Czerwony, ręcznie zdobiony konik jest jednym z pierwszych skojarzeń ze Szwecją.
Jest znakiem rozpoznawczym, można nawet powiedzieć, że symbolem Szwecji i najchętniej kupowaną pamiątką z podróży do tego kraju. Na osiągnięcie statusu symbolu i takiej wielkiej sławy konik ten pracował wiekami.
Konik Dala (dalahäst) na początku był symbolem regionu Dalarna, który jest ojczyzną konika a jego historia sięga XVII wieku.
W długie zimowe wieczory, kiedy mężczyźni po całym dniu rąbania drwa, albo pracy na roli, wracali do domów rozsianych wśród gęstych borów otaczających jezioro Siljan, odpoczywali w blasku i cieple domowego kominka i zajmowali się struganiem sosnowych kawałków drewna. Pierwszą myślą o tym, co wystrugać był konik, konie były przecież towarzyszami człowieka, i na co dzień, i od święta. I w pracy, kiedy to niosły pomoc w transporcie drewna, i w odpoczynku, kiedy to „niosły” swojego pana na spacer. Dla dzieci małe, wystrugane z drewna koniki były typową zabawką.
Poniżej zdjęcia, które zrobiłam na minionych wakacjach w Dalarna, w Rättvik – oto jezioro Siljan,
a to jeden z warsztatów rzemieślniczych, który znaleźliśmy i w którym kupiłam swojego pierwszego konika Dala.
W Dalarna, biednym dawniej regionie wyrabiano drewniane meble, dlatego też drewnianych odpadków było tam pod dostatkiem. Mieszkańcy Dalarna nie marnotrawili czasu i z nożykiem w rękach spędzali wolne popołudnia. Początkowo koniki były naturalne, jednokolorowe i gładkie ale z czasem zaczęto je ozdabiać charakterystycznym deseniem. Kolorowe koniki z Dalarna stały się rarytasem dla wędrownych handlarzy, a dla mieszkańców środkiem płatniczym.
Koniki strugali zwykle dorośli, ale często też i dzieci.
Tak jak bracia Olsson z Nusnäs, których historia jest cytowana przy okazji opowieści o konikach Dala. Pracowici chłopcy, Janne i Nils, wtedy 13 i 15 letni (a był to rok 1828) dostrzegli potencjał, jaki drzemie w tych konikach, dlatego też swoje oszczędności oraz pożyczone pieniądze postawili „na jednego konia”.
Ich inwestycja obróciła się w sukces a biznes rodzinny przechodził potem z pokolenia na pokolenie. Struganie i malowanie drewnianych koni przemieniło się w największą gałąź lokalnego przemysłu i właściwie tylko w Dalarna powstają „oryginalne” koniki z duszą jeziora Siljan zaklętą w sosnowym drewnie. Są też tacy, którzy uznają tylko te koniki, które powstały w rękach rodziny Olsson.
Jeszcze tylko kilka słów o tym jak dziś powstają koniki Dala.
W warsztatach ścięte, wyselekcjonowane sosny porcjowane są na bloki. Piłą taśmową wycina się wstępny kształt konika, który potem szlifowany jest za pomocą nożyka przez rzemieślników.
Gotowe koniki zanurzane są w farbie, następnie polerowane a na koniec zdobione ręcznie charakterystycznym wzorem przez mistrzów rzemieślników.
Wzór ten dawno temu wyczarowała dekoratorka Stickå – Erik Hansson.
Oczywiście ten kształt konika i czerwony kolor są najpopularniejsze, ale w Dalarna widziałam ich przeróżne rodzaje, kształty, fakturę i kolory.
Niektóre celowo robione są na dawny wzór a prawdziwe, zachowane – antyczne dziś koniki są bardzo cenne i drogie.
Wytwarzane są też różne inne odmiany koników, np. ze szkła albo jako małe magnesy na lodówkę, można znaleźć też koniki w formie biżuterii lub breloków.
I, jak ja to nazywam – dalażarty
Odkryłam niedawno, całkiem przypadkowo na Starym Mieście w Sztokholmie Muzeum Koników Dala. To małe, połączone ze sklepem muzeum może być ciekawą atrakcją spaceru po Starym Mieście.
Na Hötorget zaś, w każdą niedzielę są targi staroci (loppis), na których zdarza się spotkać koniki Dala. Widziałam takiego dużego konika, który miał naklejkę, że zrobiony był przez firmę braci Olsson, czyli teoretycznie był „oryginalny”. Kosztował on 1400 koron podczas, gdy w sklepie trzeba byłoby dać za niego co najmniej dwa, jeśli nie trzy razy więcej. Pewności, że jest oryginalny nie mamy, ale koniki te jednak znikają bardzo szybko, bo nie zawsze można je spotkać.
Jedno jest pewne, jakikolwiek nie będzie to konik i jakkolwiek nie będzie on wyglądał, jest on niezwykle charakterystycznym, najbardziej rozpoznawalnym na całym świecie symbolem Szwecji. I chyba w prawie każdym szwedzkim domu mieszka co najmniej jeden konik Dala.
PS. Te zdjęcia, które nie są moje podpisałam nazwiskiem autora lub podlinkowałam do źródła.
Koniki robione są z sosnowego drewna?
Tak 🙂
Nie mogłem sie powstrzymać i sprawdziłem – rzeczywiście tak jest:)
P.S. Bardzo fajny wpis. Następny z serii, którą możnaby nazwać „Szwecja w pigułce”:)
bylam w tym muzeum rok temu w sztokholmie,mialam obok hostel i tak sobie zwiedzalam okolice
Sliczne te koniki w Ikea widzialam i napewno kupie.
piękne są te koniki! znam je właśnie z IKEA, a nie wiedziałam że stoi za nimi taka ciekawa historia. jak zwykle ciekawy post, dzięki! 🙂
w którym ze sklepów IKEA w Polsce można dostać te koniki?
Świetne. Od jakiegoś już czasu marzę o takim, chyba pora zakupu nadeszła 🙂
A moge spytac do czego bedziesz uzywac? Co sie z tym robi? Rozumiem ze mieszkasz za granica to jako pamiatka? Ale tu na miejscu? Co z tym sie robi? Jeszcze jeden maly ” pierdolek ” do odkurzania ?
Pingback: Koniki z Dalarna - blogerzy Ze SWIATAblogerzy Ze SWIATA
Śliczne są. Za każdym razem jak jestem w Nusnäs, przywożę sobie je do domu. A potem rozdaję i tak ostał mi się tylko jeden. Chyba pora odwiedzić Szwecję 😉
O.
O widzisz, znowu się czegoś nauczyłem!
Dla mnie do tej pory Szwecja to Volvo i Scania były 🙂
Aa, i zrębki, jako ładunek statków 🙂
A tu proszę, konik 🙂
Scania nie jest szwedzka tylko w niemieckich rekach a Volvo w chinskich oprocz ciezarowek ale nawet nie jestem pewna czy w 100 %, mozna sprawdzic ;-(
Klaro,
Dziękuję za wyklarowanie aktualnych niuansów przemysłu motoryzacyjnego.
I niezależnie, kto jest obecnym właścicielem, Scania i Volvo pozostaną dla mnie szwedzkie 🙂
Tak jak konik.
Bardzo ładne te konie z Dalarna , …
Bardzo ciekawa historia! Wstyd mi się zrobiło, że z żadnej z kilku wizyt w Szwecji nie przywiozłam konika Dala. Myślę, że to większe faux pas niż wrócić z Norwegii bez trolla 😉 Będę musiała to nadrobić przy następnej okazji 🙂
Planuje odwiedzić Szwecję i dzięki Twojemu wpisowi będę wiedziała, które miejsca są godne odwiedzenia:) No i miło poczytać o prawdziwym zyciu w Szwecji, bez natłoku zbędnych turystycznych atrakcji.
Pozdrawiam ciepło i zapraszam na mojego bloga, gdzie opisuje swoje pierwsze kroki w Holandii:)
Ania
http://piqstory.blogspot.nl/
Ja z kolei zajrzę do Ciebie, bo planuję Amsterdam na wiosnę 🙂
Za niecałe 2 tygodnie zwiedzamy z mężem Kopenhagę i może uda się zahaczyć o trochę Szwecji (podróżujemy aż do Oslo). Konik z Dala marzy mi się od zawsze, jest regionalnym wyrobem, ma piękną historię i do tego taki śliczny. Mam nadzieję, że nawet jeśli nie starczy nam czasu na zwiedzanie Szwecji, uda mi się upolować konika w duńskiej Kopenhadze.
Trafiłam przypadkiem , Rozgosciłam się . Zbieram koniki na biegunach. Konik Dala …rozszerze kolekcję . Są śliczne.Pozdrawiam
Wspaniałe są te koniki, przecudne. Kolekcjonuję je od 2 lat. Mam już 6 oryginalnych koników!!! Bardzo pouczający artykuł. Dziękuję że dzięki Tobie mogłam poznać historię Konika z Dalarny!
Pingback: Mój wymarzony szwedzki, czerwony Konik z Dala - Dalahäst - Blogerzy Ze SWIATA