Miejscem, jakie dziś odwiedziłam był Urząd Migracyjny (Migrationsverket).
Poszłam tam, bo mogę już starać się o szwedzkie obywatelstwo i chciałam zasięgnąć wszelkich informacji, co mam robić, co złożyć, żeby to obywatelstwo dostać. Kolejki długie jak Mur Chiński, czekałam dwie godziny, siedząc, obserwując ludzi i snując wspomnienia o czasach, kiedy w tym samym urzędzie prawie cztery lata temu starałam się o przyznanie pobytu i numeru personalnego. Patrząc na tłum ludzi z całego świata, na twarze skupione w niecierpliwym oczekiwaniu na tę ważącą decyzję urzędu, pomyślałam, że oni tak bardzo chcą do Szwecji, jak ja bardzo NIE chciałam.
Jaka to parodia losu! Ja nie pragnęłam tu przylecieć, nie pragnęłam emigracji! Kochałam Polskę i wszystko, co polskie. Patrzyłam na kolejnych emigrujących z Polski i mówiłam: „Ja zostaję!”.
A jednak wyfrunęłam.
Przyjechałam do Szwecji, bo się zakochałam. Zakochałam się w człowieku, który tutaj mieszka od bardzo dawna i który długo musiał mnie przekonywać, żebym przyjechała do Szwecji. Właściwie było odwrotnie, to ja namawiałam go, żeby przyjechał do Polski. Koniec końców – zdecydowałam się wyemigrować. No dobrze, spróbuję. Uczucie do męża zwyciężyło. Przyjechałam i od początku miałam łatwo, co teraz dopiero widzę. Jako konkubina (tu się mówi sambo czyli współmieszkający) bez większych przeszkód dostałam numer personalny (personnnummer), i w Urzędzie Skarbowym (Skatteverket) bardzo szybko wyrobiono mi dowód osobisty (ID-kort). Po niecałym roku pobytu w Szwecji wyszłam za mąż, a kolejny rok później dostałam prawo do stałego pobytu. Dziś po trzech latach małżeństwa (z obywatelem Szwecji) mogę ubiegać się o obywatelstwo szwedzkie.
Mam ogromną pomoc w osobie mojego męża. Pomoc we wszelkich sprawach, związanych ze szkołą, urzędami czy pracą. Było mi łatwo. Nie musiałam pracować, znosić żadnych przeciwności, czy przykrości, nie musiałam chwytać się drastycznych środków ani drżeć o pozwolenie na pobyt. Nie musiałam chodzić od okienka do okienka i ponawiać moich podań. Nie musiałam znosić upokorzeń ani żyć w strachu, tak jak inni, którzy dostawali odmowę i w wielu wypadkach byli deportowani do swojego kraju. W czasie mojego pobytu w Szwecji spotkałam i nasłuchałam się powieści różnych osób, często ze łzami w oczach, jak wiele musiały znieść i przejść (szczególnie kobiety), żeby uzyskać swój pobyt. Poniżenie ze strony swoich „partnerów”, niekiedy pobicia i upodlenia odcisnęły piętno na życiu tych ludzi. A wszystko po to, żeby poświęcając siebie wytrzymać dwa lata i w końcu uzyskać swój upragniony pobyt na stałe.
Dopiero teraz to wszystko wyraźnie widzę i rozumiem, jak było mi łatwo, gdy patrząc na te niektóre zagubione i niepewne osoby w Urzędzie wyobrażam sobie, jak mogą się czuć. Wcześniej o tym nie myślałam, bo byłam zajęta swoim bólem emigracji, za bardzo tęskniłam za Polską i nie bardzo chciałam w Szwecji żyć. Byłam na Szwecję zła! Za to, że mnie od Polski oderwała. I za to, że jest taka zimna, i dosłownie i w przenośni.
Pierwszy rok był straszny. Płakałam do poduszki i cierpiałam. Wiele razy miałam ochotę spakować się i wrócić. Koleżanki z Polski topniały jedna za drugą, maile przychodziły coraz rzadsze. Byłam niechętna nauce szwedzkiego i niechętna ludziom trzymający taki chłodny dystans do mnie, obcokrajowca. Nie rozumiałam tego chłodu i brałam go sobie za bardzo do serca. Mąż tylko mnie pocieszał i czekał cierpliwie, bo wiedział, że to minie.
I rzeczywiście. Zaczynałam powoli czuć się lepiej. Szczególnie latem, kiedy było ciepło i pięknie wokół. Zaczynałam mieć nadzieję. Szwedzki szedł coraz lepiej, dostałam pierwszą pracę, w swoim zawodzie i towarzystwo dzieci rozjaśniło mi trochę życie. Czas mijał. A z czasem było coraz lepiej. Choć nie ukrywam, że wciąż tęsknię za Polską i że jestem ze swojej polskości dumna. I niestety muszę przyznać, że miłość do Szwecji kiełkuje coraz bardziej w moim sercu.
Obywatelstwa Polskiego nie zrzeknę się. Pozostawię sobie połówkę serca polską. Druga połówka samoistnie staje się szwedzka. Moje serce stało się szwedzko-polskie.
Życzę wszystkim imigrantom, na całym świecie, żeby ich proces adaptacji do życia w nowym kraju przebiegał możliwie łagodnie i bardzo szczęśliwie.
Ściskam Was mocno!
(fot. Jonna Jinton)
12 thoughts on “Moje szwedzko-polskie serce”
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Powiązane posty
Wakacje!
Szafranowe bułeczki
Sztokholmskie metro – najdłuższa galeria sztuki na świecie
D jak dom
Wyklejanki Wisławy Szymborskiej
:-*
Skansen – miniatura dawnej Szwecji
Olandia, kraina wiatraków
Święto Zmarłych
Paczka
Arvidsjaur i Koło Podbiegunowe
A jak asymilacja
Listopad optymistyczny
Jesieni, to ty? Tak szybko?
Astrid Lindgren i pasja czytania
Wiosenne pozdrowienie
Karta SL – jak poruszać się po Sztokholmie
Granit – butik przyjazny środowisku
Midsommar w Dalarna cz. 1 Sjurberg
Na końcu Europy – Nordkapp
A w duszy wiosna gra
Eksperyment
Pratar du svenska?
Drottningholm
Dziesięć przykazań czyli Jantelagen
Różowy koniec dnia
Znajdź dziesięć różnic
Dzień gofry!
Magiczne białe noce
O co nie pytać Szweda?
Moja cudowna grupa
Ciepłe oazy zimowego Sztokholmu
Wielki dzień
Sztokholm jak z innej bajki
Styl wiejski, sielski czyli lantlig
Co to jest szczęście?
Globen jako Wielka Dynia
Festiwal polskich filmów
Smaki jesieni
Zmiana czasu
ABBA The Museum
27 sierpnia
To już cztery lata…
Grudniowe smaki i aromaty
Julmarknad w Skansen
Gdybym była Bogiem…
Mały łoś i szopka z Krakowa
…
Nobel – nagrody i wielki bankiet
Trzeci tydzień adwentu
Göteborg w trzech odsłonach cz. 1
Najmniejszy pomnik w Sztokholmie
Moje tęsknoty za polską kulturą
Plasterek
Göteborg w trzech odsłonach cz. 2
Tradycja Julbord
Dzień polarny – midnattssol
Kraj w sam raz
Świąteczny Sztokholm
Adwent po szwedzku
Mall of Scandinavia
Aquaria Vattenmuseum
Lucia
Surströmming
Język szwedzki
Midsommar w Dalarna cz. 3 Rättvik
Wieża Kaknästornet
Terminarze, rzecz kobieca
Od serca
Eva Mattsson i jej pasja
Lucia w dźwiękach i obrazach
Śladami Astrid Lindgren – Astrid Lindgrens Värld
Kwestia zaufania
Wielkanoc kolorowa
Komplement
Dziesięć powodów, dla których warto odwiedzić Olandię
Jak na skrzydłach
Wakacji czas
Matka i jej pierś
Hejterki
Wakacje!
Życie sielskie anielskie
Midsommar w Dalarna cz. 2 Leksand
Långholmen i początek wakacji
Kartka ze świątecznymi życzeniami
Warszawskie reminiscencje
Dziś Szwecja jest słodka!
Migawki z Polski
Moja historia cz. 3
Pożegnanie szkierowego sezonu na wyspie Rögrund
Time out
Mariefred
Ostatni kawałek
Tyle wiosny w całym mieście!
1 maja – Valborg
Kartka z życzeniami
Fika w ogrodzie Rosendal
Kolej śródlądowa – Inlandsbanan
Hotel za kratami
Życie z kotem
Moje Stare Miasto
Pierwszy adwent – przygotowania do świąt, rozświetlanie ciemności i tresowanie kota
Blisko…
Jul czyli święta w Szwecji
Chwile wytchnienia
Różowe przebudzenie
List do czytelników
Spacer nad kanałem
B jak brak
Glögg – grzaniec rozgrzewaniec
Semla, Tłusty Wtorek i moc słońca
Retro Second Hand
Szwedzkie wychowanie dzieci
Zatrzymać lato
Zegary naprzód!
Dziękujemy!
Świąteczna wystawa
Bezcenny wspólny czas
Rowerem przez Möja
Dni z nutą jazzu
Haga Park
Moja historia cz. 2
Dalarna, serce Szwecji
Ciepło, gorąco, parzy!
Puk, puk, to znowu ja!
Dzień Wszystkich Świętych
Wesołych Świąt!
Drugie urodziny Polki
Rzeczy w Szwecji, do których się nigdy nie przyzwyczaję
Sztokholmskie scenerie
Archipelag sztokholmski – Sandhamn
Wielkie głosowanie – Blog Roku 2014
Wielka budowa w Sztokholmie
Midsommar
Fjäderholmarna
Listopad zaklęty w broszce
Jesień w Sztokholmie
Ratusz miejski – Stadshuset
Wakacyjna retrospekcja
Dzień Świętej Łucji
Kocia pociecha
W jelenim gaju
Tajemniczy przynosiciel
Teatr dla Polonii
Do drogich czytelników
Lśnij i żyj!
Park Narodowy – wyspa Ängsö
Oda do jesieni
Smrodliwy smakołyk Szwecji
Niepokoję się…
Jesienne refleksje
Lördagsmys i czas zimowy
Tradycyjne szwedzkie przysmaki
Pierwszy Dzień Wiosny
E jak Empatia (a raczej jej brak)
Jesienny Ulriksdal
Gotlandia
Lucia czyli święto światła
Siła słów i moc zmieniania świata
Landsort na wyspie Öja
Astrid Lindgren – Dalagatan 46
Bożonarodzeniowe jarmarki
Idzie nowe / Nytt på gång
Gålö – oda do natury
Polka w Szwecji za kółkiem
Legitymacje nauczycielskie
Ślub Madeleine
Niespodzianki od życia
Moja historia cz. 4
Przeprowadzka
Weganinem być
Symptomy zeszwedzenia
6 czerwca – Narodowe Święto Szwecji
Film Roku – Återträffen
Sztuka odpoczywania
Sen
Zabawa u Króla
Arholma
Stockholm Card – jak zwiedzać i poruszać się po Sztokholmie
Zakątki Södermalm
Festiwal Wikingów
Na szwedzką mod(ł)ę
Artipelag
Wywiad
Fach dziennikarki
Jak otrzymać szwedzkie obywatelstwo?
Kebnekaise
Panduro Hobby
Tradycje wielkanocne w Szwecji
Festyn jesienny w Ogrodzie Bergianska
Problem żebractwa w Szwecji
Zamek Królewski – Kungliga Slottet
Studencki karnawał – Quarnevalen
Pierwsze zanurzenie
Wiśnie w śniegu
Słodko gorzki zawód
Trasa Monteliusvägen
Tack för senast!
Czas smutku
Zimowy spacer i lekcja przyrody
Samozbiory – självplock
Studentka w skowronkach
Między ziemią a niebem
Szwedzki język migowy i świat głuchych
Birka – pierwsze miasto w Szwecji
Tam, gdzie mieszkają motyle
Weekend za miastem, klęska urodzaju i pochwała radości z rzeczy zwykłych
Lato w Szwecji
Pierwsze dni z kotem
Ogród Króla czyli Kungsträdgården
Gniazdowicie
Październik i różowa wstążeczka
Eurowizja 2016
Oranżeria w Bergianska Trädgården
Dzień o zapachu cynamonu
Göteborg w trzech odsłonach cz. 3
I już po wszystkim
Junibacken
Dragonek
Muzeum Okrętu Waza – Vasamuseet
Ludzie listy piszą
Lato idealne
Święto Wiśni i japońskie akcenty
Racza uczta – kräftskiva
Just another Polish Day
Nietypowy znak drogowy
Moja historia cz. 1
Pieskie życie
Śladami Astrid Lindgren – Norröra
Podróż inlandsbanan – refleksje
Przepis na twarożek
Narodowe cechy Szwedów
Lussekatter z pieca Kasi
C jak cierpienie
Bliskie spotkania
Wspomnienie Nationaldagen
Korzenne ciasteczka – pepparkakor
Migawki z Gotlandii
Długo wyczekiwany poniedziałek
Pożegnanie z choinką – Julgransplundring
Obywatelka Szwecji
Kopalnie w Gällivare
Göta Kanal – błękitna wstęga Szwecji
Nagroda od czytelnika
Nasza domowa nowomowa
Szwedzi, miłość, flirt i Walentynki
Przedstawienie o Katarzynie Jagiellonce
Tramwajem w poprzek
Blog Off
Piastowie
Landsort
Śladami Astrid Lindgren – Vimmerby
Piątek
Fredagsmys
W pogoni za łosiem
Migawki z podróży na południe
Wyspa Nåttarö
Życie w obrazkach
Koniki z Dalarna
Julbord
„Przekręt” turystyczny
Pierwsze dni zimy, ostatnie dni roku
Archipelag sztokholmski – wyspa Utö
Ostatni dzień kwietnia
Nie lubię Halloween!
Nowy rok niesie zmiany
W biegu
Galeria Baginski
Popularne wpisy
Najnowsze komentarze
- Ania - Szwedzkie wychowanie dzieci
- Paweł - Znajdź dziesięć różnic
- Aleksandra - Znajdź dziesięć różnic
- Semi - Sztokholm i epidemia
- Danka - Bonniers Konsthall
Archiwa
- wrzesień 2021
- marzec 2021
- grudzień 2020
- wrzesień 2020
- lipiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- kwiecień 2017
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
witaj bardzo ciekawe wspomnienia
osobiście tez mieszkam w Szwecji już 4 lata
pozdrawiam z gotland cezary
u nas sytuacja byla zupelnie inna, sami chcielismy
nie bylo latwo ale i zbyt trudno tez nie bylo na poczatku i my juz od roku mozemy sie o obywatelstwo ubiegac ale wciaz jeszcze sie nie zdecydowalismy ….
Na pewno się Wam przyda, zwłaszcza jak będziecie się starać o wizę na wakacje w jakimś kraju. Na szczęście teraz nie trzeba zrzekać się własnego obywatelstwa.
Zacznij pisać swą powieść , będzie się sprzedawała lepiej niż kryminały Camilli Lackberg .
Noo …Aniu od Paradowskich. „henlub” ma rację. Wiedziałem że masz serce ale ze aż …takie Pozdrawiamy Jan i Ewa Koralewscy
Rzadko kiedy zatrzymuję się na długim tekście bloga, często urywam w połowie. Tego posta przeczytałam i zamierzam odwiedzić Twoje kolejne! Ładnie ubrane uczucia w słowa… Cieszę się, że jesteś dumna ze swojej polskości:) Pozdrowienia
Dziękuję za dobrą sugestię, żeby pisać „nie za długo!”. Cieszę się, że blog Ci odpowiada, postaram się nie zawieść w przyszłości. Pozdrawiam serdecznie!
Ja tez sie zastanawiam nad tym szwedzkim obywatelstwem i jakos dziwnie mi nie spieszno do niego, chociaz tak jak mowisz mozna je dostac znacznie szybciej jesli sie mieszka ze Szwedem.
Ja natomiast zamierzam zalatwiac to przez internet, bo mam troszke za daaaleko do skatteverket.
Zadumałam się nad treścią posta. Dostrzegam wiele podobieństw do mojej sytuacji i jedną (z kilku istotnych) różnicę: ja swojego obecnego kraju zamieszkania nigdy nie pokocham. Zazdroszczę Pani, że mimo iż na emigracji, jest Pani stosunkowo blisko Ojczyzny. Serdecznie życzę, aby żyło się tam Pani jak najprzyjemniej.
_______________________
W nawiązaniu do naszej wymiany komentarzy na Facebooku. Wspomniałam, że wytknięto mi kiedyś stereotypowe postrzeganie Szwecji. Nie doczekałam się jednak wyprowadzenia mnie z błędu, dlatego niniejszym idę za Pani propozycją i tutaj wyjaśnię, w czym rzecz. Na wstępie proszę tylko, aby mojej wypowiedzi nie odbierała Pani jako atak na kraj, któremu oddała Pani połowę swego serca. Chodzi mi tylko o poznanie Pani punktu widzenia na kilka kwestii.
O Szwecji wiem tyle, ile dowiaduję się z drugiej ręki, nigdy tam nie byłam. Zasłyszane opinie staram się zawsze weryfikować, na ile tylko jest to możliwe. Wiele z nich powtarza się, przytaczane są różnego rodzaju potwierdzenia. W moim odbiorze kraj ten bardzo, a pod niektórymi względami nawet drastycznie różni się od Polski.
Licznie powtarzają się sygnały o degradacji rodziny. Z wypowiedzi Szwedów i obcokrajowców (osób prywatnych/anonimowych oraz bohaterów materiałów dokumentalnych) w Internecie wyłania się dość przygnębiający obraz: „postępowy” wolny seks bez zobowiązań i aborcje; lekkie traktowanie instytucji małżeństwa, kolosalna liczba rozwodów, bliska liczbie zawieranych małżeństw; promowanie alternatywnych form „rodzin” typu serbo i sambo (na stałe, w przeciwieństwie do okresu 1 roku jak w Pani przypadku); uznawany jako normalny model rodziny składający się nawet z kilku matek/macoch, ojców/ojczymów i całej masy przyrodniego rodzeństwa; nadmierna ingerencja państwa w wychowanie dzieci; posunięte do absurdu decyzje karne wobec rodziców niesłusznie oskarżonych o działanie na szkodę dziecka; odsyłanie dzieci odebranych rodzicom od jednej rodziny zastępczej do drugiej, w tym do rodzin tworzonych przez pary homoseksulane, nałogowców na odwyku, osób samotnych – z częstotliwością uwarunkowaną np. tym, jak szybko zmęczą się one opieką nad powierzonym im dzieckiem; z drugiej strony wychowanie bezstresowe i bezkarność; brak należytego szacunku dla osób starszych i zmarłych; indoktrynacja w duchu państwa opiekuńczego; odbieranie autorytetu dziadkom i rodzicom; ustawy stymulujące rozbijanie więzi rodzinnych na różnych poziomach: między współmałżonkami, między rodzicami a dziećmi oraz między wnukami a dziadkami; represjonowanie odrębności płci. To wszystko (i więcej) razem wzięte wygląda na celowe niszczenie rodziny i podstawowych wartości.
Czy te informacje są nieprawdziwe lub przesadzone? Jeśli byłaby Pani uprzejma wyrazić swoje zdanie, chętnie je poznam.
Z pozdrowieniami.
Przeczytałam Pani post/komentarz bardzo uważnie (teraz dopiero miałam sporo czasu, by poświęcić odpowiedzi swoją energię).
Podziwiam Pani znajomość rzeczy. Wie Pani sporo, mimo, że mieszka tak daleko od Szwecji.
Wilcza część tych informacji o Szwecji zgadza się, ale trzeba powiedzieć, że są to przypadki sporadyczne w stosunku do całego państwa. jeśli zaś chodzi o wpływy polityczne, to trudno mi się ustosunkować, bo niewiele na ten temat wiem, jestem tu zbyt krótko jeszcze i moje obserwacje są bardziej z życia, z ulicy, z pracy, ze szkoły.
Myślę, że każdy kraj ma swoje mroczne strony i coś za uszami. Prawdą jednak jest, że w Szwecji żyje się dobrze, o ile nie bardzo dobrze. Jeśli oczywiście ma się pracę, dach nad głową, dobrego partnera życiowego.
Mam nadzieję, że pomogłam 🙂
Hmm. Przyznaję, że spodziewałam się innej odpowiedzi, bardziej konkretnej. Jestem też zaskoczona uwagą o sporadycznym występowaniu zjawisk, które postrzega Pani jako zgodne z prawdą. Nie wskazuje Pani, które ma na myśli, a tymczasem statystyki podają, że na przykład trwałość rodziny w Szwecji jest na poziomie 20-25%, 60% dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich, 70% wszystkich gospodarstw domowych w stolicy to gospodarstwa jednoosobowe. Lecz rozumiem, że postrzeganie skali jakiegoś zjawiska zależne bywa od tego, czy nas ono dotyczy i na ile nas interesuje. Wobec tego nie dopytuję, choć byłam ciekawa choćby Pani opinii na temat efektów tzw. wolnej pedagogiki i decyzyjności dzieci o sobie wbrew woli rodziców czy braku pojęcia władzy rodzicielskiej w szwedzkim prawie i tendencyjnego przyjmowania przez wymiar sprawiedliwości punktu widzenia dziecka, gdy jest ono skonfliktowane z rodzicami (jako że ma Pani bezpośredni kontakt z mieszkańcami tego kraju oraz mediami). Szanuję jednak fakt, że to prywatny blog, a nie serwis informacyjny. Dziękuję za Pani czas, pozdrawiam.
PS: Właśnie przeczytałam najnowszy, wczorajszy post (Szwedzkie wychowanie dzieci), którego treść po części zawiera odpowiedź na moje wcześniejsze zapytania. Miła niespodzianka.
Przy okazji – ja również jestem z wykształcenia nauczycielem wychowania przedszkolnego, w Polsce był to mój podstawowy zawód (wykonywany równolegle z 2 innymi, lecz w pełnym wymiarze godzin). Dlatego czytałam z tym większym zainteresowaniem.