W Polsce na Ostatki jest Tłusty Czwartek, a królem tego dnia jest pączek, w Szwecji zaś jest Tłusty Wtorek, a królową jest semla.
Semla to deser ze słodkiej bułeczki pszennej wypełnionej masą migdałową i bitą śmietaną, posypany cukrem pudrem. Jada się je przez cały karnawał i nawet po karnawale, bo protestancka Szwecja nie pości, ale największy boom jest w Tłusty Wtorek, który w tym roku wypada 17 lutego. Dzień ten w kalendarzu widnieje jako Dzień Semli (Semmeldag) lub Tłusty Wtorek (Fettisdag).
Ja trzymam teraz żywieniowy reżim, zmniejszyłam ilość spożywanego cukru do minimum. Miałam taki plan, by nie jeść słodkiego w ogóle, ale co to za życie bez słodyczy, dlatego co dni parę pozwalam sobie na cukierka, albo słodką bułeczkę, ale na semlę apetyt rósł mi już od miesiąca, (bo semle biją „po oczach” już niemal od początku stycznia), dlatego kupiłam jedną (mój mąż jest bardziej wytrwały w diecie bezcukrowej niż ja) i pochłonęłam ją z wielkim smakiem i jękami, których nie powstydziłaby się Nigella Lawson.
Z tych samych powodów w tym roku nie piekłam semli, ale raz mi się to zdarzyło i wyszły pyszne, a przepis i garść ciekawostek o tym wypieku zawarłam TUTAJ.
Dziś dorzucę inną ciekawostkę, w tym roku hitem są semle zawijane jak kebab, nazywają je semmelwrap, wrapsemla lub semla-to-go.
Semmelwrap można kupić (z tego, co widzę) tylko w cukierni Tössebageriet na eleganckiej ulicy Karlavägen. Kolejki tam długie, ale nikt się nie poddaje 😉 Ja byłam tam wczoraj, więc wyobrażam sobie, co się tam dzieje w Dzień Semli!
Semmelwrap wymyślił pracujący tam cukiernik, z myślą, żeby człowiek mógł w tych dzisiejszych, wiecznie zabieganych czasach pochłonąć semlę w drodze, w biegu, między pracą a dodatkowymi zajęciami, tylko czy to ma sens? Czy się ten smak poczuje pędząc i patrząc pod nogi, albo stojąc na stacji metra?
Wydaje mi się, że wszędzie dookoła jest pełno pochłaniających jedzenie na stojąco, w biegu, w pociągu. Zauważyłam też, że Sztokholm coraz grubszy jest, coraz więcej widzę otyłych ludzi. Ale jak nie przytyć, jeśli na każdym kroku można kupić cynamonową bułkę, hamburgera, frytki, muffiny, a unoszący się w powietrzu obłędny zapach kawy tylko wyostrza apetyt? Społeczeństwo coraz bardziej syte, coraz pulchniejsze, po co dolewać oliwę do ognia i robić nawet z takiej ładnej semli fast food? Nie podoba mi się to.
Widok semli na tle chodnika rzeczywiście odbiera mi apetyt. Chowam semlę z powrotem do torebki i niosę do domu. Będzie do popołudniowej kawy.
***
Choć zima w pełni, to słońca jest coraz więcej i światło już inne jest. Ostrzejsze, jaśniejsze, jakby… pocieszające.
Mróz potrafi jeszcze czasem dokazać, ręce bez rękawiczek kostnieją, lodowaty wiatr przenika grube czapy. Przez jakiś czas było na plusie, ale teraz zrobiło się naprawdę okropnie zimno, (wiem, wiem, na północy mają gorzej).
Ale za to ostre słońce sprawia, że ludzie wysuwają się zza ciepłych kapturów, czapek i szali, i wystawiają do nieba stęsknione twarze. Uśmiechnięte twarze, bo radości i pociechy ze światła nie da się ukryć, słońce ma moc!
Przebrnęliśmy przez ciemny styczeń, luty już na półmetku, i choć wiem, że jeszcze przyjdą zawieje, zamiecie i śnieg po kostki, dni są jednak coraz dłuższe i jaśniejsze, codziennie o odrobinę, ale są!
Tak niewiele potrzeba – parę promieni słońca. Człowiek czuje się coraz lepiej i nadziei nabiera, jak świeżego powietrza w płuca. Jeśli komuś zima daje tak popalić, że ani słońce, ani semla nie pomagają, polecam taki łatwy w obsłudze program, który doprowadza wszystko do porządku jednym kliknięciem. Kliknijcie na zdjęcie, a potem na klawisz i przekonajcie się sami:
Monika
Próbowałam semli tylko raz i wtedy mi nie smakowała, ale może dlatego, że to była semla z supermarketu, jakaś masowa produkcja bez serca 😉 Wtedy bez żalu porzuciłam semle i przerzuciłam się na dammsugare, zdecydowanie bardziej w moim guście 😉 Ale Fettisdag ma swoje prawa i w tym dniu semli nic nie zastąpi 🙂
Oooo dammsugare sa pyyyszne…
Mała pomyłka każdemu może się zdarzyć 😉😉
Co masz na mysli piszac pomylka?
A ja z kolei ich nie lubię……
Dammsugare oznacza odkurzacz,o to mi chodziło. I to nie było obraźliwe. Być może jestem w błędzie i jest taki deser,bądź coś w tym rodzaju, więc oczywiście przepraszam 😊
http://alltommat.se/recept/dammsugare/ owszem to sa dammsugare czyli odkurzacze w mowie potocznej a tak naprawde pyszne slodycze – mimo, ze ja nie lubie marzepanu…
Semli nie lubie, dziekuje, na popoludniowa fike zamowilam sobie paczusia. Co prawda szwedzkiego kupnego, ale co tam, zintegruje sie choc tak. Wiesz co u nas nawet nie zimniej ale pochmurniej niestety choc sa i sloneczne dni. No sniegu jak na lekarstwo tez… Ale wiosna niedaleczko a poki co za tydzien do Polski 🙂
Tobie również Moniu słońca i słodyczy 😊!! W tym roku próbowałam już seminarium i chyba dzisiaj także się skuszę 😉 pozdrawiam serdecznie!!
Nie seminarium, tylko semla oczywiście miała być… Słownik w tel.winny, hihi 😂
Chciałbym spróbować wielu smakołyków ze Szwecji ,piękne zdjęcia z Sztokholmu.Pozdrawiam serdecznie
Może w Ikei można kupić?
Podałam we wpisie link do przepisu, gdyby chęć na semlę był nie do oparcia.
W Ikei kupiłem parę sobie rzeczy pycha
Bardzo mi się podoba przycisk do naprawiania rzeczywistości. Co prawda muszę sprawdzić ustawienia.. ale przynajmniej się roześmiałam, rezultat! U mnie też słońce przegania zimę. Jeśli chodzi o jedzenie semli 'w biegu’, to popatrz na to z innej strony: przynajmniej przez moment w tym biegu zrobi się miło 🙂 x
Jak dobrze mieć optymistę w kegu znajomych!
Semla wygląda smakowicie,. To prawda,że coraz więcej pokus jedzeniowych czyha na obywatela :D. Trudno z tym walczyć czasami . A słoneczko uwielbiam i wypatruję niecierpliwie ,bo juz mam dość zimy .Pozdrawiam 🙂
Semle spróbowałam dwa razy… Oba razy była ohydna, choć kupiłam w cukierni. Można spróbować, może komuś to trafi w gust. Wiem, że mój romans z nią zakończył się…niesmacznie 😉
Jeden raz do roku to jedna semla chyba nie jest grozna 🙂
Sama nazwa – wrapsemla, semla-to-go, przedziwna kombinacja angielsko-szwedzka, kto wpadl na to ?
Milego wtorku i dalszych dni 🙂
Szwedzi nie szanuja swego jezyka. Wprowadzaja bardzo duzo „svengelska”. Zamiast „rea” (przecena) juz jest sale, w nazwach firm likwiduje sie samogloski ä ö oraz ä, np w firmie Skanska (Skånska Cementgjuteriet) itd. Semla w oryginale jest fajna, jem je 1-2 w roku.
Np dzisiaj.
Ale wrapsemla?
Dziś wyczytałam w Metrze, że na semlowym rynku pojawiły się burgersemle, możesz to sobie wyobrazić?
Ciekawe, w innej bułce czy jak? Jakoś ciężko to sobie wyobrazić 😉
Moniko, uwielbiam Twoje wpisy i szwedzkich tradycjach, tak zresztą trafiłam kiedyś na Twój blog, który wyskoczył mi w Google przy poszukiwaniach świeczników adwentowych 🙂 Dziękuję, że znowu mogę się dowiedzieć od Ciebie czegoś ciekawego.
Pozdrawiam ciepło.
P.S. Czytam Cię notorycznie, choć nigdy jeszcze nie zostawiałam po sobie komentarza, ale dziś jest jakiś taki dzień…. 🙂
Mnie bardzo cieszy, gdy nie piszę :do ściany” 😉
Ale bym zjadła, wygląda smakowicie bardzo.
Dzięki za przycisk! Niezdecydowanym podpowiadam: działa!
Nie wiem co ma się pojawić po naciśnięciu przycisku (?) … bo u mnie nie działa 🙁
haha .. już jest OK 😉 Pozdrawiam 🙂
Moniko, melduje się Twoja nowa czytelniczka. Oczywiście także przypadkowo trafiłam do Twojego świata, ale nie przypadkowo buszowałam po stronach dotyczących Szwecji i Sztokholmu. Jutro tam lecę, chciałam się odrobinę przygotować jedynie. A tu taka sytuacja;) Wsiąkłam w czytanie Ciebie na dobre. Pozwolisz, że jeszcze się odezwę gdyż dzisiaj mam przedwyjazdową gorączkę:) Ale jeszcze jedno słowo – geneza mojego wyjazdu jest bardzo analogiczna do Twojej:))) Tyle że cieleśnie jestem nieco starsza:) Nie bez kozery zaakcentowałam wiek cielesny, bowiem duchowy pozostał (i mam nadzieję że pozostanie) nieadekwatny do cielesnego:)
Beata z Warszawy
Beata, czlowiek ma tyle lat na ile sie czuje a nie ile DO pokazuje, oczywiscie o ile jedno z drugim nie stoi w jawnej sprzecznosci. Przeprowadzasz sie do Szwecji??? Inna Szwedka 🙂 Agnieszka z Norrland,
Agnieszko, masz rację:) Na razie jadę oglądać, zwiedzać, poznawać, smakować, czuć, słuchać etc etc .. miło mi, że odpisałaś. Pierwszy raz skomentowałam cokolwiek i cieszę się, że dostrzegłaś moje słowa:)
Napiszę już ze Sztokholmu. W południe wyruszam!
Beata
Beata jak tam Sztokholm???
Beatko,
życzę Ci udanej wycieczki, no i zdrowia!
Do semli trzeba sie przekonac bo jest niedobra w rzeczywistosci , slodka bulka ze bita smietana
jeszcze niedawno jedzono semle na glebokim talerzu wypelnionym zimnym mlekiem , na dodatek semle beltali w tym mleku widelcem czy lyzka
Zobaczylam to pierwszy raz na przerwie w mojej pierwszej pracy.
To bylo cos strasznego, odechcialo mi sie semli na dlugie lata
Potem nauczyli sie od imigrantow ze mozna to jesc jako ciastko ew.
I teraz nikt juz nie wciska tego widelcem do talerza z mlekiem moze starsze pokolenie
Ja wyjadam marcepan i smietane , bule zostawiam myszy
Ciagle widze te semle. Juz bokiem wychodza, a tu sie jeszcze je sprzedaje . A przeciez juz byla sroda popielcowa. Dosyc ! Juz nie chce! Zejdzcie mi z oczu! A kysz, semle … 🙂
Spox. Tez dlugo nie wiedzialam.
Semle zawsze kupuje w jej dzien, nigdy wczesniej ..! a dzisiaj pierwszy raz kupilam dla wszystkich taki wrap i stwierdzilam, ze wole jednak te zwykle, tradycyjne buleczki .. 🙂 Pozdrawiam cieplo. M ( masz @ ) …!
Ahh! Jak słodko… 🙂
Moniko, wspaniały fotoreportaż 🙂
Apetycznie słodki na dodatek!
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Będę zaglądać częściej.
Wyglądają trochę jak polskie ptysie, chętnie bym spróbowała 😉 Od dawna „wybieram się” na wycieczkę do Szwecji, może w tym roku mi się uda. Bardzo ciekawy blog, na pewno go sobie wnikliwiej poczytam.
Pozdrawiam serdecznie.
Życzę Ci tego 🙂
Bardzo dawno temu semla nazywala sie ”hetvägg”, bo jedzono ja na talerzu z goracym mlekiem. Wg legendy, krol z 18 wieku, Adolf Fredrik zmarl po objedzeniu sie semla. I niby zjadl semle na koniec obfitego obiadu, ktory skladal sie z wielu dan. A potem dostal udaru i zmarl…. Przeszla ta semla do historii jako kulinarna bron, ale wlasciwie mial ten krol zaniedbany wrzod zaladka ktory przyczynil sie do udaru kiedy Adolf Fredrik sie objadl…
To ciekawe, ale co on na ten obiad wczesniej zjadl tego historia nie opowiada, ani tez jak czesto tak ucztowal. Moze tez poddawal sie regularnie „detoxowi” , kto wie. Nie mniej historia daje tu dowod, ze semla jest bardzo niebezpieczna bomba … (kaloryczna) ! 🙂
Semla <3, oj tęsknię i za Szwecją i za semlą ….nie mogę się doczekać wakacji. Moniko, super,że jesteś :-*
Pingback: Takie ot, historie, trochę o niczym? | Yoga in Stockholm