W tą nieszczęśliwą niedzielę, późnym już wieczorem przyszła do mnie koleżanka.
Przyniosła blachę tiramisu i…
…malutkiego kotka. Wraz z całym jego wyposażeniem.
– Ten kotek nie pozwoli ci się smucić. – Powiedziała.
I rzeczywiście. Kot sprawia, że ja się śmieję, uśmiecham, cieszę. Bawi się, skacze, biega; mruczy rozrzewniająco a do drzemki wybiera sobie dziwne miejsca.
Jest bardzo towarzyskim pieszczochem. Przemiłym i rozbrajającym. Czasem mi tylko skoczy znienacka na plecy, ale rzadko.
Większość dnia przesypia ale kiedy jestem w domu łobuzuje aż miło.
W nocy zaś śpi ze mną mrucząc i wiercąc się, czym wytrąca mnie co rusz z objęć Morfeusza. Nie wysypiam się, ale nieważne. Kocię jest słodkie! Zawładnęło moim sercem na tyle, że postanowiłam sprawić sobie własnego kotka.
Koleżanka wyjechała na tydzień i oddała mi tego kotka na przechowanie. (Sylwio, dziękuję, że go przyniosłaś!) Ale już widzę, że sporo bym za niego dała, bo drugi taki sam się chyba nie trafi… No ale w każdym razie MÓJ kotek już jest zamówiony. Przywiozę go po świętach.
To niesamowite, że takie malutkie, nic nie ważące zwierzę może aż tak pocieszyć! Jestem w okresie żałoby i aż czasem mam wyrzuty sumienia, że się śmieję ale usprawiedliwiam się, że Babcia właśnie roześmianą chciałaby mnie widzieć.
….
Dzisiaj zaczyna się astronomiczna wiosna, ale do Sztokholmu tymczasem, w poniedziałek, po kilkunastu wiosennych dniach wróciła zima. Taka ze śniegiem po kostki. To zdjęcie zrobiłam po drodze na uczelnię w czwartek tydzień temu,
a to w tym samym miejscu w poniedziałek. W ciągu dnia jest na plusie i ten śnieg topnieje tworząc mało elegancki widok. Zapomniałam, że mieszkam w Szwecji i że wiosna przychodzi w maju. A jednak nie ma wyjątków!
Taka pogoda nie pomaga, ale na szczęście są bliscy, są przyjaciele, jest kot i jesteście Wy.
Martwicie się o mnie i pytacie. Wasza obecność, choć wirtualna, bardzo mi pomaga, wierzcie mi. Wy tego nie widzicie, ale wzruszam się do łez, gdy czytam Wasze maile i komentarze i czuję wtedy Wasze ciepło, wsparcie i sympatię. Naprawdę! Chcę, żebyście wiedzieli też, że jestem spokojna, nie płaczę. To chyba świadomość, że Babcia już nie cierpi przynosi mi ulgę. Jutro lecę do Polski, w sobotę jest pogrzeb. Wiem, że wtedy będę płakać strasznie.
Ale póki co, jestem spokojna i uśmiechnięta. Nie martwcie się:-)
Do usłyszenia w przyszłym tygodniu, przytulam mocno!
Dziekuje kochana za opieke nad kotkiem! Wiedzialam ze oddaje Czarka w dobre rece:* Tule Mocno, pozdrawiam! Do zobaczenia w niedziele:* ♥
Polecam się na przyszłość!
Ja się tak popłakałam na pogrzebie, że Babci znajomi, którzy nas nie znali myśleli że jestem trzecią córka Babci a nie „tylko” wnuczką 😕
Relacje babcia – wnuczka są zwykle silniejsze.
Babcia zwykle rozpieszcza i jest… po prostu babcią:-)
zwierzę to świetna terapia. Pozdrawiam:-)
Myślałam, że tylko psy potrafią dać moc miłości i otuchy, ale wydaje mi się, że ten kot kocha! Kot też coś daje:-)
Kot (kotka bym powiedziała raczej), potrafi zaskoczyć i dać bardzo dużo. Sprawdza się zwłaszcza w chorobie i smutnych chwilach. Rozśmieszy, zajmuje człowieka gdy trzeba, przytuli się to to, poliże tarkowatym jęzorem, patrzy jakby wszystko dobrze rozumiała. ..a im starsza tym daje więcej 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂
Moniko życzę cI dużo spokoju wewnętrznego.Daj swobodę swoim uczuciom…pusć wszystko…jak trzeba płacz. To pomaga.pewnie o tym wiesz.trzymaj się.
Taki kot niby nic, a TYLE Twojej radości:)
Pewnie,z e Babcia śmiałą by się z Tobą, bo jest czas łez i czas radości. I nie ma co komplikować. śmiej się jak trzeba i płacz, kiedy potrzebujesz. Tyle.
Jestem blisko, Monika<3
Czuję, kochana Ewelinko!
Dziękuję:*
Serdecznie witamy w gronie kociarzy 🙂 Każde zwierzę jest cudowne na swój własny, niepowtarzalny sposób, ale koty potrafią skraść serce w tempie ekspresowym 🙂
Uściski!
Kochana, sama za kotami jako tako nie przepadam…
Natomiast! Mam koleżankę, która miała kota. Kot nie był jej ale jej męża w sumie. Nawet miały do siebie dystans. Ona i kot. Możesz uwierzyć, że kiedy świat jej sie zawalił… mąż odszedł ona wpadła wdepresje wtedy ta kotka nie odstępowała jej na krok. Śpi na niej, liże twarz, ręce chce być tylko i wyłączenie z panią. Mąż chciał nawet kotkę zabrać ale obie zaprotestowały 🙂
Uważam, że zwierzęta naprawde dużo rozumieją… <3
Jestem w Szwecji od listopada i paradoksalnie najbardziej tesknie za kotem, ktorego zostawilam w Polsce… W Polsce ma dobra opieke, lepsze warunki, tutaj musialby mieszkac na moim malutkim metrazu i cale dnie spedzac sam…wiec go zostawilam…ale bardzo z tego powodu cierpie i wciaz zastanawiam sie A MOZE JEDNAK… Poradzicie? Co byscie zrobili?
Jestem kociarą straszną, więc wiem doskonale, ile pociechy daje taki zwierzak.
Życzę Ci dużo siły!
dziś sobota… nie wiem, co powiedzieć, ale przytulam mocno! kotek śliczny, pewnie to Babcia Ci go na pocieszenie przysłała 🙂 a zima, cóż, to jej ostatnie podrygi!
To prawda, relacje babcia – wnuczka są nie do opisania. To samo przeżywałam kilka miesięcy temu, gdy przed samym wyjazdem do Szwecji zmarła mi babcia.
Wyrazy współczucia, Moniko! Trzymaj się cieplutko! Tul i głaszcz kotka, bo podobno kocie futerko działa cuda. Piszę pierwszy raz, choć czytam Cię regularnie.
Witam, podczytuje Twojego bloga z wielką ciekawością 🙂 Zwłaszcza zainteresowały mnie posty o j.szwedzkim,bo od września planuje studiować ten język, trochę mnie strach obleciał bo ja patrze na te dziwne słowa to wydaje mi się nie do nauczenia, ale nie ukrywam chciałabym kiedyś wyjechać do Szwecji. Jest to zresztą kraj moje dziecinstwa, w którym nie byłam od wielu lat i gdy widze twoje zdjęcia przypomina mi się tamtejszy klimat, nie do zastąpienia 🙂
Życzę Ci spełnienia marzeń:-)
A ! Jeszcze pytanko, orientujesz się może czy jeśli ucze się j. niemieckiego to będzie to pomocne przy nauce szwedzkiego?
Pomoże, na pewno, bo będziesz widziała różnice, zależności, będziesz miała o co zaczepić, z czym skojarzyć. Mamy gościnnie w grupie Niemkę, która czasem zastąpi jakieś słowo szwedzkie niemieckim i my ją rozumiemy.
Jest przesłodki! Aż się uśmiechnęłam, zwłaszcza teraz, kiedy mój Gacuś zaginął. 🙁
Uwielbiam Twojego bloga, zawsze z przyjemnością go czytam, ma to coś, co mnie przyciąga(pisałam Ci zresztą kiedyś na facebooku, że między innymi dzięki Tobie zakochuję się w Szwecji.. ;)).
Pozdrawiam! 🙂