Końcówka roku, szczególnie listopad ma to do siebie, że sprzyja refleksji.
W każdym razie ja tak mam. W listopadzie trudno znaleźć powody do radości, bo mało co cieszy oczy. Jest to dla mnie czas narastającej ciemności, co mnie dołuje i odbiera radość życia.
Dzisiaj na spacerze, w tę słoneczną i niebywale, jak na szwedzki listopad ciepłą niedzielę poczułam się szczęśliwa. Jak latem, gdy czuć się szczęśliwą jest bardzo łatwo. A gdy pojęłam, dlaczego znów poczułam się szczęśliwa, prawie pofrunęłam nad ziemią z radości.
Słońce, przestrzeń, otwarte niebo nade mną dało mi do zrozumienia, że szczęście to stan umysłu, a nie warunki zewnętrzne! Widok przybranego jesienią traktu i świadomość, że ja ten trakt o własnych nogach przemierzam; błękit nieba ubrany w firanki z gałęzi i bursztynowych liści i świadomość, że ja mam oczy, które to widzą; kładąca się powoli do snu przyroda i świadomość, że za kilka miesięcy zobaczę, jak ona się powoli z tego snu budzi…
Świadomość, że żyję i że mam życie przed sobą z całym jego dobrodziejstwem i całą jego niedoskonałością. To daje mi poczucie, że jestem szczęśliwą osobą. Że poruszam się o własnych siłach i że mam zmysły. Że nasz świat jest piękny i że ja dostałam bilet wstępu do tego świata. Świadomość, że jestem tu i chciałabym być jak najdłużej.
Tak, życie jest szczęściem.
A wiesz, że ostatnio doszłam do bardzo podobnych wniosków? Niesamowite do jakich refleksji dochodzi się w listopadowym słońcu, lub przy jego braku. Pozdrawiam cieplutko
Super i zazdroszczę. Czekam u nas nas na słońce, które jak już jest może zdziałać cuda. Miłego wieczoru
Moniś, myślimy tak samo :).
Dobrze czuć Cie szczęśliwą, dobrze Cie czytać i współodczuwać 🙂 w tym listopadzie, który nadal ma październikową moc 🙂
Pięknie to napisałaś. Warto się cieszyć każdym obecnym dniem i niespodziankami dni przyszłych. Doceniać to, co się ma. Nie żyć przeszłością. Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. Chyba, że akurat zamarzła 😉 Optymizmu i radości na każdy dzień!
Pięknie napisane o szczęściu
Niestety nie da sie zyc bez slonca. Moze dlatego Szwedzi na emeryturze uciekaja z tego kraju. Po ilus tam latach wszyscy cierpia na depresje. Wolalabym w biedzie w jakims malym miasteczku np we Wloszech czy Portugali niz tutaj tez bez pieniedzy i mozliwosci wyjazdu w czasie zimy.
Poki sie pracuje to mozna wytrzymac ale na emeryturze juz nie. Chociaz moja corka tu urodzona mowi co roku ze chyba nie przezyje nastepnej zimy …
Tak , w jednym masz racje – nie ma zycia bez Slonca 🙂
To Twoje zdanie „nie ma zycia bez slonca” i to prawda…
Ja napisalam „nie da sie zyc bez slonca” w przenosni …ze po prostu trudno, ciezko…tak jak nie da sie zyc bez milosci w zrozumieniu , ze smutno , przykro ale przezyc mozna w koncu…i dlatego szukamy milosci i wystawiamy twarz do ostatnich promieni slonca
Przeciez Camo ty nie jestes wyrocznia mowiac w czym mam racje czy nie.
Kazdy ma prawo do swoich racji i spostrzezen.
Najlepiej pojechac w podroz do cieplejszych krajow na jakis tydzien, zeby zalapac slonca. Ale dluzszy pobyt w innym kraju bylby dla mnie nie do wytrzymania.
Mimo wszystko w Szwecji jest moja rodzina i dzieci i zadne hiszpanskie slonce tego nie zastapi. Nie wyobrazam sobie nowej emigracji.
Szczescie to w pierwszym rzedzie zdrowie, relacje z rodzina i przyjaciolmi, no i stabilizacja finansowa. Lepiej jest byc bogatym i zdrowym niz biednym i chorym…
Filozoficznie, madrze i przeslicznie, az chce do tego wielokrotnie wracac.
Sa ludzie, ktorzy z natury niosa ze soba slonce, usmiech, pogodne mysli, rozswietlajac mroczne dni. A innym mozna zaspiewac jak Ewa Bem – Podaruj mi troche slonca – … na te deszczowe dni … zachowajmy slonca garsc… podaruj mi troche slonca… 🙂
Kiedyś jako nastolatka myślałam sobie, że człowiek szczęśliwy to taki, który wszystko ma tzn. rzeczy materialne. Dobry samochód, duże mieszkanie bez kredytu, piękne, markowe ubrania i oczywiście same przyjemności. Z biegiem czasu doszło do mnie, że szczęście wcale na tym nie polega. Bo co mi po tym, że będę miała to wszystko, a będę zupełnie sama, bez miłości, bez rodziny albo bez zdrowia. O czym opowiadać wtedy innym ludziom? O nowych funkcjach swojego najnowszego ekspresu do kawy? Obejrzałam kiedyś film Charlie i fabryka czekolady. Można powiedzieć, że to bajka dla dzieci, ale niesie za sobą silne przesłanie na temat szczęścia. Mimo, iż żyjemy w dzisiejszym świecie i normalnym jest, że odnajdujemy swoją przyjemność w rzeczach materialnych to nie zapominajmy nigdy o tych wyższych uczuciach i nie zamykajmy się w domu tylko doceniajmy dobrodziejstwo natury 🙂
Mądrze. Szczęście to stan umysłu. Umysłu trzeźwo patrzącego na rzeczywistość i nie stawiającego kolejnych „warunków” w postaci „Będę szczęśliwa/y, gdy tylko…”. Czasem bywa się szczęśliwym POMIMO, a nie dlatego, że los zechciał spełnić któryś z warunków przez nas postawionych. I to dopiero jest szczęście!:)
Podczytuję cichaczem. Dziś wyszłam wreszcie z kąta.
Ciepło tu. I słonecznie nawet w listopadzie:)
Ładnie napisałaś.
Szczęście jest w nas i tylko od nas samych zależy, czy po nie sięgniemy.
Pozdrawiam Cię mgliście, deszczowo i wietrznie, ale szczęśliwie :*
A masz swiadomosc,ze jutro mozesz umrzec i co dalej ?? Pzdr
Myślę, że wiedza, że jutro, lub nawet już dziś każdy z nas może umrzeć jest jeszcze większym powodem do tego, by cieszyć się każdą chwilą i kultywować szczęście.
A co dalej? Zobaczymy 🙂
Nosić słońce w sobie! ;))
Pięknie napisane… Zbyt rzadko doceniamy te małe szczęścia, urywki, fragmenty, chwile, z których składa się to duże szczęście. A przecież całe życie składa się z chwil. Uściski! k
Podobno szczęście nosimy w sobie. Tylko poprzez kontakt z sobą i uspokojenie umysłu możemy z nim złapać kontakt. W tym bardzo pomaga mindfulness. Chociaż światło bardzo bardzo poprawia nastrój, czyni świat piękniejszym, i wydobywa z niego barwy, które pieszczą oko i umysł.
Masz rację, jak to dyskutowaliśmy całkiem niedawno przy pewnym okrągłym stole: to, że jesteśmy na Ziemi, że jesteśmy częścią tego Wszechświata, to cud. Nie cieszyć się tym i nie fascynować to grzech.
Uściski :-*