13 grudnia to Dzień Świętej Łucji, (Sankta Lucia) obchodzony na pamiątkę św. Łucji, patronki najkrótszego dnia w roku. W rocznicę jej śmierci. Tego dnia w całej Szwecji, odbywają się pochody ubranych na biało dziewcząt z przewodzącą im Łucją z płonącymi świecami w koronie i świecą w dłoniach. Na ten pochód mówi się tutaj Luciatåget. Na 13 grudnia wyznaczono kiedyś początek postu, kiedy to po raz ostatni przed świętami zasiadano do suto zastawionego stołu. „Świętą Łucją” w rodzinie zostawała najstarsza córka, która rano, ubrana na biało, w wianku z zapalonymi świecami, budziła rodziców, śpiewając tradycyjną włoską piosenkę „Santa Lucia”, podając kawę, czerwone grzane wino i specjalne na tę okazję pieczone lussekatter.
Poniższe zdjęcie zrobiłam w Storkyrkan (kościele na Starym Mieście).
Szwedzi kochają tę tradycję, zwłaszcza dziewczynki, które pragną zostać Lucią, nawet co roku. Pracując w szwedzkim przedszkolu ze zdumieniem obserwowałam, ile podekscytowania towarzyszy dzieciom w przygotowaniach do Luciatåget, ile to pracy muszą wykonać dzieci, żeby nauczyć się piosenek i całego przestawienia. A piosenkę Sankta Lucia śpiewają jeszcze parę miesięcy po przedstawieniu. Pamiętam jak tuż przed Wielkanocą jechałam metrem z moimi pięciolatkami do Muzeum i one śpiewały pięknie i raźnie „Sankta Lucia”, czym wywoływały uśmiech u współpasażerów.
Widok (takiego poważniejszego orszaku, np. w kościele) jest urzekający, ja patrzę na to zawsze ze ściśniętym od wzruszenia gardłem. Jestem wrażliwą osobą i wzruszają mnie rzeczy piękne ale ten pochód, ta muzyka i widok kobiety tak majestatycznie niosącej światło sprawia, że czuję się po prostu…szczęśliwa. I mogę śmiało powiedzieć, że tę tradycję lubię ze wszystkich szwedzkich tradycji najbardziej.
Ale dziś jest mi mniej do radości.
Zaproponowano mi w tym roku zostanie Lucią. Najpierw się ucieszyłam, potem stopniowo zaczął ogarniać mnie niepokój, czy ja się nadaję. Wszak nie chodzi o to, że fałszuję, bo „moja” Lucia nie musi śpiewać, nie chodzi o mój imigrancki szwedzki, bo nie muszę się odzywać. Mam tylko spokojnie nieść światło w mroku i ciepło w chłodzie. Znalezienie korony nie było łatwe, z suknią za to poszło szybko. Wczoraj robiłam przymiarki, korona była ciasna, wyrwała mi mnóstwo włosów, świece były ciężkie… Odstawiając koronę na bok wypadła mi jedna świeca i wypaliłam dziurę w obrusie. Przestraszyłam się, że wywołam pożar, dostałam wypieków na twarzy, oczy mi się zrobiły wielkie jak talerze, łzy paniki rozmyły mi tusz do rzęs. Na odwołanie jest już za późno! Nie jestem zadowolona ze swojego wyglądu. Jestem załamana! Pocieszcie!
Ok, biorę się w garść.
Postaram się nie myśleć, że dziś w dodatku piątek trzynastego.
Idę.
Dasz radę…i koniecznie zamieść zdjęcia,bo zapewne będziesz wyvlądać pięknie!!!
Kiedyś musiał być ten pierwszy raz! Ładnie ci w tej koronie!
hahaha napisz potem jak było ! Trzymamy kciuki żebyś nie spłonęła:)))
Jakoś bylo mi w tym przebraniu wstyd i chyba więcej nie dam się namówić. Korona była za cisna i żeby prosto stała chodzialm jak pochylona staruszka. Mimo, ze bylo miło, szybko sie przebrałam i zaczęłam normalnie oddychać. Zdecydowanie wolę byc tą, co tylko patrzy i podziwia!
Wstyd? No co Ty! Strój piękny a i sama korona dostojna. Fakt że strach mieć „ognisko” na głowie ale ja bym tam się nie zaklinała jeszcze że nigdy więcej 😉 Zazdroszczę Ci! Iść na czele orszaku, to dopiero wyróżnienie.
Odwagi, dasz sobie radę, na pewno! Ostatnie zdjęcie jest po prostu pięknie magiczne.
Czemu marudzisz jak tak pieknie wygladasz? Hym?
Pięknie wyglądasz!
W życiu nie wzięłabym na głowę płonących świec! Makabra. A samo święto- wydaje się nudne… może i te świeczki są „widowiskowe”, ale oni tylko idą i śpiewają… Wielkie mi co 😉
Gdzie Ty będziesz tą Łucją? 🙂
W szkole, a gdzieżby indziej? Ale pierwszy i ostatni raz!
Lucia nie jest nudna…
Napewno dasz radę, wierzę w Ciebie. Å wyglądasz super, co tu dużo mówić – ładnemu we wszystkim ładnie 😚
Mam nadzieje ze zalozylas taka biala chusteczke na glowe pod swiecznik, bo inaczej to kapie wosk ze swiec na glowe….Ale moze koledzy ci pomogli.
Chcieli, ale nie dałam dobie mokrej chustki na głowę nałożyć. Na szczeście świece dobre były i niekapliwe…
Moniko, wspaniale! I tym razem pokazalas jako nasza rodaczka,ze nie boimy sie wyzwan, my Polacy-zwlaszcza my Polki. Wygladasz pieknie w koronie i sukni . A najwazniejsze, ze masz w sobie to swiatlo, kotre jest dla ludzi najjasniejsze.Swoje dobre wrazliwe usposobienie i serduszko. Jestem przekonana,ze z powodzeniem rozswietlilas wczoraj mrok. I nie chodzi tu o swiece bo one sa tylko symbolem. Mysle,tez o tym 13 piatku- sama doswiadczylas,ze takowe dni nie musza wcale byc pechowe.Kwestia nastawienia.A to mozna samemu przetransponowac.
Kilka razy mialam okazje brac udzial w luciatåg.Nigdy nie bylam Lucia-jakos nie ciagnelo mnie do tego,(jestem brunetka) uwazam,ze zlotowlose dziewczyny pieknie wygladaja jako Lucje. Natomiast klimat, atmosfera i cala oprawa jest po prostu magiczna i wyjatkowa. Uwielbiam jak wiesz spiew a to swieto daje okazje wyjatkowa do pospiewania.Tak. Tak.Tak. I ja uwazam,ze to najpiekniejsza tradycja Szwedow.
Z radosnym pozdrowieniem (oswieconym) posylam chmurke przyjazni do Ciebie. A.
Dziękuję, Aniu za ten ogrom ciepła w komentarzu, tyle dobrych słów!
Nikt, nigdy wcześniej nie powiedział, że mam w sobie światło, wiem tylko tyle, że mam dobre serducho.
Życzę Ci wszystkiego dobrego, i żebyś też miała okazję zostać Lucią, bez względu na kolor włosów!
Całusy,
Choc mieszkam w Szwecji wiele lat to jednak nigdy nie mialam okazji aby byc Lucia a Ty moim zdaniem wygladasz naprawde uroczo ..! Ja rowniez to wlasnie swieto ze wszystkich innych lubie najbardziej, lubie je rowniez dlatego ze to dzien dla mnie szczegolny w ktorym z roku na rok jestem coraz starsza .. 🙂 Pozdrawiam. M
Pingback: Lucia | Polka w Szwecji