźć chlebem. Ach!
Smakowało lepiej niż „pachniało”. Ale nie wiem, czy będę te degustacje ponawiać co roku.
Dla zobrazowania smaku i zapachu polecam do obejrzenia filmik (klik) znaleziony w sieci. Chłopak mówi po angielsku, ale jest tak sugestywny, że znajomość angielskiego nie jest tu konieczna:-)
Czy próbowaliście tych śledzików? Macie to już za sobą?
Moja dziewczynka! Jestem z Ciebie dumna 🙂
Tak szczerze powiedziawszy, zrobiłam to dla Ciebie!..
Witam serdecznie, ciekawy blog. Chętnie będę tu zaglądać.
Zjeść surströmming – podziwiam za odwagę. Sama jeszcze nie próbowałam, ale gdy nadarzy się taka okazja, to czemu nie? 🙂 Warto sprawdzić na własnej skórze i porównać z wrażeniami osób zamieszczających filmy z degustacji tego śledzia na YouTube.
Pozdrawiam!
Witam nową czytelniczkę i dziękuję za słowo pochwały:-)
Ten pan z filmiku odważniejszy jest ode mnie, bo on śledzika prosto z puszki dał radę połknąć!
🙂
Jezeli mozna kilka rad – taki fest organizuj tylko na zewnatrz ; do dobrego tonu nalezy uprzedzenie sasiada ; przy otwieraniu puszki trzymaj ja pod powierzchnia wody n p w duzym wiedrze – dla neutralizacji sily wybuchu gazu z zalewa; przed podaniem koniecznie oplucz sledziki w wodzie przynajmniej raz; zalecana ilosc na pierwsza porcje dla debiutanta to ok pol do jednego sledzika / wyfiletowanego / gdzie dodatki jak na zdjeciach moze uszlachetnia smak tego wyjatkowego dania. Gratuluje odwagi i pozdrawiam!
Bardzo słuszne porady, Camo, ale chyba nie zdecyduję się nawet na kupienie takiej puszki;-) Chociaż sam śledzik z ostrą cebulką i śmietaną był nawet względnie przyzwoity w smaku.
Od 6 lat mieszkam na polnocy Szwecji i kiszony sledzik to moj ulubiony przysmak na ktory czekam z utesknieniem co roku.
Ja puszke otwieram w worku by nie zachlapac niczego, nie jest tak strasznie jak to wszyscy opisujecie. Nie exploduje, nie nieszczy ubran, fakt ze smierdzi bardzo. Ale czy nasze ogorki kiszone i kapusta nie smierdza dla obcokrajowcow??? To samo.
Jesli pozwolisz to da ci rade jak najlepiej jesc/serwowac owego sledzika.
Najlepsze sa sledzie cale, nie filety. Filety sa bardzo slone, te w calosci maja lepszy smak, bardziej kwasno-slony. Ja osobiscie uzywam „tunnbröd” cienki okragly kruchy chleb (cos na ksztalt Macy), na chlebek klade rozgniecione ziemniaczki (mandel potatis, ale moga byc i zwykle, najlepsze sa mlode ziemniaczki), nakladam dosc duzo sledzika (wyczyszczonego z osci, ikry i innych tych rzeczy ktore czasem zdarza sie zbalezc w brzuszku), smaruje to kwasna smietana (Cream fraiche), obsypuje czerwona cebulka, swiezym koperkiem, przykrywam plasterkami pomidora, czasem plasterek jajeczka gotowanego na twardo i….. wcinam az mi sie uszy trzesa.
Ja uwazam ze dobrze podany/zaserwowany surströmming robi naprawde ogromna roznice. Warto sie napracowac nad taka kanapeczka bo jest tego Warta.
Osobiscie potrafie wsunac 3-4 takie kanapeczki ( zuzywam do tego ok 6-8 sledzikow)
MNIAM. Niedlugo znow bede jesc, mamy impreze w firmie wlasnie z sledzikiem w roli glownej.
Pozdrawiam z Vesterbötten
Smierdzi na pewno to chyba kazdy juz wie ale w smaku na szczecie jest duzo lepsza .! W tym roku nie jadlam i chyba juz jesc nie bede co mnie szczerze mowiac wcale nie smuci .. 🙂 Pozdrawiam. M
Jakiś fenomen tkwi w tej rybce;-)