Od dawna śledziłam i zaczytywałam się w wegańskich blogach zastanawiając się, czy nie pożegnać się z mięsem i mlekiem. Z mięsem poszło łatwo, szczególnie, gdy zauważyłam, że kupionego w naszych szwedzkich marketach mięsa nawet moje koty nie chciały jeść. Nie każdego oczywiście, ale zdarzało się, że dopiero co kupione mięso lądowało w koszu. Wiedziałam, że kury, świnie i krowy karmione są hormonami i antybiotykami i co gorsze, traktowane w karygodny sposób, więc bez żalu pożegnałam się z mięsem, postanawiając nie przykładać dłużej ręki do tego haniebnego procederu.
Produkty mleczne ze smakiem wcinałam dalej. Do czasu, kiedy na Facebooku zobaczyłam filmik o przemysłowej produkcji mleka. Serce mi pękło na pół i już więcej nie dolałam sobie mleka do kawy i nie zrobiłam na nim naleśników. Kropką nad i był film Ziemianie, który (trzęsąc się ze smutku i przerażnia) obejrzałam w całości na kanale You Tube. *
Od tego momentu moje życie przybrało zupełnie inny kolor i smak.
I tak, w mojej kuchni od kwietnia trwa cicha, roślinna rewolucja. Czytam fachową literaturę oraz wegetariańskie książki kucharskie (i okazało się, że ja jednak lubię gotować!), czytam różne blogi i poddałam się kontroli dietetyka, żeby przechodzić na weganizm ostrożnie i z głową. Ramię w ramię idzie ze mną też moja przyjaciółka Kasia, która jest wirtuozem kuchni.
Nie jest łatwo przejść na weganizm osobie mającej mięsożernego partnera i mięsożerne, mlekolubne koty, ale nie poddaję się. Z racji skłonności do anemii i omdleń zostawiłam w diecie (jak na razie) jajka, które kupuję od ludzi z Dalarna, mających swoje, wolnobiegające i (mam nadzieję, szczęśliwe) kury. Nadal lubię miód, i wciąż zdarzy mi się zgrzeszyć i zjeść kawałek sera, który wysycha w lodówce, bo mąż nie nadąża sam zjadać, czy mniej lub bardziej świadomie przemycić coś odzwierzęcego w potrawach.
Oczywiście ciągle jestem jeszcze „zielona”, ale stale się uczę i dowiaduję.
Myślałam, że to będzie chwilowa ambicja, a widzę, jestem nieugięta. Oczywiście martwiący się o mnie mąż i rodzice, czasem i koleżanki podsuwają mi pod nos kawałek szyneczki lub proponują (mama wręcz błaga) zjedzenie soczystej wołowiny czy rosołu (na zdrowie!) Myślę, że z czasem się poddadzą, ale na razie jeszcze nie bardzo wiem, jak odeprzeć takie dobre mięsożerne rady…
Ja, tak czy inaczej, zauważyłam poprawę zdrowia, chociażby to, że przestałam miewać bóle głowy. Czuję się lżej. Nie ciągnie mnie już tak do słodyczy i do chemii. Podwoiłam ilość zjadanych warzyw i owoców. Oszczędziłam życie paru zwierzakom i zaoszczędziłam ileś tam setek galonów wody (jest taki kalkulator wegetariański). Choć nie jestem jeszcze stuprocentową weganką i nie wiem, czy uda mi się nią stać, ale myślę, że wybrałam dobrą drogę i zamierzam iść już nią do końca.
Czy są wśród moich czytelników weganie i wegetarianie?
Opowiecie mi coś o swoich perypetiach z przechodzeniem na weganizm? Będzie mi raźniej 🙂
* Film Ziemianie trwa godzinę i zawiera drastyczne sceny. Można oglądać fragmentami.
45 thoughts on “Weganinem być”
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Powiązane posty
Julbord
I już po wszystkim
Migawki z Polski
Studencki karnawał – Quarnevalen
Paczka
Granit – butik przyjazny środowisku
Ratusz miejski – Stadshuset
Wieża Kaknästornet
Zatrzymać lato
Wielki dzień
Dni z nutą jazzu
Trzeci tydzień adwentu
Niepokoję się…
Astrid Lindgren – Dalagatan 46
Sztuka odpoczywania
To już cztery lata…
Długo wyczekiwany poniedziałek
Na końcu Europy – Nordkapp
Chwile wytchnienia
Archipelag sztokholmski – wyspa Utö
B jak brak
Jak otrzymać szwedzkie obywatelstwo?
Kwestia zaufania
Święto Zmarłych
Nagroda od czytelnika
A w duszy wiosna gra
Sztokholmskie metro – najdłuższa galeria sztuki na świecie
Wiosenne pozdrowienie
Życie sielskie anielskie
Rzeczy w Szwecji, do których się nigdy nie przyzwyczaję
Festiwal Wikingów
Göteborg w trzech odsłonach cz. 1
Kraj w sam raz
Ciepło, gorąco, parzy!
Dziś Szwecja jest słodka!
Globen jako Wielka Dynia
Zamek Królewski – Kungliga Slottet
Jesieni, to ty? Tak szybko?
Jul czyli święta w Szwecji
Lördagsmys i czas zimowy
Tradycje wielkanocne w Szwecji
Nietypowy znak drogowy
Listopad optymistyczny
Narodowe cechy Szwedów
Czas smutku
Do drogich czytelników
Göteborg w trzech odsłonach cz. 2
Haga Park
Zegary naprzód!
Midsommar w Dalarna cz. 3 Rättvik
Nasza domowa nowomowa
Lucia
Sztokholmskie scenerie
Karta SL – jak poruszać się po Sztokholmie
Samozbiory – självplock
Wielkie głosowanie – Blog Roku 2014
Życie w obrazkach
Słodko gorzki zawód
Lussekatter z pieca Kasi
Moje tęsknoty za polską kulturą
Lucia w dźwiękach i obrazach
Wielka budowa w Sztokholmie
Julmarknad w Skansen
Festiwal polskich filmów
Kartka ze świątecznymi życzeniami
Plasterek
Hotel za kratami
Od serca
Eksperyment
Pierwsze dni zimy, ostatnie dni roku
Warszawskie reminiscencje
Świąteczny Sztokholm
Co to jest szczęście?
Korzenne ciasteczka – pepparkakor
Pierwsze zanurzenie
Jesień w Sztokholmie
Migawki z podróży na południe
Dalarna, serce Szwecji
Stockholm Card – jak zwiedzać i poruszać się po Sztokholmie
Pierwszy adwent – przygotowania do świąt, rozświetlanie ciemności i tresowanie kota
Adwent po szwedzku
Język szwedzki
Szwedzki język migowy i świat głuchych
Artipelag
Festyn jesienny w Ogrodzie Bergianska
Drugie urodziny Polki
Semla, Tłusty Wtorek i moc słońca
Przedstawienie o Katarzynie Jagiellonce
Midsommar
Życie z kotem
Zimowy spacer i lekcja przyrody
List do czytelników
Blisko…
Podróż inlandsbanan – refleksje
Pierwszy Dzień Wiosny
Junibacken
Gålö – oda do natury
Październik i różowa wstążeczka
Na szwedzką mod(ł)ę
Lato w Szwecji
C jak cierpienie
Dragonek
Matka i jej pierś
Fredagsmys
:-*
Oda do jesieni
Przeprowadzka
W pogoni za łosiem
Piastowie
Hejterki
Niespodzianki od życia
Świąteczna wystawa
6 czerwca – Narodowe Święto Szwecji
Fika w ogrodzie Rosendal
Wakacje!
E jak Empatia (a raczej jej brak)
Smaki jesieni
Kocia pociecha
…
Dzień polarny – midnattssol
Pieskie życie
Zmiana czasu
Problem żebractwa w Szwecji
Koniki z Dalarna
Dziękujemy!
Dzień o zapachu cynamonu
Śladami Astrid Lindgren – Astrid Lindgrens Värld
Ogród Króla czyli Kungsträdgården
Tajemniczy przynosiciel
Moja historia cz. 1
Magiczne białe noce
Między ziemią a niebem
Muzeum Okrętu Waza – Vasamuseet
Dziesięć przykazań czyli Jantelagen
Gdybym była Bogiem…
Styl wiejski, sielski czyli lantlig
Time out
Grudniowe smaki i aromaty
Szwedzkie wychowanie dzieci
Nowy rok niesie zmiany
W jelenim gaju
Pierwsze dni z kotem
Migawki z Gotlandii
Sztokholm jak z innej bajki
Eurowizja 2016
Dzień Wszystkich Świętych
Jesienne refleksje
W biegu
Jak na skrzydłach
Różowy koniec dnia
Dzień Świętej Łucji
Tradycja Julbord
Teatr dla Polonii
Ciepłe oazy zimowego Sztokholmu
Mariefred
Sen
Surströmming
Zabawa u Króla
Mały łoś i szopka z Krakowa
Nobel – nagrody i wielki bankiet
ABBA The Museum
Bezcenny wspólny czas
Bliskie spotkania
Göteborg w trzech odsłonach cz. 3
Tam, gdzie mieszkają motyle
Tramwajem w poprzek
Aquaria Vattenmuseum
Arholma
Moje szwedzko-polskie serce
Studentka w skowronkach
Szwedzi, miłość, flirt i Walentynki
Terminarze, rzecz kobieca
Legitymacje nauczycielskie
Kolej śródlądowa – Inlandsbanan
Landsort
Śladami Astrid Lindgren – Norröra
Ludzie listy piszą
Pożegnanie szkierowego sezonu na wyspie Rögrund
Szafranowe bułeczki
Olandia, kraina wiatraków
Zakątki Södermalm
Galeria Baginski
Wywiad
Pratar du svenska?
Tyle wiosny w całym mieście!
Blog Off
Komplement
Wyspa Nåttarö
Siła słów i moc zmieniania świata
Landsort na wyspie Öja
Nie lubię Halloween!
Obywatelka Szwecji
Przepis na twarożek
Tack för senast!
Retro Second Hand
Skansen – miniatura dawnej Szwecji
Wesołych Świąt!
Różowe przebudzenie
Archipelag sztokholmski – Sandhamn
Midsommar w Dalarna cz. 2 Leksand
Kopalnie w Gällivare
Puk, puk, to znowu ja!
Weekend za miastem, klęska urodzaju i pochwała radości z rzeczy zwykłych
Znajdź dziesięć różnic
Ostatni dzień kwietnia
Moja historia cz. 2
Polka w Szwecji za kółkiem
Dziesięć powodów, dla których warto odwiedzić Olandię
Święto Wiśni i japońskie akcenty
Jesienny Ulriksdal
Långholmen i początek wakacji
Ostatni kawałek
Lato idealne
Fach dziennikarki
Moje Stare Miasto
Wyklejanki Wisławy Szymborskiej
Lucia czyli święto światła
Astrid Lindgren i pasja czytania
Gotlandia
Najmniejszy pomnik w Sztokholmie
Listopad zaklęty w broszce
Fjäderholmarna
27 sierpnia
Trasa Monteliusvägen
Kebnekaise
Panduro Hobby
Lśnij i żyj!
Rowerem przez Möja
Symptomy zeszwedzenia
Glögg – grzaniec rozgrzewaniec
Göta Kanal – błękitna wstęga Szwecji
Just another Polish Day
Wakacyjna retrospekcja
Bożonarodzeniowe jarmarki
Midsommar w Dalarna cz. 1 Sjurberg
Mall of Scandinavia
Pożegnanie z choinką – Julgransplundring
Spacer nad kanałem
Park Narodowy – wyspa Ängsö
Śladami Astrid Lindgren – Vimmerby
Kartka z życzeniami
Tradycyjne szwedzkie przysmaki
Film Roku – Återträffen
Birka – pierwsze miasto w Szwecji
Drottningholm
Piątek
Eva Mattsson i jej pasja
Idzie nowe / Nytt på gång
Arvidsjaur i Koło Podbiegunowe
„Przekręt” turystyczny
O co nie pytać Szweda?
Wakacji czas
Wielkanoc kolorowa
Wspomnienie Nationaldagen
Moja historia cz. 4
A jak asymilacja
Wiśnie w śniegu
Racza uczta – kräftskiva
Gniazdowicie
Oranżeria w Bergianska Trädgården
D jak dom
1 maja – Valborg
Smrodliwy smakołyk Szwecji
Moja historia cz. 3
Ślub Madeleine
Moja cudowna grupa
Dzień gofry!
Wakacje!
Popularne wpisy
Najnowsze komentarze
- Ycbo - Adwent po szwedzku
- Steven - Kopalnie w Gällivare
- Ania - Szwedzkie wychowanie dzieci
- Paweł - Znajdź dziesięć różnic
- Aleksandra - Znajdź dziesięć różnic
Archiwa
- wrzesień 2021
- marzec 2021
- grudzień 2020
- wrzesień 2020
- lipiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- kwiecień 2017
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
Już od 2 lat nie jem mięsa i jestem „prawie weganką”. Prawie, bo zdarza mi się użyć zwykłego mleka czy masła. Miód też bardzo lubię i jajka, ale kupuję tylko od znajomej rolniczki. Wegankami są obie moje córki, mięso kupuję już tylko dla męża, psa i kotów 🙂 Wszystkim plecam! Sumienie czystsze, zdrowie i figura lepsze – same korzyści. Początkującym weganom polecam blog Wszystko jest w głowie – najprostsze przepisy na świecie. Pozdrawiam wszystkich wegan!
A jak sie maja do tego ryby? Czy wolno?
Raczej nie 🙂 Zwierzę to zwierzę.
Większość wegetarian na całym świecie będzie w szoku, ponieważ eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) uznali ich, jako umysłowo chorych. Przedstawiciele ruchów propagujących humanitaryzm względem zwierząt i zdrowy styl życia według nich powinni znaleźć się na liście pacjentów szpitali psychiatrycznych.
Najlepiej nic nie jeść.Żyć miłóścią. (Dopóki można) https://youtu.be/2l1bHFWimmY
Pozdrawiam również ze Sztokholmu..
Z tego co czytałam na stronach WHO, mięso zostało sklasyfikowane jako grupa 2A (w grupie 1 są najbardziej „rakogenne” pożywienia, jak „processed food”). 2A czyli „probably carcinogenic”.
http://www.who.int/features/qa/cancer-red-meat/en/
WHO skatologowala czerwone mieso do grupy A2. Kiedy wiemy, ze w grupie A1 sa produkty wywolujace raka (jak „gotowe dania”wysoko przetowrzona zywnosc, tak popularna w zachodnich supermarketach), a A2 jest grupa „probably carcinogenic to humans” to ciezko jest mi znalezc te wiadomosc o umyslowo chorych weganach 🙂
Niektórzy powiadają że warzywa i owoce to najważniejsze produkty w diecie człowieka. Są źródłem witamin i cennych pierwiastków, pobudzają enzymy trawienne itd,oraz uodparniają na choroby.Czy to prawda? Niestety nie zawsze. Współcześnie płody rolne skażone są ogromną ilością pestycydów, uprawiane w sztucznych warunkach, np. hydroponicznie, a nawet sztucznie doprowadzane do stanu dojrzałości. Odbija się to zarówno na ich wartości odżywczej, jak i smaku.Podobnie jak w tym linku. https://youtu.be/2l1bHFWimmY. A co z białkiem soi? Ile trzeba go zeżreć żeby zastąpić białko z mięsa? Wiadomo że masowa produkcja powoduje że spada jej jakość.Alergeny,modyfikacje genetyczne oraz niestrawności po jej spożyciu powoduje,że z białka soi rezygnuje coraz wiecej osób.Ps. Najlepiej owoce i warzywa smakują w sezonie .Dojrzałe na słońcu , i jeszcze ze swojej działki.Nie kupujmy marzeń o zdrowym jedzeniu,kupujmy działki rolne i bierzmy się do roboty.
Ależ zgadzam się z powyższym.
Obywatelom nieposiadającym własnych działek pozostaje inwestowanie w produkty bio i organic, wspieranie lokalnych gospodarstw rolnych, wspieranie tradycyjnych form rolnictwa, monitorowanie prac rządów i samorządów tak, by ograniczyć (w 2016 roku nie mogę napisać już „nie dopuścić”) użycie pestycydów, i ogolnie wspieranie zasady #glosujportfelem (bo jako konsumenci mamy wciąż wpływ na ekonomię a co za tym stoi – politykę. Na przykład we Francj drastycznie spada spożycie mięsa – dzięki akcji stowarzyszenia L214. Tak, że z jednej strony firmy-giganty Fleury Michon, ktore były na czele sprzedaży paczkowanych wędlin zaczynają zmiany wewnętrzne – wypuszczają linię similicarne, czyli produktów miesopodobnych pochodzenia odzwierzęcego, a Lobby „mięsne” we Francj rozpoczyna cykl pogadanek w szkołach podstawowych w temacie „dlaczego człowiek musi jesc mięso”.
Pozdrawiam.
Rybki to też zwierzątka 🙂 A ekspertom z WHO mogę tylko powiedzieć, że gdyby cała nasza planeta zamieszkana była przez wegan, świat byłby lepszy. Jeszcze nie spotkałam krwiożerczego weganina – każdy szanuje życie.
No cóż, ja tam lubię mięso i myślę, że tak mi zostanie… Jem je z wdzięcznością dla tych, dzięki którym je mam na talerzu.
Z pełnym szacunkiem dla Twojego wyboru 🙂
Ja jestem weganka od prawie 2 lata. Nigdy nie przepadalam za miesem,drobiem i nabialem wiec wyrzucenie ich z diety nie sprawialo mi zadnych problemow. Jem duzo warzyw, owocow, kasz,orzechow i czuje sie swietnie!
cóż te czasy za mną( prawie 10 lat nie jedzenia mięsa , ryb i jajek ) ale lubię wracać do ciekawych przepisów i dość często gotuję na ,,dwa obiady ” czyli dla mnie bardziej warzywa , kasze itp a dla R . cóż mięsożerny choć i tak przy mnie je więcej warzyw niż kiedyś .
może i kiedyś wrócę do takiej kuchni ale pewnie już będzie to bez wyłączania jajek z jadłospisu czyli jednak nie wegańsko .
mięso i tak jem rzadko , ryby prawie wcale ale póki co jeszcze nie nadszedł ten czas żebym całkiem zrezygnowała z mięsa . brawo Ty .pozdrawiam
zaraz obejrzę filmik , dziekuje
Gratuluje i życzę wytrwałości w diecie wegańskiej
Mi trudno pogodzić się z faktem, że nasze trendy w żywieniu dyktuje przemysł. I że jest na to zgoda ze strony polityków.
A człowiekiem sterują przyzwyczajenia. Dlatego czasem trudno zrezygnować z produktów odzwierzęcych bo nie wiadomo, czym je zastąpić. W pierwszej chwili. Bo alternatyw jest przecież wiele 🙂
Mam zamiar je trochę przybliżyć ludziom już wkrótce 🙂
Poza tym staram się myśleć w ten sposób: nie każdy musi być wegetarianinem czy weganem, ale każdy posiłek bezmięsny to jest mały krok, mała cegiełka do tego, by chronić środowisko i żywe istoty 🙂
Tak więc – One step at a time – z pełną wyrozumiałością dla siebie i z radością za każdym gdy wybieramy rośliny <3
Chów przemysłowy czy też przemysł mięsny to paskudny wynalazek powstały do zbijania kasy. W dzieciństwie bywałam często u dziadków na wsi. Były tam krowy, świnie, kury, gęsi, króliki, psy a nawet kilka owieczek.
To był całkiem inny typ hodowli zwierzaków i podejście do nich. Nie chodzi tu tylko o to czym je karmiono, że miały wybiegi, czyste miejsce do spania ale i relacje między tymi stworzeniami a dziadkami. Krowy dawały mleko ale nie mogło go zabraknąć dla cielaka i to on wyznaczał granice tego co można było doić. Krowa była też patronkom dobrych plonów na polu – nawóz i ta jej rola była nie mniej ważna niż mleko. Zjadano hodowane zwierzęta – a jakże ale mięso nie było czymś oczywistym, co musiało być podane codziennie i do każdego posiłku. Nic też się nie marnowało a sam zwierzak był zabijany nie w rzeźni jak to ma miejsce dzisiaj ale w domu, tak by reszta stworzeń nic nie widziała, nie słyszała. Widziałam jako dziecko jak zabito świnię. Nie wiem jak wujek to zrobił ale ta roześmiana maciora upadła w sekundę nie wydając jęku. Pamiętam też dziadka, który pomstował i robił awanturę sąsiadowi gdy ten urządzał świniobicie a biedne stworzenie wyło z bólu nim skonało. Można jeść mięso szanując zwierzaki i mając pełną świadomość jak cenny jest taki posiłek. Pisałam o tym na blogu w recenzji książki Karen Duve „Jeść przyzwoicie”, którą to lekturę polecam każdemu – autorka nie jest ani weganką ani wegetarianką 😉
Dzisiaj kupując mięso w markecie chcąc nie chcąc przykładam rękę do tego całego syfu związanego z przemysłem mięsnym. Nie chcę tego robić ale nie jest łatwo, bo w domu mięsożerny mąż i Kota 🙂
Gratuluję decyzji i życzę wytrwałości w dalszej eliminacji produktów odzwierzęcych. Weganizm to nie dieta -to styl życia, a więc eliminacja wełny skór zwierzęcych, ba! nawet poszukiwania informacji jakich klejów użyto przy produkcji nie-skórzanych butów (tak daleko nie zaszłam w weganiźmie).
Jak wygląda w Szwecji rynek produktów wegańskich? Sery, pasty, „wędliny”, tofu, mleka roślinne, gotowe dania, kosmetyki nietestowane na zwierzętach? Jak wypadają w porównaniu z cenami tradycyjnych produktów?
Weszlam na podobna sciezke, nie jem juz miesa od jakiegos czasu, dopiero od miesiaca wyprowadzilam z diety produkty odzwierzece- z wyjatkiem, podobnie jak Ty – jajek i miodu.
Aymeric Caron powiedzial i napisal, ze ludzkosci zajmie jeszcze kilkadziesiat lat moze dojscie do zbiorowej swiadomosci czym jest przemysl hodowli zwierzat na mieso. Ale proces jest juz puszczony w ruch i nie da sie go zatrzymac.
A jak tam wasze doświadczenia z szwedzką kawą?
Jest szwedzka kawa,czy w Szwecji palona?
Och jak miło znaleźć bratnią duszę tu na szwedzkiej ziemi 🙂 Ja od kilku lat próbowałam wykluczyć mięso z diety (zachorowałam na stwardnienie rozsiane i miała to być moja próba powrotu do zdrowia) .. udało mi się to jednak dopiero dwa lata temu…niestety moja rodzina je mięso, mój partner je uwielbia podobnie jak i mój 2,5 letni dwuletni syn choć próbuję mu to wybić z głowy…jedzenie mięsa zwierząt to taki sam kanibalizm jak jedzenie mięsa ludzi- to takie same CIAŁO
Zastanawiam się tylko jak to jest tutaj w szwedzkich przedszkolach…z tego co wiem wszędzie serwują mięso..
Co do mleka…kiedyś robiłam sama sojowe i inne ale nie potrafię znaleźć idealnego zamiennika…pyszne mleko kokosowe czy sojowe nie smakują mojej rodzinie..podobnie jak nie chcą jeść produktów smażonych na oleju kokosowym- a wiadomo że żaden inny nie nadaje się do smażenia…..
Bardzo się cieszę że trafiłąm na tę stronę…także szukam inspiracji i pomysłów na wege-dania
Pozdrawiam serdecznie z Leksand!
Wszystkim początkującym weganom polecam blog „Wszystko jest w głowie” (normalna strona, ale też posty na FB) – zawiera bajecznie proste przepisy – po prostu nie sposób zepsuć potrawę, wszystko przygotowuje się błyskawicznie, dania są przy tym naprawdę smaczne. Z kilku składników można wyczarować pyszną potrawę, i to dosłownie w parę minut.
Bardzo dziękuję za link 🙂
Ja , nie jedząc mięsa, czuje się świetnie. Odstawienie nabiału bardzo pozytywnie wpłynęło na stan mojej skóry , po latach nieskutecznego leczenia przez dermatologów. Jem czasem jajka organiczne. Czuję się duuuużo lepiej, a nadmienię, że nigdy nie jadłam żywności przetworzonej, junk diod etc. Jednak dopiero kiedy rośliny i kasze zdominowały jadlłospis mojej rodziny poczułam różnicę. Mięso jednak kupuję. Dlaczego? Mam w domu koty, które są całkowitymi mięsożercami przecież. Przeraża mnie karmienie kotów wegańskimi karmami ( pomijam fakt, że żadna sucha karma nie jest dobra)Ja oczywiście rozumiem intencje za tym stojące. I one mną kierują kiedy wybieram nie jeść mięsa i produktów orzemysłu mleczarskiego ( który uważam za jeszcze gorszy niż ten pierwszy).Ale są gdzieś granice. Dla mnie ahimsa oznacza , że najpierw nie zadaję cierpienia sobie i swoim najbliższym ( w tym. moim zwierzętom), potem innym istotom. O ile głęboko wierzę w to, że wegetarianizm ( co do weganizmu nie jestem pewna) jest dętą wysoce prozdrowotną dla naszego gatunku, to już przestawianie kotów np. na dietę wegańską uważam za coś niezwykle lekkomyślnego i prostą drogę do wyniszczenia zdrowia naszego pupila… To taka przydługa dygresja, bo zauważyłam, że bardzo mało na ten temat się mówi w środowisku wegańskim.
Też mam te dylematy karmiąc moje koty mięsem, ale tłumaczę sobie, że ja odpowiadam za siebie. I to, że ja nie jem mięsa to już jest wiele uratowatych zwierząt rocznie.
NO ja nie przejdę na ten rodzaj diety. Wystarczy, ze nie mam kilka dni słodkiego i mnie nosi. Podobnie jest z mięsem. Ale trzymam kciuki. Pozdrawiam
Ja tam w wolę niskoprocentowe …
Gratuluję wyboru! No cóż, całkowite przejście na weganizm nie jest łatwe, mi też się jeszcze nie udało, bo wciąż jem jajka od wiejskich kur i miód, tak jak Ty. Moim postanowieniem noworocznym 2016 było przejście na konsekwentną dietę owo-wegetariańską no i mogę powiedzieć, że się udało. Postanowieniem 2017 będzie całkowita rezygnacja z jajek :). W połowie tego roku „rzuciłam” też cukier i muszę powiedzieć, że znacznie ułatwiło to sprawę (choć sam proces „rzucania” nie był wcale łatwy), bo już nie ciągnie mnie do ciast i słodyczy, a to był mój największy problem. Moja rada jest taka – potraktować chęć jedzenia mięsa czy sera jako uzależnienie i walczyć z nim tak, jak z uzależnieniem od papierosów czy alkoholu (badania potwierdzają, że substancje zawarte w mięsie i serze czy sacharoza mają właściwości uzależniające). Kiedy jest się na odwyku, nie można „wypić jednego”, bo wraca się do nałogu; tak samo jest z mięsem. Jeśli naprawdę chcemy odstawić mięso, musimy zrobić to na całego, bo inaczej wciąż będziemy do niego wracać…
Najfajniejsze w diecie wegańskiej jest samo wegańskie jedzenie :). Mi kojarzy się z różnorodnością i po prostu przyjemnością! wszystko, co gotuję jest kolorowe i przepyszne. Nie oddałabym za nic mojej obecnej diety pełnej warzyw, owoców, bakalii na nudny kotlet z ziemniakami czy parówkę z bułką (wiadomo, że nie każdy mięsożerca je nudno, ale u mnie tak właśnie wyglądało).
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wytrwałości, na pewno się uda! 🙂
Dziękuję pięknie! Myślimy tak samo, i wiesz, po pół roku to już mnie nawet nie ciągnie do mięsa, bo robiąc gulasz mięsny dla męża nawet nie próbuję już i ledwo znoszę zapach znad garnka.
Podziwiam rezygnację ze słodyczy, ja teraz w tym przedświątecznym okresie mam na cukier wielką ochotę!
Moniko, dlaczego tak rzadko piszesz? 🙁 Tęsknie za Twoimi postami!
Nie mam siły, kochana.
Interpretacja indywidualna – mlode drzewko lekko poddajace sie wiatrom tej chlodnej pory roku ale nawet ciezar sniegu mu nie straszny…
Jak to jest, dobrze jest, ze niektorzy maja taki talent i widza i tworza takie sliczne obrazy ?
Hm.. pozostaje mi tylko życzyć dobra i racjonalnego odżywania się. Mam nadzieję, ze znajdę tutaj więcej ciekawostek o weganach…
Serdecznie z francuskiej emigracji : jestem wegetarianinem od lat 90tych (Dzieki wspanialej kuchni Hare Kryszna), a weganem okazjonalnie.
Np w Anglii jest juz coraz wiecej cruelty free milk, inicjatywa wyszla z Farmy Bhaktivedanta Manor w Watford. Tutaj we Francji jeszcze niestety nie…
Wartosciowy wpis i duzo masz determinacji, to super,
polecam zabrac meza do sztokholmskiej, znanej wege resto „Govinda”…
Weganskie potrawy sa tam takze, must see :
http://www.govindasstockholm.se/index.php?lang=en
Byłam na semivegetarianiźmie, podobało mi się, ale odkąd mama przyszła z jakimiś wynikami babci, kazała mi jeść mięso. Jednak sądzę, że za kilka lat wrócę do tej diety, a nawet będę na wegetarianiźmie.
Monika, napisz cos, bo ostatnio sie nie udzielasz. pzdr MIkolaj
Pożegnaj się również z polską żywnością.Jest tak zdrowa,jak wczasy pod Giewontem lub u cioci w Krakowie.
https://youtu.be/t3JMSqnK7Bk
Pani Moniko, proszę dać znać czy wszystko w porządku 🙂 Dawno nie pisała Pani nowych postów i zacząłem się troszkę martwić 🙂
Moze kiedys napisze, co sie ze mna stalo… <3
Henriksson weź się w garść !!! Nie poddawaj się ! Białą flagę wyrzuć do kosza.
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet !
Pozdrawiam serdecznie :*
Witam, może jakaś lista vege miejsc w Sztokholmie? Bardzo będę wdzięczna, jeżeli się Pani uda coś takiego popełnić 😊zawsze mozna wziąć vege pizze, czy vege wersję innego dania, ale fajnie wspierać miejsca, gdzie ludzie atentycznie dedykowani są tworzeniu takiej żywności, ta energia trafia do nas😊dziękuję za tego bloga i pozdrawiam
Moja historia z przechodzeniem na weganizm była hmm.. nietypowa. 🙂 Pojechałam na wolontariat do Grecjii i tam pierwszy raz przekonałam się, że pieczone warzywa z oliwą to wszystko czego potrzebuję. Ale okazjonalnie jadłam jeszcze mięso, w końcu tak się wychowałam. Później pojechałam do Witenamu i to co tam zobaczyłam… jak traktują zwierzęta (dla dociekliwych https://owlthetraveller.wordpress.com/2017/01/04/odwazyla-sie-wyjsc-na-miasto/) – nigdy więcej nie tknęłam mięsa. Odstawienie nabiału przyszło wraz z dalszą edukacją.. 🙂 dobrze że nas coraz więcej! pozdrawiam
A co mają jajka do omdleń i anemii?. Może coś tam zawierają wit. B12, ale to wszystko, gównie występuje w nich tłuszcz. Można, a nawet trzeba suplementować wit. B12, anemię ma milion osób, ale to nie jest wielkie halo. Kiedy kury nie znoszą już jajek, to idą na rosół, wątpię, żeby ludziom chciało się je trzymać do czasu aż odejdą. Odkąd jestem waganką zupełnie przestałam chorować, tak mi się poprawiło, a byłam słabego zdrowia, zawsze bardzo duża niedowaga, omdlenia na porządku dziennym, antybiotyki co min 3 miesiące, przeziębienia do 2 razy w miesiącu, na razie pół roku bez żadnej choroby, a rok bez antybiotyku, rekord w przeciągu 20 paru lat mojego życia. Po odstawieniu wszystkiego oprócz jajek, ich smak sam zaczął mnie strasznie obrzydzać, cieszę się, że ich nie lubię, myślałam, że będę „weganką jedzącą jajka”, na szczęście nie :D.
Bardzo podoba mi się ten blog. Bardzo ciekawa tematyka jest tutaj poruszana. Będę częściej na pewno tutaj zaglądać.